Serdecznie pozdrawiam. Od ponad dwóch lat systematycznie publikuję w swoim blogu na stronie: niepoprawni.pl , wspomnienia i relacje naocznych świadków ludobójstwa na Wołyniu i Kresach oraz aktualne teksty i opracowania Kresowian. Staram się nie pomijać także ważnych, dziejowych spraw, tyczących się naszej ojczyzny i Kościoła, szczególnych zawirowań w Europie i na świecie, lub innych ciekawych wydarzeń. Jeden z ostatnich wpisów nosi tytuł: „W Hucie Pieniackiej już nie można się nawet spokojnie modlić”.
Z poważaniem
Sławomir Tomasz Roch
W Hucie Pieniackiej już nie można się nawet spokojnie modlić
Podłość ukraińskich nacjonalistów na współczesnej Ukrainie nie zna już granic zwykłego rozsądku i kultury, nawet dziś przeszkadzają modlić się spokojnie ludziom i to w miejscach kaźni! W niedzielę 25 lutego 2018 r. z okazji 74. rocznicy zbrodni w Hucie Pieniackiej, dokonanej przez Ukraińców z ukraińskiej dywizji SS-Galizien oraz związanych z OUN/UPA, odbyły się obchody upamiętniające ofiary.
W nieistniejącej dziś dużej, polskiej wsi w obwodzie lwowskim w uroczystościach uczestniczyły rodziny zabitych, polscy mieszkańcy Ukrainy oraz przedstawiciele władz Polski, m.in. wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski, który odczytał list, wystosowany przez prezydenta Andrzeja Dudę:
Panie i Panowie!
Spotykają się Państwo dzisiaj w miejscu, które 74 lata temu – w ciągu jednego dnia – z dużej, tętniącej życiem wsi zostało zamienione w martwe pustkowie. Zbrodnia ludobójstwa, popełniona tutaj przez ukraińskich żołnierzy i policjantów na służbie hitlerowskiej III Rzeszy Niemieckiej oraz ukraińskich nacjonalistów przyniosła zagładę około tysiąca ludzi: polskich mieszkańców Huty Pieniackiej oraz ukrywanych przez nich Żydów i uciekinierów z innych miejscowości Wołynia i Podola.
W imieniu państwa i narodu polskiego pochylam dzisiaj głowę na znak hołdu dla męczeństwa ofiar. Ich niewinna śmierć, zadana jedynie dlatego, że byli Polakami, przeraża ogromem okrucieństwa.
Zarosły zgliszcza ich domostw i zbiorowe mogiły, ale pamięć o rzezi trwa i wciąż jest bolesną raną w polskiej duszy. Nie wolno nam o niej zapomnieć, nie wolno odwracać od niej oczu. My, współcześni Polacy, jesteśmy to winni naszym wymordowanym rodakom. Ale jest to też nasz obowiązek wobec potomnych: pamiętać i wyciągać wnioski.
Pamięć o dokonanej tutaj rzezi niesie także zobowiązanie, by przyszłość opierać na solidnym fundamencie prawdy, nie zaś na fałszu, zapomnieniu, wyparciu. My, Polacy, chcemy dobrych relacji z Ukraińcami. Uważamy, że nasze narody potrzebują siebie nawzajem, aby oba nasze państwa były silne i bezpieczne. I dlatego potrzebujemy też pamięci i prawdy o tym, co zdarzyło się tutaj 28 lutego 1944 roku – aby nic podobnego nigdy więcej się nie powtórzyło i aby nasze relacje opierały się na mocnych podstawach i wzajemnym zaufaniu.
Neobanderowcy zakłócali doroczne obchody w Hucie Pieniackiej
Uroczystości odbyły się przed krzyżem pamięci ofiar tragedii Huty Pieniackiej. Niestety doszło także do szakaradnego, podłego incydentu ze strony kilkudziesięciu Ukraińców, którzy stanęli nieopodal pod „banderowskimi” flagami i skandowali, usiłując zakłócić obchody: „Bandera jest naszym bohaterem”. Nadto robili to podczas modlitwy ekumenicznej, jednak ze względu na wzmożoną ochronę policji nie doszło do incydentów.
To nie jedyne zresztą kwiatki, którym witano Polaków, otóż cała okolica i drogi, udekorowane były baanderowskimi czerwono-czarnymi flagami OUN-UPA. Poinformował o tym na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych dr hab. Andrzej Zapałowski, który napisał: „Oczywiście dzisiejsze uroczystości, w których uczestniczyli m.in. przedstawiciele rządu RP zostały przywitane przez bojówki ukraińskich nacjonalistów. Także trasa poprzez wioski do pomnika była udekorowana flagami banderowskimi. Koło samego pomnika umieszczono tablicę z informacja w trzech językach która absolutnie fałszuje prawdę historyczną”. Polscy goście obecni na uroczystościach w Hucie Pieniackiej, rzeczywiście nie mogli nie zauważyć tablicy stojącej obok pomnika ofiar tragedii, na której po ukraińsku, po polsku i angielsku napisano, że za zbrodnię odpowiadają „niemieccy naziści”, a we wsi działały „polskie bojówki”.
Historyk Mychajło Hałuszczak z nacjonalistycznej partii Swoboda miał wyznać bezceremonialnie PAP: „Jesteśmy przeciwni temu, by Polska narzucała nam swoją wersję naszej historii i wskazywała, kogo możemy traktować jako naszych bohaterów, a kogo nie”.
A przekonując, że akcja ma charakter pokojowy, dlatego nie zbliżają się do Polaków, żeby nie prowokować incydentów, mówił dalej: „Dziś Polska swoją ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej zakazuje czerwono-czarnych flag i tym samym zaprzecza prawu Ukraińców do swojej walki narodowo-wyzwoleńczej i do własnego państwa. Szanujemy Polskę, szanujemy prawo każdego narodu do posiadania swoich bohaterów i swojego państwa. Ale nie rozumiemy, dlaczego Polska zabrania tego samego nam i zaczyna dyktować Ukraińcom ukraińską historię.”
To chyba nie jest jeszcze czas kiedy możemy mówić o pojednaniu
Naturalnie obecni tym Polacy nie byli specjalnie zachwyceni takim powiataniem. Małgorzata Gośniowska-Kola, prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka oceniła w rozmowie z dziennikarzami powiedziała: „Huta Pieniacka to miejsce, które uczy pokory. Od wielu lat nasze rodziny walczą o pamięć zmarłych. Dziś przyjechaliśmy tutaj z modlitwą i to jest nasz główny cel. Są jednak osoby, którym nie podoba się nasz przyjazd. Widzieliśmy manifestację, flagi banderowskie, słyszeliśmy okrzyki. A Huta Pieniacka to przecież miejsce, gdzie zamordowano ponad tysiąc osób”.
Z kolei obecny na uroczystościach wiceprezes IPN Prof. Krzysztof Szwagrzyk wyznał: „Jest to kolejny element prowokacji, z którym spotkaliśmy się w tym miejscu. Nie może być to odebrane inaczej, jak prowokacja ze strony pewnych sił ukraińskich, które chcą na nowo pisać historię. Bez względu na to, ile by się takich tablic nie pojawiło, nic nie zmieni faktu, że 28 lutego 1944 roku mieszkańcy Huty Pieniackiej zostali wymordowani przez Ukraińców w służbie niemieckiej”.
I dodał jednoznacznie: „Bolesnym jest także fakt, że witają nas tutaj flagi banderowskie. To chyba nie jest jeszcze czas, kiedy możemy mówić o pojednaniu. To jest jednak czas, kiedy możemy mówić, że państwo polskie spełni swój obowiązek wobec ofiar i jak nie dziś, to za 10 albo 50 lat zostaną odnalezione doły śmierci ze szczątkami Polaków mordowanych przez Niemców, Sowietów i Ukraińców”.
Jak widać podłość ukraińskich nacjonalistów nie zna granic, nawet dziś przeszkadzają modlić się spokojnie ludziom i to w miejscach kaźni! Istnieje duże prawdopodobieństwo iż ci ludzie znów zdolni byliby nawet bestialsko mordować, gdyby znów wybuchła wojna, a okoliczności byłyby ku temu sprzyjające. Kto będzie miał odwagę powiedzieć, że do tego by nie przyszło?!
Tamten brzemienny w skutkach napad na wieś Huta Pieniacka miał miejsce 28 lutego 1944 r. i według różnych danych w Hucie Pieniackiej straciło życie od 600 do 1200 osób. Zgodnie z ustaleniami śledztwa Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie, w wyniku pogromu w Hucie Pieniackiej zostało zamordowanych około 850 osób.