Takie Prima Aprilis to tylko na Ukrainie. I turę wyborów prezydenckich wygrał rosyjskojęzyczny Żyd, Wołodymyr Zełenski, rodem z Krzywego Rogu, wychowany w Mongolii. Dostał 2 razy więcej głosów niż urzędujący prezydent Poroszenko, tak mocno wspierany przez USA i Polskę.
Inna sprawa, że jest on tylko marionetką w rękach Ihora Kołomoyskiego, szefa wspólnot żydowskich, obywatela Izraela i Cypru. Stepan Bandera chyba się w grobie przewraca.
Ach, chciałbym widzieć minę bezkrytycznych sojuszników Ukrainy np. prezydentów Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy oraz szefów MSZ RP Witolda Waszczykowskiego i Jacka Czaputowicza. Że nie wspomnę o Małgorzacie Gosiewskiej i Janie Piekło oraz obu paniach Romaszewskich. Oczywiście oligarchowie mogą jeszcze załatwić Zełeńskiego, ale dziś mamy się z czego śmiać.