Światowy Kongres Żydów opublikował oświadczenie, w którym czytamy, że „Ukraina ma obowiązek uznać akty ludobójstwa, a nie gloryfikować tych, którzy je popełnili”. O sytuacji na Ukrainie, relacjach z Polską, a także wizji polityki prowadzonej przez Kijów rozmawialiśmy z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, który od lat zabiega o godne upamiętnienie ofiar ludobójstwa na Wołyniu.
Paweł Jaworski: Czy Ukrainę stać obecnie na gest uznania ludobójstwa i odejścia od gloryfikacji tych, którzy dopuścili się tej zbrodni? W jakim kierunku zmierza polityka naszego wschodniego sąsiada?
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: – Przed chwilą dowiedziałem się, że prezydent Andrzej Duda odwołał ambasadora Polski Jana Piekło z Kijowa, co uważam za bardzo dobrą wiadomość. Myślę, że to wyraźny sygnał, że sytuacja przekroczyła wszelką granicę. Zachód, w rozumieniu także Stanów Zjednoczonych, Kanady, Izraela, od samego początku wspierał wydarzenia na Majdanie. Zarówno w 2004 roku, jak i później na przełomie 2013/14. Za tym idą także ogromne pieniądze, wsparcie polityczne i wojskowe. Natomiast ci, którzy są obdarowani, czyli Ukraina rządzona przez prezydenta Petro Poroszenkę i rząd ukraiński, który w osobie pana Wołodymyra Hrojsmana, „w podziękowaniu” za to wszystko gloryfikuje ludobójców.