40 lat temu, 4 czerwca 1981 r. odszedł do Pana mój śp. Ojciec, Jan Zaleski, językoznawca i pracownik naukowy Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie (dziś Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie), z zamiłowania bibliofil, kartograf i numizmatyk. Przede wszystkim jednak kustosz pamięci o historii, i kulturze Kresów Wschodnich.
Ur. 15 stycznia 1926 r. w Monasterzyskach, powiat Buczacz na Tarnopolszczyźnie. Jego rodzice pochodzili z pobliskiego Korościatyna. Dzieciństwo spędził w osadzie Dębowica, leżącej pomiędzy Monasterzyskami a Korościatynem. Był samoukiem, gdyż ze względu na chorobę kolana do szkoły nie chodził. W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. był świadkiem zagłady przez UPA rodzinnej wiosce dziadków.
Jego ojciec zginął na froncie tuż przed zakończeniem wojny, a on z matką i młodszym rodzeństwem został 13 listopada 1945 r. ekspatriowany na Dolny Śląsk. W czasie wojny z chorób i niedożywieniowa zmarło trzech jego młodszych braci.
Przyjęty do Państwowego Zakładu Szkolno-Wychowawczego w Pałacu Potockich w Krzeszowicach nadrobił zaległą edukację i zdał maturę. Ukończył studia polonistyczne, obronił na Uniwersytet Jagielloński pracę doktorską o języku Aleksandra Fredry i przeprowadził przewód habilitacyjny na ten sam temat. Prowadził też badania nad nazwami miejscowymi Tarnopolszczyzny.
Osiadł na stałem w Krakowie, żeniąc się 18 czerwca 1955 r. z moją Mamą,. Oprócz mnie miał dwie córki, bliźniaczki. Całe życie zawodowe związał ze wspomnianą WSP, będąc kierownikiem Katedry Języka Polskiego. Był wychowawcą wielu pokoleń nauczycieli języka polskiego.
Jego największą pasją były jednak Kresy Wschodnie. Jak sam mawiał, z Kresów wyjechał tylko fizycznie, ale nigdy duchowe.
Zostawił po sobie obszerny księgozbiór, w tym pamiętniki oraz niezliczoną ilość ręcznych fiszek i notatek. Był autorem słów; „Kresowian zabito dwukrotnie, raz przez ciosy toporami (siekierami), a drugi raz przez przemilczenie. A ta druga śmierć jest gorsza od pierwszej”. Słowa te zostały użyte przez Wojciecha Smarzowskiego jako motto filmu „Wołyń”.
Inne jego słowa „Nim wstał świt oni byli już u Boga” znajdują się na kilku tablicach upamiętniających ofiary ukraińskich nacjonalizmów.
Spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, 30 lat później w tym samy grobie pochowana została moja Mama. Oba pogrzeby prowadził ks. kard. Franciszek Macharskim, z którym Ojciec się przyjaźnił.
Ojciec był uczciwym, pogodnym i pracowitym człowiekiem, dbającym tak o rodzinę, jak i osoby potrzebujące pomocy, które tak jak on miały niełatwe dzieciństwo.
Mszę św. o spokój jego duszy odprawię w niedzielę 6 bm. o g. 11.00 w Schronisko Radwanowice – Fundacja im. Brata Alberta (notabene tuż obok jego ukochanych Krzeszowic).
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie!
Foto
1) Ojciec
2) Dziadek Jan Zaleski senior (w czasie odbywania służby wojskowej w Kołomyi).
3) Babcia Rozalia z Muraszków Zaleska., zmarła w 1977 r. w Chojnowie na Dolnym Śląsku.
4) Zaręczyny moich Rodziców – Kraków, 1955 r.
5) Cała trójka dzieci w jednym wózku.
6) Obrona pracy doktorskiej na UJ w 1964 r.
7) Pierwsza Komunia córek w 1965 r.
Gra w szachy w 1966 r. (kolejna pasja mego ojca).
9) Na Monte Cassino w 1978 r.