W wieku 95 lat zmarła w Warszawie Krystyna Kuryś, jedna z czołowych postaci w historii warszawskich wspólnot ruchu „Wiara i Światło”.
Pogrzeb śp. Krystyny odbędzie się 28 stycznia (środa). Msza święta – o godz. 12.30 w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu (ul. Czarnieckiego 15). Następnie o godz. 14.30 na Starych Powązkach wyruszy procesja spod Bramy VI (od ul. Ostroroga) do grobu rodzinnego.
Krystyna Kuryś urodziła się w 1920 roku w Lublinie. Miała czworo rodzeństwa (młodsza o 18 lat siostra żyje). Jej ojciec był świetnym adwokatem, po wojnie jako wdowiec wstąpił do zakonu kapucynów.
Ukończyła polonistykę na KUL. Na studiach poznała swego męża. Zamieszkali w Warszawie. W latach 50. pracowała w Instytucie Badań Literackich przy opracowaniu edycji pisarzy polskich. Pochowała troje własnych dzieci, zanim doczekała się dwóch córek, których wychowaniu poświęciła się. Później pracowała jako bibliotekarka w domu kultury przy ul. Łazienkowskiej. Dzieci Ją uwielbiały, przychodziły do biblioteki ze swoimi problemami, aby pogadać z Panią Krysią. Przez wiele lat była związana z Rodziną Rodzin, prowadziła grupę tego ruchu w swojej żoliborskiej parafii.
Na początku lat 80. spontanicznie i całym sercem zaangażowała się w rodzący się wówczas w Polsce ruch „Wiara i Światło”, skupiony wokół osób z niepełnosprawnością intelektualną. Przez długie lata była odpowiedzialna za wspólnotę zwaną „Koty zaległe”. Była osobą pełną dobra, otwartości i ciepła wobec innych ludzi, zwłaszcza niepełnosprawnych. Już wówczas należała do seniorów warszawskich wspólnot „Wiary i Światła”. Dla ówczesnej wspólnotowej młodzieży była wzorem bezinteresownego, radosnego zaangażowania na rzecz innych. W 2010 roku w gronie przyjaciół z „Wiary i Światła” obchodziła 90. urodziny.
W ostatnich latach była bardzo krucha, od półtora roku nie wstawała z łóżka, ale do końca pozostała w pełni władz umysłu, pod opieką córki Agnieszki, znanej i zasłużonej tłumaczki języka francuskiego. Wiele razy powtarzała, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. Dużo się modliła, w ostatnich latach głównie na różańcu. Co tydzień przychodził do Niej z parafii szafarz z Komunią świętą, także w przededniu śmierci. Odeszła w cichości domu.
KAI