Książka „Wołyń. Bez komentarza” to po raz pierwszy publikowane drukiem relacje osób ocalałych w ludobójstwa na Wołyniu, zapis reportaży Polskiego Radia, oryginalne listy i pamiętniki osób ocalałych z ludobójstwa, spisane relacje świadków i ich rodzin. Dokumenty polskie i ukraińskie, w tym protokoły przesłuchań banderowców, odezwy i rozkazy Ukraińskiej Powstańczej Armii, dokumenty IPN, protokoły z miejsc zbrodni oraz inne bardzo mało znane materiały źródłowe.
Wydawnictwo Fronda wraz z warszawskim Centrum Edukacyjnym IPN (mieszczącym się na ul. Marszałkowska 21/25) zaprasza na spotkanie poświęcone książce „Wołyń bez komentarza”. Spotkanie dobędzie się 14 października w piątek o godz. 17.30.
W spotkaniu weźmie udział: Pani Ewa Siemaszko, badaczka i autorka publikacji na temat ludobójstwa dokonywanego na Wołyniu. Laureatka Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza za monografię „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”. Pani Anna Lisiecka, dziennikarka programu 2 Polskiego Radia, autorka reportaży o Wołyniu.
W relacjach zamieszczonych na kartach książki „Wołyń. Bez komentarza” ci, którzy ocaleli, opowiadają o życiu na Kresach, o dramatycznych zajściach, których byli świadkami i ofiarami, o tym jak, tragedia odcisnęła na ich życiu krwawe piętno.
Jedna z autorek publikacji Anna Lisiecka na kartach książki wspomina:
„Pierwszego dnia nagrywałam panią Irenę Gajowczyk (z domu Ostaszewską) z miejscowości Hruby i pana Witolda Kołodyńskiego z Parośli. Jej opowieść zaczynała się jak baśń. Duży dom, kochający rodzice, przedświąteczne czerwcowe, ciepłe popołudnie. Rodzice wracają z miasta i przywożą dzieciom skarpeteczki, w których jutro pójdą do kościoła. Dzieci siedzą na tapczaniku a mama obcina im grzyweczki. W oddali odgłosy, jakby ktoś trzepał sienniki. Nikt nie podejrzewa, że to może być huk pożaru. Noc to ukrywanie się w lesie. Po pożodze nie ma już rodziców. Rozpoczyna się tułaczka i sieroce dzieciństwo zakończone na tak zwanych ziemiach odzyskanych. Widziałam dużą jak dłoń bliznę pozostałą po wycięciu skóry z jej pleców. Potem dotykałam głębokiego na pięść śladu po obuchu, który pozostał w dziecięcej głowie pana Witolda”
„Nagrywanie dzieci wołyńskich to najbardziej przejmujące doświadczenie w moim życiu zawodowym. To widok świata dziecka, który uległ całkowitej zagładzie na jego oczach – bez uprzedzenia, z minuty na minutę, z sekundy na sekundę. Makabra zapamiętana przez małe istoty przeraża i boli wręcz fizycznie.”
Jan Bodakowski