Chodzi o pogrzeb mężczyznę z niepełnosprawnością znaczną, który praktycznie od dzieciństwa tułał się po różnych miejscach, aż w końcu znalazł swoje przyjazne miejsce do życia jednej z organizacji charytatywnych, prowadzonych przez osoby świeckie i odwołujących się do ideałów św. Brata Alberta Chmielowskiego.
Po jego śmierci dyrektor Domu Pomocy Społecznej udał się do proboszcza parafii, aby przygotować pogrzeb. Zmarły był bowiem praktykującym katolikiem. Jednak ksiądz proboszcz parafii zażądał 1500 zł za pogrzeb podopiecznego Domu. Nie pomogły tłumaczenia, że niepełnosprawny mężczyzna nie miał żadnego majątku, żyjąc z zasiłku i datków ludzi Dobrej Woli. Na dodatek przez wiele lat musiano mu kupować z darowizn potrzebne leki.
Ksiądz był jednak nieustępliwy. Dopiero po długim przekonywaniu spuścił „łaskawie” o 200 zł (600 za plac na cmentarzu, 300 dla organisty i 400 dla siebie).
Aby pogrzeb mógł się odbyć, pieniądze zostały zebrane wśród pracowników i przyjaciół Domu, bo zasiłek pogrzebowy wystarczył jedynie na opłacenie zakładu pogrzebowego oraz zakup trumny i czarnego ubrania dla Zmarłego.
Po pogrzebie wyślę list do biskupa ordynariusza tej diecezji z zapytaniem, jak to wszystko ma się do zasad i ideałów, którym głosił św. Jana Paweł II, a obecnie głosi papież Franciszek?
Takie roszczenia finansowego wyrządzają i obojętność na ludzkie dramaty szkodzą bowiem Kościołowi bardziej niż najbardziej wulgarne hasła tzw. „strajku kobiet”.