Zaczął się atak na film „Wołyń’. Dla przykładu, Adam Balcer w „Gazecie Prawnej”, pisze, że film „to zmarnowana szansa na realne pojednanie z Ukraińcami”. Do tego daje przeróżne brednie, usprawiedliwiając UPA.
W podobnym stylu w TVP wypowiada się Wiesław Romanowski, który był korespondentem TVP w Kijowie i konsulem RP na Białorusi. Atakuje on też uchwałę Sejmu ws. ludobójstwa. To kuriozum, bo przecież za uchwałą opowiedziało aż 430 posłów.
Jak ktoś nie ma jeszcze dość takich pokrętnych wypowiedzi, to może posłuchać szefa Związku Ukraińców w Polsce i jego oceny filmu „Wołyń”.
Szczytem jest jednak wywiad w „Do Rzeczy” z Janem Olszewskim pt. „UPA to nie tylko zbrodniarze”. Rozmawiał Maciej Pieczyński. Wypowiedzi byłego polityka, który jako premier i doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego nigdy nic nie uczynił dla rodzin ofiar ludobójstwa , są mówiąc krótko żałosne. To propagandowa obrona Bandery, UPA i SS Galizien, nasycona pół-prawdami i pokrętnymi interpretacjami (żeby nie napisać zwykłymi przekłamaniami). Na sali sądowej takie wypowiedzi może uchodzą adwokatowi, który za wszelką cenę chce wybielić swoich klientów, ale w tak ważnej sprawie jaką jest pamięć o pomordowanych Polakach i Żydach są one żałosne, a nawet niegodziwe.
Oczywiście obaj rozmówcy od samo początku moją skromną osobę stawiają w roli „chłopca do bicia”. Dostaje się także „od siekiery” Pawłowi Kukizowi i wielu innym. Skrytykowana została też uchwała sejmowa ws. ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Do tej pory miałem trochę inne wyobrażenie tak o Janie Olszewskim, jak i tygodniku „Do Rzeczy”.
Jedyne, co jest pocieszające, to fakt, że były premier nie ma żadnego wpływu na polskie społeczeństwo. A obywatele tłumnie pójdzie do kin i wtedy przekona się jak zakłamane są tzw. „autorytety moralne” Trzeciej RP.