Ceniłem p. Wojciecha Smarzowskiego za film „Wołyń”, zwłaszcza za obiektywność i uczciwość. Dziś jednak dla taniej komercji i sensacji przebiera się on za księdza i profanuje stułę kapłańską, to ogarnia mnie smutek. Czyżby chęć zarobku i zdobycia nagrody FPFF w Gdyni była ważniejsza od honoru?
Udostępnij ten wpis