Na tych to tedy czwartkach tańczyło się bostona, trochę flirtowało , zjadało znakomite sorbety i ciastka ormiańskie, chatłamajki, przy wybornej herbacie lub kawie, a przy tym poznawało prawie całe nasze ormiańskie towarzystwo ziemiańskie. Bywali tam Antoniewicze, Kajetanowicze, Krzysztofowicze, Theodorowicze, Bohdanowicze i Bogdanowicze, Bohosiewicze, Łukasiewicze, Issakowicze, Abrahamowicze, Negrusze, Passakasy, Ohanowicze, Agopsowicze i Agopszowicze i Torosiewicze, wszystko Roszki, nie tylko z dawnego rycerstwa ormiańskiego, ale posesjonaci i herbowa szlachta polska.
Byli oni istotnie całą duszą Polakami, najlepszymi synami przed paruset i więcej laty przybranej ojczyzny, doskonali gospodarze, zdolni, zamożni i ofiarni –zacne rody Ormian przybyłe na polskie ziemie w XIII/XIV wieku wspomina przedstawiciel równie zacnego rodu Longchamp de Berier (Bogusław Longchamp de Berier, Wspomnienia 1884-1918)
W gospodarstwie polskim Ormianie nasi stanowili czynnik wysoce dodatni. W młodości swej, dając upust temperamentowi, niekiedy nawet rozrzutni, z ustatkowaniem się, sprytem, żartobliwością, zdolnościami administracyjnymi i zmysłem realnym sowicie nadrabiali nadszarpniętą fortunę, z której jednak nie skąpili wcale na cele narodowe czy humanitarne. Natomiast nigdy nie godzili się na naruszenie swych praw i zawsze bronili z niesłychanym wprost uporem każdej należnej im choćby najdrobniejszej, rzeczy, posuwając się często aż do pieniactwa.
Ci nawet, którzy dziesiątki tysięcy wydawali na cele narodowe, charytatywne lub na protegowanie , nawet ci, którzy przegrywali poważne sumy (gdyż wielu z nich lubiło grę), ci sami latami całymi walczyli o każdy grosz niesłusznie wymierzonego im podatku, okazując przy tym gruntowną znajomość austriackich ustaw podatkowych.
Jeden z najwybitniejszych Ormian galicyjskich sięgnął w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia aż do samych podstaw austriackiego systemu podatków realnych. Rząd austriacki przeprowadził wówczas kataster nieruchomości w państwie, a więc pomiar wszystkich gruntów, skreślił ich mapę w wielkiej skali, ponumerował na niej wszystkie parcele w każdej gminie, oznaczył i dokonał ich klasyfikacji, a wreszcie uzgodnił stan rzeczywisty z księgami gruntowymi. Była to praca iście egipska, jeśli zważyć, że miernictwo nie rozporządzało wtedy takimi instrumentami jak obecnie. Dzieła jednak dokonano.
Otóż tym właśnie zajął się specjalnie Kornel Krzeczunowicz. Do tej ochotniczej, własnym wyłącznie nakładem w interesie publicznym przedsięwziętej pracy, zabrał się gruntownie.
Stworzył w swym domu we Lwowie specjalne biuro, w którym zajmował dziesiątki ludzi. Często sam klęczał na mapach rozłożonych na podłodze i kontrolował i poprawiał urzędowe elaboraty, walcząc o jak najkorzystniejsze załatwienie dla Małopolski. W końcu doprowadził do dymisji kierującego katastratem hofrata.
Kontrolował i poprawiał bezlitośnie nie tylko austriackich urzędników i autorów katastru. Z równą dokładnością i spokojnym uporem, nigdy niczym nie wyprowadzony z równowagi, kontrolował i swoich pracowników. Płacąc im znakomicie wymagał od nich zupełnej ścisłości w pracy. Angażował do niej młodzież ziemiańską przy każdej nadającej się sposobności. I humor i dokładność w tej ormiańskiej rodzinie przeszły na następne pokolenia, na synów i wnuków.
Dobrze zasłużyli się polscy Ormianie swej nowej ojczyźnie. Nie tylko w początkach, wykupując z jasyru pogańskiego jej synów, nie tylko w dawnej Rzeczypospolitej i w czasach niewoli wiekową, nigdy niezawodną lojalną służbą i niezachwianą wiernością, nie tylko dając nam najlepszych kapłanów, mężów stanu i obywateli. Nie szczędzili też oni, słusznie uchodzący za wyjątkowo bystrych w handlu i w sprawach finansowych a niesłusznie za materialistów, wielkich ofiar majątkowych na cele ogólnonarodowe. Fundacje i stypendia Abrahamowiczów, Torosiewiczów, Zachariasiewiczów i wielu innych powstawały i służyły Polakom tak obrządku ormiańskokatolickiego, jak i łacińskiego, także i w odrodzonej Polsce i wielkie społeczeństwu oddawały usługi. (Bogusław Longchamp de Berier, Wspomnienia 1884-1918)
Dlaczego telewizja nie kontroluje swoich pracowników i pozwala, by Dobromir Rodziewicz jak za PRL zachwalał komunistyczne rody Kiszczaków, Jaruzelskich, Geremków itp. , które Polskę zrujnowały i wyprzedały, zmuszając miliony zacnych Polaków do emigracji lub skazując ich na dziedziczoną biedę, a ich mentalni polskojęzyczni potomkowie dalej chcą to czynić nawołując do puczu? Czy to nie oni powinni finanse zdobyte na grabieży naszego wspólnego, narodowego majątku przeznaczyć na walkę z obecną epidemią zamiast domagać się budżetowych środków, które pochodzą z podatków ograbionych przez nich Polaków?
Czy nie czas pokazywać przykłady uczciwych, społecznych działań na rzecz wspólnoty narodowej, pokazywać wzajemną życzliwość i szacunek na przykładzie odnoszenia się husyckiego rodu Longchamp de Berier do rodu Ormian? Kiedy do rad programowych i zarządów zasiądą specjaliści a nie karierowicze odporni na wiedzę stanowiący V kolumnę?
24 kwietnia 2020 roku to kolejna bardzo bolesna dla wszystkich Ormian 105 rocznica LUDOBÓJSTWA dokonanego na narodzie ormiańskim w 1915 roku przez Turków.
W czasie II wojny światowej polscy Ormianie doświadczyli razem z narodem polskim kolejnego okrucieństwa, strzał w tył głowy, zsyłki do niemieckich obozów koncentracyjnych, do sowieckich łagrów, ludobójstwo ukraińskich nacjonalistów i wypędzenie z ojczyzny, w której prawa i przywileje zagwarantował im król Kazimierz Wielki.
Bożena Ratter