Postać tygodnia – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Wprost Numer: 9/2008 (1314)
Odnowiciel
Mam żal przede wszystkim do kardynała Dziwisza. Za to, że nie stanął w mojej obronie. Teraz mogłem wyrazić, co przeszedłem w ciągu ostatnich dwóch lat – tak ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski mówi o swojej najnowszej książce „Moje życie nielegalne”. Właśnie trafiła do księgarń. Termin przyspieszono, bo okazało się, że kilka dni wcześniej swoją książkę „Bo wezwał cię Chrystus” wydał kardynał Stanisław Dziwisz. Także porusza ona problemy kapłaństwa. Co ciekawe, podobna sytuacja zdarzyła się, gdy ks. Zaleski wydawał swoją poprzednią książkę „Księża wobec SB”. Uprzedziła go krakowska kuria, wydając konkurencyjną publikację. – Szkoda, że kuria stosuje takie chwyty, starając się przykryć kolejne trudne tematy poruszane przez Tadeusza – komentuje jeden z przyjaciół Isakowicza-Zaleskiego. A problem poruszany w książce jest rzeczywiście dla Kościoła niewygodny. Według Zaleskiego, coraz częstsze odchodzenie księży z kapłaństwa to efekt tego, że obecnie spora część duchownych to tzw. BMW, czyli „bierni, mierni, ale wierni”. I tylko takim osobom łatwo funkcjonować w kościelnej hierarchii. Ci, którzy wykazują jakąkowiek indywidualność, przegrywają.
O księdzu zrobiło się głośno, gdy zaapelował o lustrację w Kościele. Naraził się hierarchom, a cała sprawa omal nie skłoniła go do rezygnacji ze stanu kapłańskiego. – Teraz jest tak, że mówisz „Isakowicz”, myślisz „lustracja”. A to nie jest sens mojego życia. I to też chciałem udowodnić swoją książką – przekonuje duchowny.
Półkrwi Ormianin, kapelan nowohuckiej „Solidarności”, za działalność opozycyjną został dwukrotnie skatowany przez SB. A sens życia, o którym mówi, to pomoc niepełnosprawnym. Prowadzi Fundację im. Brata Alberta. Mieszka skromnie w ośrodku w Radwanowicach, który utworzył dla podopiecznych. – Kiedy oni się w nim pojawili i dotarło do mnie, że nie mają dokąd pójść, zrozumiałem, że powinienem z nimi dzielić ten los – mówi duchowny.
– W ogóle nie poruszam z nim problemów lustracji. Pomagamy niepełnosprawnym i to jest sensem naszej znajomości. Żałuję tylko, że taki człowiek musi marnować energię w walce o sprawy, które już powinny być zamknięte – mówi „Wprost” aktorka Anna Dymna, której fundacja współpracuje z organizacją księdza. – Wciągnął mnie w to 10 lat temu. Zaprosił do jury przeglądu zespołów osób niepełnosprawnych i z uśmiechem przyglądał się, jak połykam haczyk. Już nie wyobrażam sobie życia bez naszych podopiecznych – dodaje Dymna.
Isakowicz-Zaleski podkreśla, że tytuł jego nowej książki jest przewrotny, bo pokazuje, że jego życie było nielegalne zarówno w PRL, jak i obecnie. – O ile jednak wiedziałem, że po systemie komunistycznym mogę się spodziewać najgorszego, o tyle paradoksem jest to, co spotkało mnie od tych, do których miałem zaufanie – podkreśla. Czy żałuje, że zaangażował się w sprawy lustracji? – Nie, bo mam rację. Nie spodziewałem się tylko, że ten kamyk uruchomi lawinę, która zabierze mnie z sobą. Myślę, że długo jeszcze będę się z nią toczyć.
Katarzyna Nowicka, 25 lutego 2008 r.