Refleksje Bożeny Ratter po uroczystościach upamiętniających 75. rocznice ludobójstwa Polaków na Wołyniu.
„Wstyd mi za postawy moich ziomków, którzy powinni być sumieniem narodu ukraińskiego, a okazali się obrońcami zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego, wstyd mi za utożsamiających naród ukraiński ze zbrodniczym nacjonalizmem. Nie stać ich na powiedzenie prawdy, okazali się zwykłymi tchórzami. ..Mam prawo twierdzić, że Polakom nie chodzi o przeproszenie, przeproszenie ze strony UPA nie wchodzi w rachubę, bo ona nie pokajała się za zbrodnie, ona zbrodniarzy gloryfikuje. Przeproszenie ze strony władz Ukrainy jest bezprzedmiotowe-za kogo miałyby przepraszać? Za banderowców, których działacze są we władnych strukturach Ukrainy? ..Polaków usatysfakcjonować może jedynie jednoznaczne, wyraźne potępienie przez władze Ukrainy OUN jako organizacji, której formacje dopuściły się zbrodni ludobójstwa na ludności polskiej i ukraińskiej. Polacy mają prawo oczekiwać takiego potępienia ze strony władz Polski: Sejmu, Senatu i Prezydenta RP” – jest to tekst wystąpienia ukraińskiego historyka, Wiktora Poliszczuka, podczas społecznych uroczystości 11 lipca 2003 roku.
11 lipca 2018 roku Polacy doczekali się słusznej postawy władz Polski podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
„Szanowni przedstawiciele władz państwowych i parlamentarnych, drodzy Kresowianie i ich potomkowie.
Pragnę złożyć podziękowanie za przygotowanie dwóch uroczystości, niedzielnej społecznej i dzisiejszej, państwowej. Serdecznie dziękuję Prezydentowi RP za to, iż w niedziele, w tak ważnym dla nas dniu, pojechał na Wołyń, by powiedzieć prawdę, by w imieniu Rzeczypospolitej i całej Polskiej wspólnoty zaświadczyć o naszej pamięci o pomordowanych i złożyć kwiaty na ich bezimiennych mogiłach, w miejscu ich życia i męczeństwa oraz by modlić się w ich intencji.
Na to czekaliśmy. Wieniec złożony przez Prezydenta RP na łanie zbóż w miejscu wioski, która nie istnieje, a kości jej mieszkańców gdzieś tam pod tym zbożem leżą, stanie się symbolem czasu współczesnego. Bardzo dziękuję panu Premierowi, że przyjął patronat nad uroczystościami społecznymi, wszystkim ministrom, parlamentarzystom, senatorom, którzy uczestniczyli w tych uroczystościach. Dziękuję organizacjom społecznym, dowódcy garnizonu warszawskiego, policji, szefowi Urzędu ds. Kombatantów oraz szefowi IPN . Dziękuję za to, że pamięć o pomordowanych została uratowana. Na końcu pragnę podziękować za odznaczenie” – powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, przewodniczący społecznego komitetu obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa podczas centralnych obchodów na Skwerze Wołyńskim.
„Symbolem pamięci o tym bestialskim, sadystycznym mordowaniu jest kwiat lnu. Len kwitł wtedy na Wołyniu i na kresach II RP, kwitł na wielu obszarach, ale kwitł bardzo krótko, tylko kilka godzin w ciągu roku i również w ciągu kilku godzin znikały z powierzchni ziemi całe wsie zamieszkałe przez Polaków – mówił Premier RP Mateusz Morawiecki. Len używany był na tamtych ziemiach do leczenia ran, te rany – rany pamięci i rany niepamięci można leczyć tylko na fundamencie pełnej prawdy o tamtych okrutnych zbrodniach, które trwały przecież kilka lat, najpierw pod okupacją niemiecką a potem sowiecką” – zaznaczył Premier. Przypomniał również, że w czasach III RP (i PRL) prawda o ludobójstwie na Wołyniu, na Pokuciu i w województwie lwowskim, tarnopolskim, stanisławowskim była przemilczana, ukrywana, relatywizowana. Premier podziękował wszystkim osobom, które dbały o tę pamięć. Medal Pro Patria, przyznany w uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP odebrał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Działający zawsze godnie i niestrudzenie, zgodnie z misją urzędu, który Polacy mu powierzyli, Jan Józef Kasprzyk podziękował wszystkim za obecność w imieniu Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz IPN. „Nasza obecność jest świadectwem tego, że pamiętamy i nigdy nie zapomnimy. Każdego dnia będziemy to, co wydarzyło się 75 lat temu na dawnych kresach wschodnich RP nazywać po imieniu, już nigdy w Polsce, nikt nie będzie tej zbrodni określał mianem wypadków, wydarzeń, czegoś, co miało znamiona czystki etnicznej. Od lat walczymy o prawdę i teraz już każdy z nas mówi tak, jak ta zbrodnia na to zasługuje, bo odpowiednie trzeba dawać rzeczy słowo, było to ludobójstwo. Ludobójstwo takie samo jak te, których symbolem stały się piece krematoryjne niemieckich obozów koncentracyjnych i doły śmierci katyńskich lasów.”
Wystąpienia przedstawicieli władz i stowarzyszeń zakończone zostały modlitwą. Do wspólnej modlitwy za dusze pomordowanych przystąpili księża (nie biskupi): przedstawiciel ordynariatu polowego Wojska Polskiego, przedstawiciel ordynariatu prawosławnego Wojska Polskiego, przedstawiciel ewangelickiego biskupa Wojska Polskiego oraz przedstawiciel naczelnego rabina Polski, który odśpiewał psalm 123. Do wspólnej modlitwy nie przystąpił przedstawiciel kościoła greckokatolickiego. Smutne to, ale w modlitwie tak istotnej dla nas, Polaków, zabrakło naszych polskich biskupów, członków polskiego kościoła rzymskokatolickiego.
Cerkiew greckokatolicka winna zająć się analizą i wypływającymi z niej ocenami postaw księży greckokatolickich wobec zbrodniczej działalności OUN-UPA…Wartości chrześcijańskie nakazują czcić pamięć zmarłych z pominięciem korzyści politycznych. Uczcijmy w skupieniu pamięć tych, którzy zginęli od banderowskiego noża, siekiery, żagwi, w studni, a w najlepszym wypadku od banderowskiej kuli…. Ich pamięci nie uczczą ani współcześni poeci ukraińscy, ani ukraińscy historycy obiektywnymi rozprawami naukowymi, nie uczci ich ani Ukraińska Cerkiew Prawosławna Kijowskiego Patriarchatu, a tym bardziej Cerkiew greckokatolicka. Ukraińscy historycy, politycy, działacze kultury, poeci, hierarchowie Cerkwi prawosławnej i greckokatolickiej niech położą rękę na sercu i powiedzą, że nic nie wiedzą o mordach OUN Bandery na ludności ukraińskiej.
Ten fragment wystąpienia ukraińskiego historyka Wiktora Poliszczuka 11 lipca 2003 roku jest wciąż aktualny. 22 czerwca 2018 roku podczas Kongresu „Tożsamość- Pamięć-Przyszłość” ks. Biskup Marian Buczek, który pracował 30 lat na terenie Charków-Zaporoże-Lwów wygłosił referat: Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie wobec pojednania polsko-ukraińskiego w miłości i prawdzie.
’Centrum władzy w Kijowie nie ma wspólnego języka z zachodnią Ukrainą tzw. Galicją. Ustalenia i porozumienia państw zachodnich czy Polski z Kijowem nie są uznawane przez lokalne władze we Lwowie. W to wmieszana jest cerkiew prawosławna czy wschodnia greckokatolicka. O braku dobrej woli i chęci dialogu mówią nam Komarno i Lwów, gdzie władze przekazały nasze świątynie grekokatolikom. Świątynie nie są im potrzebne, gdyż w Komarnie mają jeszcze 2 cerkwie a nasz kościół użytkują okazjonalnie, żeby pokazać że jest im potrzebny. We Lwowie otrzymali wiele naszych świątyń a kościoła Matki Bożej Gromnicznej nie opuścili, mimo, że otrzymali po drugiej stronie ulicy kościół św. Kazimierza. Przedziwna sytuacja. Świat to widzi i nie może zrozumieć, że katolicy 2-ch obrządków w Ukrainie mając jednego papieża w Rzymie nie mogą się porozumieć i współpracować ze sobą. Nie pomagają rozmowy w Rzymie. Wielu rozmówców i komentatorów stawia nam pytanie o dialog. Jest on między wiernymi, trochę między duchownymi a brak rzeczowego dialogu na poziomie hierarchów. Hierarchia cerkiewna słucha niestety skrajnych nacjonalistów oraz blokuje wszelkie rozmowy. Jest prawdą że wzajemnie się uzupełniają , albo biskup słucha działaczy nacjonalistycznych albo działacze wykonują to co mówi biskup.’
Tylko dlaczego polscy biskupi słuchają ukraińskich biskupów?
Bożena Ratter