Tekst nadesłany.
„Jak to możliwe aby w cywilizowanych krajach 70 lat po wojnie można było mylić ofiary z katami. Dziś w polskiej telewizji mówimy o tym, czego w telewizji niemieckiej nie chcą powiedzieć- tymi słowami Jan Pospieszalski rozpoczął kolejny odcinek „Warto rozmawiać”.
Do tej pory skuteczną obronę przed zniesławianiem Polski poprzez terminy „polskie obozy zagłady”, „polskie obozy śmierci” prowadził Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia. Na pytanie Jana Pospieszalskiego czy obroną dobrego imienia ma zajmować się państwo czy czynniki społeczne, Kazimierz Wóycicki odpowiedział: „wszelkie kłamstwa historyczne powinny budzić uwagę ale przywiązywanie do tego nadmiernej wagi jest absolutnie kontra produktywne, psychologia jest żelazna, jeżeli czemuś się tak intensywnie zaprzecza to raczej być może, w opinii zachodu powstanie wrażenie, że Polacy mają coś do ukrywania, bo nie powinni się tak tym przejmować. Opinia o kraju nie kształtuje się na podstawie kłamstw tylko na podstawie osiągnięć”.
Jak to możliwe aby w cywilizowanej Polsce 70 lat po wojnie można było mylić ofiary ludobójstwa na Kresach z katami, faszystami spod znaku OUN UPA? O tym w polskiej telewizji nie chcą mówić. Szkoda, 28 stycznia, w rocznicę utworzenia 27 WDPAK, tylko Telewizja Trwam pokazała dokument “Wołyń – nierozliczone ludobójstwo” zbudowany na wypowiedziach doskonałych, rzetelnych, polskich historyków, dla których pojęcie “post prawda” jest równie obce jak dla śp. gen. Janusza Brochwicz-Lewińskiego ps. „Gryf”.
„Kazimierz Wóycicki idzie jeszcze dalej w ocenie jednego z największych zbrodniarzy II wojny światowej, dowódcy UPA, Romana Szuchewycza „Tarasa Czuprynki”. On jest dla Ukraińców i powinien być również dla Polaków postacią o cechach bohatera, nawet jeśli ma być to bohater z gorzką skazą współwiny za zbrodnię. Dzieje pełne są jednak wielkich bohaterów z wielkimi grzechami. Nie można oceniać ich jednostronnie”.
No cóż, mimo iż 99% Niemców poparło wspaniały plan zjednoczenia Europy, dla diaspory żydowskiej Hitler jako zbrodniarz nie znajduje zrozumienia.
A po wypowiedziach Kazimierza Wóycickiego mam pytanie, czy to jedna i ta sama diaspora rozgrzesza ze zbrodni ludobójstwa Niemcy i Ukrainę? Jak można mówić prosto w oczy cudem ocalałym ofiarom i potomkom ofiar, iż ich życie jest nie warte dla państwa polskiego, iż są gorsi od tych, co taki wyrok wydali? To właśnie im należy się opieka państwa, to dla nich plan rozwoju gospodarczego powinien przewidywać tworzenie miejsc prac na terenach, do których zostali przywiezieni bydlęcymi wagonami wypędzeni przez Ukraińców, dla nich budowa mieszkań, infrastruktury, korzystne kredyty i podatki. Tymczasem państwo czyni to dla potomków ich katów, którzy powinni pozostać w kraju i walczyć ze złą władzą, korupcją, oligarchami, którzy wzbogacili się na nich, okradli i zdewastowali oraz sprzedali państwo, nadal utrzymując prywatnie poprawne stosunki biznesowe z Rosją.
“Mówiłem już o politycznym aspekcie mordów masowych, a trzeba przecież powiedzieć także o metodach mordowania. Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego wychodziła z założeń, że nacja (naród) stanowi gatunek w przyrodzie, tak jak gatunkiem w przyrodzie są psy, lwy, tygrysy, konie, koty itp., i że te gatunki, a więc nacje-narody, walczą między sobą o byt i przestrzeń, a w walce tej dozwolone są wszystkie metody, wroga trzeba nienawidzić. Okrucieństwo w prowadzonych mordach było skutkiem właśnie tej ideologii, według której „wroga” (a wrogiem byli Polacy) należy wyniszczać w sposób bezwzględny. Okrucieństwo mordów miało odstraszyć raz i na zawsze wszystkich, którzy w ten lub inny sposób stanęliby na drodze do realizacji przez OUN jej celów. Do wrogów tej organizacji należeli też ci Ukraińcy, którzy nie zgadzali się z nią ani z metodami jej walki. Ich też trzeba było zniszczyć, w równie okrutny sposób. Według tej ideologii, jak to określił greckokatolicki ksiądz Jurij Fedoriw, „trzeba było wyrzec się ojca i matki, Boga i sumienia, prawa i etyki, miłości bliźniego i osobistych uczuć. W imię jednego… zdobędziesz albo zginiesz.” Właśnie ta ideologia doprowadziła wielu do zezwierzęcenia. To ta ideologia doprowadziła do tego, że wyrostek ukraiński chwalił się przed rówieśnikami, że dla niego zabić Polaka, to tak samo jak zabić wróbla. Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego zachęcała do mordowania i z góry rozgrzeszała sprawców mordów, traktując ich jak bohaterów”(Wiktor Poliszczuk, ukraiński historyk). Zgodne to z filozofią niemieckich nazistów, nie przyznali się do zbrodni w procesie, zgodne też z retoryką Kazimierza Wócickiego.
Bożena Ratter