Do tego artykułu dodam, że znam osobiście rodzinę pokrzywdzonego chłopca. To pracowici i uczciwy katolicy, starannie wychowujący swoje dzieci.
Przypomnę też, że abp Wiktor Skworc do dziś nie rozliczył się uczciwie ze swoją przyszłością. Ani a czasów komunizmu, gdy jako tajny i świadomy współpracowników Służby Bezpieczeństwa o ps. „Dąbrowski” i „Wiktor” donosił na księży i ludzi świeckich, w tym śp. Kazimierza Świtonia, działacza „Solidarności i ojca wielodzietnej rodziny. Ani z czasów rządów w diecezji tarnowskiej, gdy tuszował pedofilię, a jednego ze sprawców wysłał na Ukrainę, gdzie ów degenerat skrzywdził kolejnych małych chłopców.
W tej drugiej sprawie odbył się wprawdzie proces kościelny w kurii krakowskiej, ale była to farsa, gdyż abp Marek Jędraszewski bronił arcybiskupa katowickiego, swego serdecznego przyjaciela, tak jak 20 lat wcześniej bronił swego innego przyjaciela, abp Juliusza Paetza.