Polecam wszystkich relację i filmik z samotnej wyprawy rowerowej nauczyciela wychowania fizycznego Rafała Pyry na Kresy. Wielkie słowa uznania!
———————————————-
Światło Pamięci – Patriotyczna Wyprawa Rowerowa na Ukrainę
Przystępując do napisania relacji z wyprawy muszę raz jeszcze wytłumaczyć w jakim celu zdecydowałem się na wyjazd do Naszych wschodnich sąsiadów.
Zrobiłem to ponieważ zbliżało się Narodowe Święto Dnia Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Chciałem w ten sposób jako Polak, patriota, oddać hołd pomordowanym rodakom, w wybranych przez siebie miejscach zapalić znicz zarówno w swoim imieniu, jak i tych, którzy zechcieli się przyłączyć do wyprawy.
Decyzja o tej podróży zapadła spontanicznie, tym samym nie miałem zbyt wiele czasu na przygotowania. Cała logistyka, zebranie potrzebnego sprzętu, nagłośnienie akcji, zaproszenie do niej podmiotów, poszukiwanie partnerów wyjazdu – trwało zaledwie dwa miesiące. Skłamałbym gdybym napisał, że wszyscy do których się zgłosiłem, o jakąkolwiek formę pomocy, chętnie się przyłączali. Kilka podmiotów nie było zainteresowanych taką formą upamiętniania, być może przez wyznawany światopogląd, być może przez to, że za mało miały do zyskania. Nie wyraziły nawet chęci, aby zapalić znicz w ich imieniu. Kiedyś ten temat zapewne poruszę i opiszę szerzej. Osobiście wstydzę się za obojętność pewnych ludzi i instytucji, tylko że to nie jest ten czas i nie to miejsce, aby w tym ‘grzebać’. Na szczęście były to przypadki odosobnione. Póki co należy się pochwała Wam wszystkim, którzy dołączyliście się do tej wyprawy. Nie chodzi tutaj wyłącznie o wsparcie finansowe, a o każdy gest dobrej woli, słowo, pomoc logistyczną, merytoryczną, lokalową etc. Było mi bardzo miło, kiedy w podróży otrzymywałem sms’owe, oraz e-mail’owe wiadomości ze słowami wsparcia i uznania. Poproszono mnie również o udzielenie wywiadu dla Monitora Wołyńskiego. Patronat nad wyprawą ‘Światło Pamięci’ objął Wojewoda Warminsko-Mazurski, Pan Artur Chojecki, jak również Konsul Generalny RP na Ukrainie, Pan Marek Zapór. To wszystko pozwala mi wierzyć, że tematyka przeze mnie podjęta jest poruszająca, a to co robię ważne i znaczące.
Podczas swojej wyprawy, każdego dnia wyruszałem wcześnie rano, gdyż zaplanowane odcinki miały od 100 do 240 kilometrów. Pogoda w ciągu tych 10 dni była zmienną, od palącego słońca po gradobicie i wiatr wyrywający drzewa. Oceniam to na duży plus, tzn tą zmienność, ponieważ mogłem sprawdzić się jako cyklista, podróżnik, w różnej aurze. Muszę się zaprawiać, ponieważ od dłuższego czasu chodzi za mną zdobycie kolejnych instruktorskich kwalifikacji. Podczas tego wyjazdu reprezentowałem jako instruktor turystyki rowerowej grupę wspaniałych ludzi z TTPiK Warszawa. Fajnie jest należeć do tego towarzystwa, być częścią rodziny instruktorskiej (turystów, przyrodników i krajoznawców), która w razie potrzeby wspiera swoich członków.
Jaka jest Ukraina, jakie mam spostrzeżenia na temat tego kraju, ludzi tam mieszkających i ich stosunku do Polaka, który przemierza ich ziemie, afiszując się ze swoją polskością, w pewien sposób gloryfikując granice Państwa Polskiego z czasów II Rzeczypospolitej ? Jadąc tam od samego początku zakładałem, że nie mam zamiaru ukrywać swego pochodzenia, że będę dumnie nosił barwy Polski, że na moim rowerze będzie powiewała flaga Naszego kraju. Z pomocą przyszły mi firmy specjalizujące się w produkcji i sprzedaży patriotycznej odzieży tj. Pro Patriae, Imperium Sklep, Unire Patria. Czy było rozsądne z mojej strony jechać w miejsce, w którym coraz częściej słychać o gloryfikacji banderyzmu, wysadzanych pomnikach, bezczeszczonych polskich cmentarzach, panujących nastrojach antypolskich? Szukając informacji na temat podróży na Ukrainę zadawałem sobie pytanie czy to jest rozsądne, w momencie kiedy Ukraina jest w stanie wojny, gdzie dostęp do broni (oczywiście nielegalnej) jest bardzo uproszczony, gdzie hordy bezpańskich psów atakują ludzi, gdzie mafia w obwodzie łuckim jest jedną z najpotężniejszych w tym kraju? O tym miałem się przekonać podczas tego wyjazdu. Obiecałem, że nie będę opierał się na tym co zasłyszałem będąc w Polsce, że nie będę wyrabiał sobie zdania o Ukrainie na bazie telewizji, internetu. W niewielkiej cząstce sam doświadczę Ukrainy i swoje subiektywne spostrzeżenia opisze na stronie. Nie ukrywam, że obraz wschodnich sąsiadów i ich stosunku do Polaków wzbudzał mój niepokój, jednocześnie w pewien sposób zaciekawienie. Poza tym, nie można zapominać, że moim priorytetem, a w zasadzie całym motorem napędowym do tej wyprawy było ‘Światło Pamięci’, które miało zapłonąć w wybranych miejscach, symbolizować pamięć.
Ukraina dla rowerzysty jest miejscem niezbyt przyjaznym. Brakuje oznaczeń drogowych, które ułatwiłyby poruszanie się po tym kraju. Nawet posiadanie nawigacji turystycznej, a także dostępu do Internetu, nie pomaga znacząco w sprawnym przemieszczaniu się. W moim przypadku trasy przebiegały przede wszystkim drogami głównymi, jednak wystarczyło zjechać z nich na lokalną (w rzeczywistości piach, szuter) aby szybko docenić Naszą krajowa infrastrukturę ze ścieżkami rowerowymi włącznie, o których tutaj mogłem jedynie pomarzyć. Pozytywne było to, że wielu kierowców machało mi i dawało znaki klaksonem, wyrażając tym samym swoją sympatię. To bardzo miłe i dodające dodatkowej energii, otuchy.
Ukraina to piękny krajobrazowo kraj w którym dominują rozległe stepy. To kraj kontrastów, w którym dominuje ogromna bieda na peryferiach, z wielkimi cerkwiami w tle, z których ocieka zewsząd złoto, widoczne z daleka, a to za sprawą pozłacanych kopuł świątyń. Ludzie przeze mnie napotykani byli zawsze pogodni i uśmiechnięci, nie spotkałem się z jakąkolwiek wrogością czy agresją, zarówno słowną jak i fizyczną. Na swoich postojach podchodzili do mnie z zaciekawieniem, robili zdjęcia, pytali o sprzęt rowerowy, jak i cel mojej podróży. Nie spotkałem na swojej drodze ukraińskich nacjonalistów, a zwykłych ludzi, którzy żyją, pracują za kilka dolarów dziennie, którzy marzą o wyjeździe z kraju w poszukiwaniu lepszego losu.
‘Światło Pamięci’ zapłonęło w każdym z miejsc, które zaplanowałem przed podróżą. Oczywistym było dla mnie przed wyjazdem, że najlepiej utrzymanym miejscem będzie Cmentarz Orląt Lwowskich znajdujący się we Lwowie. I tak też było. Siedząc tam w ciszy i zadumie, patrząc na te wszystkie krzyże, na wiek tych młodych ludzi, którzy oddali swoje życie dla Ojczyzny, czas się jakby zatrzymał. Jest to miejsce, które przywołuje smutek, żal, ale i poczucie wielkiej dumy, że jest się częścią narodu, który wielokrotnie w swej historii wykazywał się męstwem, odwagą i bohaterstwem.
Dolina Janowa i Huta Pieniacka to miejscowości, w których również zapłonęło ‘Światło Pamięci’. Stoją tu pomniki upamiętniające pomordowanych Polaków, jednak wcale nie jest tak łatwo do nich dotrzeć. Brakuje jakiejkolwiek informacji drogowej o tych miejscach pamięci. Po prostu bardzo ciężko jest tam trafić będąc w terenie. Miejscowa ludność bardzo mi pomogła, wskazując miejsca, których szukałem. W końcu nauka języka rosyjskiego w szkole podstawowej, oraz na studiach do czegoś się przydała. W obu miejscowościach zamordowano łącznie blisko tysiąc trzystu bezbronnych mieszkańców narodowości polskiej, jednak na żadnym z pomników nie jest napisane, kto ponosi odpowiedzialność za tę zbrodnię.
W Dolinie Janowej widnieje napis: „Pamięci Polaków z Doliny Janowej”, oraz na mniejszym obelisku: „Dla pamięci spoczywających w tej ziemi od wiosny 1943”. W Hucie Pieniackiej odnowiono pomnik, który został wysadzony przez nieznanych sprawców, którzy ‘oznaczyli’ te miejsce znakami Bandery i UPA. Odnowiono go w 2017 roku. Napis na nim brzmi: „Pamięci spoczywających tu około 1000 Polaków, mieszkańców wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowości zamordowanych 28 lutego 1943. Spalona wieś przestała istnieć. Niech spoczywają w pokoju. Rodzina i rząd RP 2005”. A na dole napis: „Odnowiono dzięki wysiłkom ukraińskiej społeczności 2017”. I super, że odnowiono. Pytanie inne – czemu jest napis , że „Odnowiono dzięki wysiłkom…” , a nie ma kto przyczynił się do morderstwa tych ludzi? Odnowić pomnik to można wtedy kiedy ząb czasu go naznaczył, kataklizm, a nie ładunek wybuchowy wysadził. No ale może ja się nie znam, może tak powinna wyglądać ‘dyplomacja’. A, że już wcześniej pisałem, że nie będę upolityczniał swego wyjazdu, postawię kropkę w tym miejscu.
W Hucie Pieniackiej jeszcze jedna rzecz mnie zaskoczyła – całą dobę jest to miejsce pilnowane przez mundurowych. Skrupulatnie pilnowane. Osobiście tego doświadczyłem będąc ‘przesłuchanym’ o cele tej akcji, zrobiono mi zdjęcia, oraz moim dokumentom, paszport do wglądu, sakwy. Takie kontrole są tam od czasu profanacji tego miejsca przez ‘nieznanych sprawców’.
Polski Cmentarz w Krzemieńcu to cmentarz bardzo zaniedbany, w zasadzie można by napisać, że zapomniany. Dojechać do niego jest niezwykle trudno, ponieważ znajduje się na wysokim przewyższeniu, droga dojazdowa to masakra dla rowerzysty. W głębokich zaroślach, chaszczach ukryte są popękane mogiły pokryte mchem. Jest to smutny widok, świadczący o tym, że nikt nie dba o te miejsce, nie pamięta. Wiem, że w Polsce są organizacje zajmujące się polskimi cmentarzami za granicą, są również na to przeznaczone pewne środki finansowe z ministerstwa. Może warto zainteresować się tym cmentarzem…
Będąc przy tym opisie nadmienię, że w każdym z tych miejsc zostawiłem znicze wraz z szarfami podmiotów, instytucji, osób prywatnych, które za moim pośrednictwem chciały upamiętnić i oddać hołd rodakom.
Po drodze mijałem też Poczajów, miejsce święte dla Ukraińców. Taki odpowiednik Jasnej Góry. Jest tam przepięknie, cerkiew ze swoimi złotymi kopułami dumnie wznosi się nad miejscowością (zbudowana na wzgórzu). Miejsce jakże odbiegające od szarej rzeczywistości i przeważającej biedy, którą mogłem zaobserwować podczas tego wyjazdu. Dla Waszej wiedzy, przeciętna pensja na Ukrainie wynosi niecałe 100 dolarów.
Lwów. Miałem możliwość zostać jeden dzień dłużej w tym przepięknym mieście, aby troszkę pozwiedzać. Na każdym kroku widać, słychać i czuć Polskę. Mnóstwo Naszych rodaków na starówce, polskie nazwy ulic, architektura, zabytki. Nie da się tego opisać, po prostu polecam każdemu, kto będzie w okolicach Przemyśla, aby udał się do Lwowa – to godzina, no może półtorej, jazdy samochodem, naprawdę warto. W tym miejscu chciałbym podziękować Wiolecie i Igorowi za ciepłe przyjęcie, za udostępnienie mieszkania, za pełną opiekę, jakbym był członkiem Waszej Rodziny. Serdecznie dziękuję.
Granica i przejście graniczne. W Hrubieszowie przejście jest tylko samochodowe. O tym nie wiedziałem, przyznaję, że to moje niedopatrzenie. Miło mi było mijać kilometrowe korki na granicy i dojechać do szlabanu. Tutaj pan celnik oznajmił mi ,że tędy nie przejadę. Po moich argumentacjach i współpracy z obywatelami Ukrainy, mój rower wylądował na samochodzie pewnej sympatycznej pani, a ja sam ‘dokleiłem’ się do małżeństwa w drugim aucie i w ten sposób przekroczyłem granicę 🙂 . Oczywiście zaraz po tym szybkie wypakowanie z auta i w dalszą drogę. Podobna sytuacja miała miejsce na powrocie, z tą różnicą, że tym razem wiedziałem, iż w Korczowie przejścia pieszego nie ma. Pod granicą zaczepiłem grupę Czechów, którzy wracali z Pyrpeci, z prośbą aby mnie zabrali i przewieźli przez granicę. Bardzo chętnie się zgodzili i tym samym miałem zapewniony powrót do kraju. Tylko, że po 3 godzinach, stojąc w kolejce odpuścili i pojechali na Medykę – a ja razem z Nimi. Tam już jest przejście piesze, więc gdy nowi znajomi stali w kolejce – ja przejechałem rowerem bez czekania. ‘Piękne uczucie być znowu u siebie w domu, w Polsce’ – to moja pierwsza myśl po przekroczeniu granicznych bramek.
Powrót przez kraj to nowe miejsca, nowi ludzie, nowe doświadczenia. Miałem możliwość spotkać się z sympatyczną grupą młodzieży w Przeworsku, porozmawiać z człowiekiem, który jest organizatorem wielu patriotycznych przedsięwzięć w tej miejscowości (Michał), zwiedzić troszkę Rzeszów i Radom (zupełnie inna perspektywa miejscowości aniżeli ta, którą poznałem w drodze na stadion). Warszawa to moje oficjalne zakończenie misji ‘Światło Pamięci’, gdzie znicze zapłonęły na Skwerze Wołyńskim, oraz przy pomniku majora Łupaszki, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, gdzie spoczywają Jego szczątki, a w pogrzebie którego miałem zaszczyt uczestniczyć.
Czy można wybaczyć, czy można zapomnieć? Zapytałem o to w swojej prezentacji. Te pytania w pierwszej kolejności powinno się zadać ofiarom, rodzinom ofiar, tym którzy przeżyli tamte czasy. Ja nie potrafię wybaczyć takich krzywd, ja na pewno nie zapomnę i będę tę pamięć pielęgnował. Dlaczego? Bo jestem Polakiem, bo czuję się patriotą. To jednak nie znaczy, że jestem wrogiem Ukrainy. Tak nie jest. Zdecydowanie uważam, że oprawcy powinni odpowiedzieć za to co zrobili, ale ci, którzy nie mieli z tym nic wspólnego? Czy powinniśmy traktować ich jako swoich wrogów, skreślać jako ludzi? Ci, którzy kultywują czerwono-czarną zarazę są dla mnie źli, ale uwierzcie mi, takich nie spotkałem na swojej drodze. Spędziłem troszkę czasu na Ukrainie, ktoś mógłby nawet uznać, że prowokowałem strojem, polskością, jednak nie spotkałem się z żadną wrogością, ani niechęcią. Wręcz przeciwnie, czułem życzliwość i serdeczność. Czy miałem po prostu szczęście, że nie trafiłem na bandy nacjonalistów ukraińskich? Tego nie wiem. Czułem się bezpiecznie i nie niepokojony przejechałem cztery obwody ukraińskie z flagą i orłem na piersi.
Wyjazd trwał 11 dni z czego 10 w podróży. Na liczniku przybyło 1632 kilometry. Straty poniesione – standardowo obłamane jedno lusterko, a także – przestrzegam – wysoki rachunek za telefon. Nie wyłączyłem internetu w telefonie a ten wraz z włączoną lokalizacją znacznie podwyższył mi koszty na fakturze. W zasadzie nie znacznie, a drastycznie, także jak będziecie na Ukrainie zwróćcie na to uwagę 🙂
Za rok – piszę to po raz pierwszy – mam pomysł na wyprawę blokiem wschodnim. Kaliningrad – Kowno – Wilno – Mińsk – Grodno, czyli Federacja Rosyjska – Litwa – Białoruś. Czy uda mi się to zrealizować i czy wyruszę na ten szlak? Wstępny plan już jest, tak samo jak wiara, która jest moim motorem napędowym. Uważam, że ‘Światło Pamięci’ może w dalszym ciągu płonąć.
Rafał Pyra