Walka o historyczną prawdę o Holokauście na Ukrainie
Autorzy: PER ANDERS RUDLING, Efraim Zuroff
30 marca, 2017 r.
Obecny konflikt z Rosją zradykalizował ukraińskie podejście do pamięci historycznej.
Od czasu upadku Związku Radzieckiego, nieco ponad ćwierć wieku temu, rola odegrana przez miejscowych kolaborantów nazistowskich w zbrodniach Holocaustu była kością niezgody w całej Europie Wschodniej. Zamiast zaakceptowania zachodniej narracji II wojny światowej i Holokaustu, władze lokalne wielu wschodnioeuropejskich krajów postkomunistycznych próbowały kreować alternatywną narrację o wydarzeniach, aby osiągnąć dwa główne cele.
Pierwszym celem jest ukrycie, a przynajmniej zminimalizowanie roli odgrywanej przez miejscowych kolaborantów nazistowskich w zagładzie europejskiego żydostwa.
W tym aspekcie koniecznie należy zauważyć, że tylko w Europie Wschodniej pomaganie nazistom obejmowało aktywne uczestnictwo w masowych mordach. Chociaż miejscowi pomocnicy nazistów w całej Europie byli zaangażowani wszędzie w realizację początkowych etapów ostatecznego rozwiązania (co oznacza bycie współwinnym morderstwa), tylko na wschodzie, gdzie znaczny odsetek ofiar zginął raczej od kul w pobliżu ich domów, a nie po deportowaniu do obozów zagłady w okupowanej przez Niemców Polsce, pojawili się kolaboranci w pełni zintegrowani z machiną operacyjną masowych zabójstw.
W ten sposób Holokaust nie jest negowany w krajach takich jak Ukraina, Węgry, Rumunia, Chorwacja i kraje bałtyckie, ale jest przedstawiony tak, jakby było to prawie wyłącznie dzieło Niemców i Austriaków, przy niewielkiej lub bez żadnej pomocy ze strony lokalnej ludności. W tych nielicznych przypadkach, w których uznano winę lokalnych kolaborantów, często są oni określani jako margines społeczny lub przestępcze elementy lokalnego społeczeństwa.
Drugim celem jest przekonanie światowej opinii, że zbrodnie Związku Radzieckiego i jego satelitarnych reżimów komunistycznych były równie złe w porównaniu ze zbrodniami nazistów, a także, że te zbrodnie również były ludobójstwem. Historycznie fałszywa teoria równoważności ma kluczowe znaczenie polityczne w niektórych regionach Europy Wschodniej i Środkowej, gdzie twierdzenie o byciu ofiarami najgorszej zbrodni, jaką można sobie wyobrazić, służy dążeniu do odrzucenia lub uniknięcia bolesnych dyskusji na temat lokalnego udziału rodaków w zbrodniach Holokaustu.
Zjawisko to jest szczególnie widoczne na Ukrainie.
Podtekstem tej kwestii jest to, że wśród komunistycznych zbrodniarzy byli Żydzi – czynnik pomagający zneutralizować żydowskie oskarżenia przeciwko lokalnym kolaborantom nazistowskim w Europie Wschodniej. Ważny w tym względzie jest też fakt, że pewni przywódcy antyradzieckiej opozycji na Ukrainie podczas i/lub po II wojnie światowej, którzy od czasu odzyskania niepodległości są gloryfikowani jako bohaterowie narodowi, odgrywali czynną rolę w masowych mordach Żydów w czasie Holokaustu, co komplikuje otwarte i uczciwe rozliczenie z przeszłością. Ponadto jesteśmy świadkami stanowienia w państwach bałtyckich prawa kryminalizującego negowanie zbrodni komunistycznych jako ludobójstwa, a także w Polsce, gdzie zakazano krytykowania zachowania Polaków wobec Żydów w czasie wojny.
NA POCZATKU TEGO MIESIĄCA odbyła się w Paryżu konferencja w szacownej siedzibie Sorbony, która zgromadziła wielu wybitnych uczonych z doświadczeniem w różnych aspektach Holokaustu. Wśród zaproszonych gości znalazł się Wołodymyr Wiatrowycz, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP), agencji rządowej utworzonej w 2006 r. w celu ugruntowania nacjonalistycznej narracji historii ukraińskiej.
Idea zapewnienia Wiatrowyczowi platformy została zakwestionowana przez wielu specjalistów w tej dziedzinie.
Od ponad dziesięciu lat Wiatrowycz związany jest z organizacją o nazwie Centrum Badań Ruchu Wyzwoleńczego (CDWR w języku ukraińskim). Ruch wyzwoleńczy w istocie oznacza Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), radykalną nacjonalistyczną organizację założoną w 1929 roku, której zbrojnym ramieniem w okresie II wojny światowej była Ukraińska Armia Powstańcza.
I tu tkwi przyczyna zaniepokojenia historyków: OUN była organizacją głęboko antysemicką, a jej bojówki (milicja ukraińska) utworzone latem 1941 r. były aktywnie zaangażowane w fali pogromów antyżydowskich, które zmiotły [z powierzchni ziemi społeczności żydowskie] dziesiątków miejscowości na zachodniej Ukrainie w dniach tuż po niemieckiej inwazji na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. Ostatnie badania wskazują, że w trakcie tej fali przemocy zamordowano tysiące, a prawdopodobnie nawet dziesiątki tysiący Żydów.
Podczas gdy nazistowskie Niemcy uznały kolaboracyjne państwa utworzone przez słowackich i chorwackich ultra-nacjonalistów w 1939 i 1941 r., nie miały zamiaru przyznawać niepodległości Ukrainie. Relacje OUN – naziści wkrótce uległy zmrożeniu, a najwyżsi przywódcy zostali aresztowani. Po Stalingradzie, kiedy stało się jasne, że mocarstwa Osi mogą przegrać wojnę, OUN zerwała z nazistami i na początku 1943 r. wzięła broń we własne ręce, tym razem kierując ją przeciwko mniejszości polską na zachodniej Ukrainie, dokonując rzezi co najmniej 70 000 Polaków i tysięcy Żydów. Po wojnie OUN i UPA walczyły z Sowietami, i to jest główny powód, dla którego te organizacje są dziś gloryfikowane na dzisiejszej Ukrainie, gdzie ich aktywny udział w zbrodniach Holokaustu pozostaje politycznym tabu.
Obecny konflikt z Rosją zradykalizował ukraińskie podejście do pamięci historycznej.
W maju 2015 r. ukraiński parlament uchwalił pakiet ustaw, z których jedna zabroniła „braku szacunku” dla „bojowników o ukraińską państwowość w XX wieku”. Ustawa ta, nr 2538-1, nie przewiduje karania z tego tytułu, ale jej siostrzana ustawa, nr 2558, zakazuje „sowieckiej propagandy” jako przestępstwa karalnego i ustanawia za nie karę pozbawienia wolności od pięciu do dziesięciu lat.
We wrześniu 2016 r., kiedy prezydent Reuven Rivlin odwiedził Ukrainę w 75. rocznicę masakry w Babim Jarze 29-30 września 1941 r., wygłosił przemówienie w ukraińskim parlamencie, Radzie Najwyższej, w którym szczególnie skrytykował gloryfikację OUN na dzisiejszej Ukrainie.
Wiatrowycz, który zaprzecza zaangażowaniu OUN w Holokauście i kwestionuje antysemicką naturę organizacji, publicznie oskarżył prezydenta Rivlina o rozpowszechnianie „sowieckich mitów”. Wiatrowycz zajmuje szczególnie słabą pozycję, aby rzucać takie oskarżenia, ponieważ jego kampania promująca OUN i UPA charakteryzuje się toporną, niezgrabną i nieudolną mitologizacją przeszłości. Wśród wielu innych spraw Wiatrowycz stwierdził, że to UPA zabiła przywódcę niemieckiej SA, Wiktora Lutze (który w rzeczywistości zmarł po katastrofie samochodowej w Poczdamie). i rozprowadził sławetną powojenną fałszywkę OUN, twierdząc, że żydowska pielęgniarka, Stella Krentsbakh (lub Kreutzbach) rzekomo przeżyła Holokaust „dzięki Bogu i Ukraińskiej Powstańczej Armii”.
Już w zeszłym miesiącu UINP Wiatrowycza zainaugurował kolejną masową kampanię, „UPA – odpowiedź niepokonanego narodu”, zmierzającą do podniesienie społecznej rangi organizacji poprzez przedstawianie jej jako antynazistowskiej grupy oporu. Mimo że ostatnie badania wykazały, że ponad 70% jej korpusu oficerskiego składało się z byłych żołnierzy służących w proniemieckich formacjach kolaboracyjnych, a jej najwyższy dowódca służył jako oficer w Schutzmannschaft (nazistowskiej policji pomocniczej) do stycznia 1943 r., trwająca właśnie kampania podkreśla, że UPA zabiła ponad 12 427 „niemieckich nazistów” i do 18 000 żołnierzy niemieckich i ich sojuszników ogółem.
Te dane liczbowe zostały wzięte z sufitu, nie są oparte na żadnych danych faktycznych.
Jeszcze jeden prawdopodobnie najbardziej zadziwiający fakt, w minionym miesiącu odsłonięto zainaugurowany przez Wiatrowycza pomnik wybitnej członkini OUN, poetki Ołeny Telihy, na miejscu masakry w Babim Jarze.
Teliha była entuzjastyczną wielbicielką Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego, a także wspierała wizję totalitarnego rządu Ukrainy. Jesienią 1941 r. pracowała w redakcji Ukraińskiego Słowa, zajadle antysemickiej gazety kolaboracyjnej, pozostającej pod niemiecką kontrolą. W 1942 r. władze niemieckie zerwały z OUN, a Teliha wraz z kilkudziesięcioma ukraińskimi radykalnymi nacjonalistami została stracona. Nikt nie wie gdzie.
W latach siedemdziesiątych, gdy Holokaust zakorzenił się w świadomości społecznej na Zachodzie, znajdujący się na emigracji nacjonaliści zaczęli twierdzić, że Teliha została rozstrzelana w Babim Jarze. Chociaż twierdzenie to nigdy nie zostało uzasadnione, UINP nie tylko popiera ten mit, on go cytuje i używa w charakterze powodu umieszczenia wielkiego pomnika z brązu aktywistki OUN w miejscu jednej z największej masakr antyżydowskich w czasach II wojny światowej – pomimo faktu, że bieżące badania sugerują przynależność członków OUN do zespołu sprawców tej samej masakry.
LICZNI naukowcy (w tym autorzy tego komentarza), specjaliści historii Holokaustu, wyrazili poważne zaniepokojenie pomysłem udostępnienia Wiatrowyczowi platformy dla promowania OUN i UPA na konferencji poświęconej Holokaustowi na Ukrainie, szczególnie od czasu, gdy pełniące funkcje cenzorskie ustawy, które on współtworzył, posłużyły do stłumienia krytyki OUN i UPA na Ukrainie.
Z akademickiego punktu widzenia jego apologia tych grup została ostro skrytykowana w wielu recenzowanych czasopismach jako nie spełniająca standardów akademickich. Sam Wiatrowycz musi jeszcze opublikować swój pierwszy recenzowany artykuł. Platformą jego gorączkowej działalności na polu pamięci jest powiązane z OUN wydawnictwo CDWR, kierowane przez jego żonę, i kampanie propagandowe prowadzone przez UINP, oprócz wyżej wymienionych cenzurujących ustaw.
Rola Wiatrowycza w wprowadzaniu w błąd ukraińskiego społeczeństwa i w rozpowszechnianiu fałszywych i mylących narracji o roli OUN jest obecnie dobrze udokumentowana. Jego upolitycznienie historii skomplikowało stosunki Ukrainy z Polską, Izraelem i Unią Europejską.
Otwarte, uczciwe i prawdomówne zaangażowanie w badanie roli OUN i UPA w czasie wojny jest mało prawdopodobne, dopóki Wiatrowycz stoi na czele UINP. Udostępnianie temu rządowemu propagandziście platformy na międzynarodowym forum naukowym nie tylko stwarza ryzyko legitymizacji jego działań, ale także szkodzi badaniom naukowym.
Per Anders Rudling jest profesorem historii na uniwersytecie Lund w Szwecji i starszym wykładowcą na National University of Singapore.
Dr Efraim Zuroff jest szefem zajmującego się polowaniem na nazistów Centrum Simona Wiesenthala i dyrektorem Izby Izraelskiej i Spraw Europy Wschodniej w Centrum. Jego ostatnia książka, napisana razem z Rutą Vanagait, Musiskiai: Kelione su Priesu (Our People: Journey With an Enemy), dotycząca litewskiego współudziału w zbrodniach Holokaustu, została niedawno opublikowana na Litwie i w Polsce oraz pojawi się w języku hebrajskim (Yediot Aharonot ) pod koniec 2017 r.
Skomentowana wersja tego artykułu jest dostępna w Izbie Izraelskiej w Centrum Simona Wiesenthala: swcjerus@netvision.net.il.