Przez ostatnie dziesiątki lat pseudo-katolicki „Tygodnik Powszechny” spadł całkowicie do poziomu tuby medialnej środowisk lewicowych i liberalnych. Najpierw był bowiem tubą Unii Demokratycznej vel Unia Wolności (i jej kolejnych mutacji), a następnie „Gazety Wyborczej” i ITI. Sam też, i to w sposób nadzwyczaj zajadły, atakował Kościół katolicki w Polsce. Posługiwał się przy tym nieraz kapłanami, którzy byli albo apostatami, albo osobami skłóconymi ze swymi przełożonymi, albo osobami uważającymi się za „proroków”.
W najnowszym numerze czyni, to po raz kolejny, lansując prywatną, skrajnie tendencyjną i krzywdzącą, opinię kapłana-„publicznego oskarżyciela” z zakonu ojców dominikanów. Jest to tym bardziej smutne, że ów sędziwy zakonnik, zasłużony w dawnych latach, najwyraźniej chce teraz zostać takim samym „wielkim inkwizytorem” jak jego XV-wieczny współbrat, dominikanin Tomás de Torquemada.
W związku z tym rodzi się pytanie do ojca prowincjała Pawła Kozackiego: Jakie jest stanowisko władz prowincji dominikańskiej w tej sprawie?
Także pytanie do ks. kanclerza kurii krakowskiej dr Tomasza Szopy? Dokąd „Tygodnik Powszechny” będzie korzystać z pomieszczeń, które powinny przecież być przeznaczone dla redakcji i organizacji katolickich?
Obu duchownych bardzo szanuję, bo znam ich jako uczciwych i gorliwych kapłanów. Dlatego też na ich stanowisko czekam nie tylko ja, ale i wielu duchownych i świeckich wiernych. Sprawy zaszły za daleko, aby zbyć to wszystko milczeniem. Jest to bowiem autentyczne zgorszenie maluczkich.