Od 7 lat proboszczem w Parafia pw. Przemienienia Pańskiego w Libiążu był ks. Michał K. Od chwili świeceń kapłańskich, które otrzymał w 1983 r. w Katedrze Wawelskiej, pełnił on posługę duszpasterską w wielu parafiach Archidiecezji Krakowskiej. Był ceniony przez władze kościelne, które rok temu w uznaniu jego dotychczasowej pracy mianowały go nawet kanonikiem gremialnym Kapituły św. Floriana w Krakowie (przy tym kościele swego czasu posługiwał też ks. Karol Wojtyła). Z kolei metropolita krakowski, abp. Marek Jędraszewski pozytywnie wypowiadał się o księdzu Michale w czasie niedawnej wizyty w Libiążu, kiedy to św. Barbarę ogłaszano patronka górniczego Libiąża
Jednak w przeddzień Wigilii 2019 z polecenia tegoż samego arcybiskupa ks. Michał musiał opuścić parafię. I to w ciągu zaledwie kilkunastu godzin. Momentalnie też kuria wykreśliła go ze spisu księży archidiecezji, jak i – uwaga! – z rocznika święceń kapłańskich. Tempo wręcz zawrotne, dotąd niespotykane! Zwłaszcza, że nie było żadnego wyroku sądu, czy oficjalnego wydalenia ze stanu kapłańskiego. Nazwisko proboszcza zniknęło także ze strony internetowej parafii, na której od świąt Bożego Narodzenia widnieją imiona i nazwiska tylko trzech wikarych oraz księdza-emeryta.
Nic też o kapłanie, który pracował przez 37 lat, nie można się dowiedzieć ze strony internetowej archidiecezji, bo tam praktycznie znajdują się tylko informacje o samym arcybiskupie i jego homiliach.
No cóż, mogą się w życiu dziać różne zaskakujące sprawy, ale szkoda, że władze archidiecezji krakowskiej nie wyjaśniają tego wprost księżom i świeckim wiernym, zostawiając szerokie pole na spekulacje i domysły. A tyle papież Franciszek mówi o jawności działań i współodpowiedzialności świeckich za sprawy Kościoła …