Wywiad dla „Kuriera Szczecińskiego”
Pomóżmy Polakom na Ukrainie!
Prawdziwe pojednanie wymaga prawdy
Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem – Zaleskim – duszpasterzem Ormian, kapelanem Solidarności w stanie wojennym a dziś – rzecznikiem kresowiaków.
– Nieustannie przypomina ksiądz o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukrańskich na polskiej ludności Kresów Wschodnich. Tymczasem większość polityków uważa, że obecnie, gdy Ukraina ogarnięta jest konfliktem z Rosją, w imię solidarności wypada o tym zamilczeć…
-To prawda. , nazywają mnie nawet „agentem Putina”. Prawdziwe pojednanie narodów musi opierać się na uznaniu prawdy. Rozliczone zostały zbrodnie ludobójstwa popełnione przez Niemców i Sowietów, uczczono jego ofiary, potępiono sprawców. Ludobójstwo ukraińskich nacjonalistów na co najmniej 160 tys. bezbronnej ludności polskich Kresów w latach 1939 -1947 wciąż jest przemilczane…Nadal większość klasy politycznej w Polsce nie chce przyjąć do wiadomości, że za swego bohatera niepodległa Ukraina uznała nie atamana Petlurę, który sprzymierzył się z Polską w walce przeciw bolszewikom, ale terrorystę, wodza nacjonalistów mordujących Polaków – Stepana Banderę!
-Ma ksiądz rodowód kresowy. Chyba to przesądza o stosunku do Ukrainy…
– Urodziłem się w Krakowie i całe życie byłem związany z tym miastem, ale moi rodzice pochodzili z kresów Wschodnich, z miejscowości Korościatyn koło Monasterzysk, w powiecie Buczacz, na ziemi tarnopolskiej. Ojciec był naocznym świadkiem wymordowania tej wsi przez banderowców z UPA. Uratował się z rzezi, tak jak moja babcia, i opisał to w pamiętnikach, po wojnie został naukowcem. Mama wywodziła się z rodziny ormiańskiej, osiadłej na polskich kresach od 400 lat. Już jako ksiądz, miłośnik historii zająłem się Kresami. Na ten temat pisałem teksty do „bibuły” wychodzącej w podziemiu w latach 80. Potem , gdy już mogłem wydawać książki, większość z nich dotyczyła Kresów.
Jestem przychylnie nastawiony do narodu ukraińskiego. W moich żyłach płynie obok polskiej i ormiańskiej, także krew ukraińska. Jeden z pradziadków od strony matki był księdzem grecko -katolickim, określał się jako Rusin ( do 1918 roku nazwy „Ukrainiec” na Kresach nie używano)
Wielokrotnie bywałem na Ukrainie, w stronach moich dziadków, w Charkowie, Kijowie, Żytomierzu. Utwierdziłem się w przekonaniu, że naprawdę dobre relacje polsko – ukraińskie wymagają powiedzenia całej prawdę o ludobójstwie z lat 1939 – 1947, popełniomym przez nacjonalistów współpracujących z Hitlerem. Przecież wtedy wyrżnięto całe rodziny, spalono i zrównano z ziemią całe wsie. Zginęli nie tylko Polacy, także Ormienie, Czesi i inne narody osiadłe na polskich Kresach. Ponad 160 tys ofiar strasznych mordów nie ma grobow, nawet krzyży oznaczających zbiorowe mogiły. Ojciec mój mówił : Kresowian zabito podwójnie- raz przez ciosy siekierą, a po raz drugi – przez milczenie. I ta druga śmierć jest jeszcze gorsza , bo zabija pamięć o nich w świadomości społecznej. Doczekaliśmy się prawdy o zbrodniach Hitlera i Stalina – o KL. Auschwitz, o Katyniu, o wywózkach na Sybir i do Kazachstanu, a ludobójstwo ukraińskie na Kresach pozostaje nierozliczone. W ten sposób, tak za czasów PRL, jak i w niepodległej Polsce, doraźna polityka dzieli polskie ofiary na lepsze i gorsze, bo pamiętania nie warte…
Jestem za wolną i niepodleglą Ukrainą, całą – w granicach nakreślonych w 1993 roku, w całej swej różnorodności, w bogactwie zamieszkujących ją narodów i tradycji. Byłem na pierwszym majdanie, wiązałem duże nadzieje z „pomarańczową rewolucją”…Ale rozczarował mnie Juszczenko, który ustanowił Stepana Banderę bohaterem narodowym Ukrainy. Tym bardziej dziś, już po drugim majdanie, nie mogę się pogodzić z tym, że zbrodnicza nazistowska doktryna Doncowa i Bandery wprowadzona w czyn przez OUN-,UPA oraz SS -Galizien staje się w wolnej Ukrainie ideologią
oficjalną. Prezydent Poroszenko, zabiegający w Polsce o pomoc dla Ukrainy, w ubiegłym roku ustanowił dzień 24 października, datę powstania UPA – świętem narodowym.
– Zbigniew Bujak – legenda Solidarności wzywa do wysłania na Ukrainę wojska polskiego.. …
– Chciałbym przypomnieć, że Ukrainą rządzą dziś, tak jak w całym 20 – leciu niepodległości, ludzie bardzo bogaci, oligarchowie. Sam Petro Poroszenko ma conajmniej półtora miliarda dolarów, z kolei czołowy krezus tego kraju Ihor Kołomojski, właściel majątku szacowanego na 6 -,7 mld dolarów, niczym dawny kniaź Jarema Wiśniowiecki – posiada sporą prywatną armię. Jak słychać, do wojska ukraińskiego rekruci nie za bardzo się garną. Myślę więc, że pan Bujak mógłby sam wyruszyć na Ukrainę, zamiast kierować tam polskich żołnierzy..W obliczu wojny rosyjsko -ukraińskiej, gdy z obiema stronami konfliktu Polska graniczy bezpośrednio, powinniśmy jak najprędzej powiększyć i dozbroić nasza armię, aby móc bronić kraju przez najazdem. To sprawa bardzo pilna!
– Nasza pani premier Ewa Kopacz o wojsku i broni nie wspomina, ale zamierza przeznaczyć 100 milionów zł na pomoc Ukrainie…
– Pani premier chciałbym przypomnieć o rodzicach niepełnosprawnych dzieci, którzy czekają na spełnienie zeszłorocznych obietnic. Zresztą pilnych potrzeb jest w Polsce co niemiera…Zanim komuś damy , warto zastanowić się komu te pieniądze zabierzemy….Jeśli jednak pani Kopacz tak bardzo pragnie pomóc Ukrainie w tym trudnym czasie, powinna zamiast przekazywać środki rządowi, przeznaczyć je na pomoc tamtejszym Polakom, obywatelom Ukrainy, którym los nie szczędził nieszczęść od 1939 roku.
– Dziękujemy za rozmowę
Rozmawiał: J. Ławrynowicz