Przez kilka dni przebywam w Austrii, gdzie prowadzę kwestę na rzecz Fundacja im. Brata Alberta Dziś Boże Ciało, dzień wolny. Dlatego też pojechałem do kościoła ormiańskokatolickiego we Wiedniu, którym od dwóch wieków opiekują się księża mechitaryści. To jest zakon na wskroś ormiański, jedyny tego typu w Kościele katolickim.
W kościele tym uczestniczyłem w uroczystych prymicjach, które oprawiali dwaj księżą mechitaryści: Anton i Gevorg. Obaj pochodzą z Gruzji, gdzie mieszka bardzo wielu Ormian-katolików. Studiowali w klasztorze ormiańskim na wyspie San Lazzaro we Wenecji, a święcenia kapłańskie przyjęli zaledwie kilak dni temu.
Dla wspólnoty ormiańskokatolickiej w Europie to wielkie wydarzenie, bo wspólnota ta jest bardzo niewielka, na dodatek mocno rozproszona. Na zakończenie liturgii księże neoprezbiterzy udzielili błogosławieństwa prymicyjnego wszystkim wiernym, a następnie nakładali ręce na każdego z osobna. Było to dla mnie wielkie duchowe przeżycie.
Po mszy św. zostałem zaproszony na obiad, gdzie mogłem porozmawiać z moim przyjacielem ks. Bohosem (Pawłem) z Gruzji, którego znam od 2001 r., a który na prymicje swoich współbraci przyjechał wraz z żoną i córką. W przeciwieństwie bowiem do neoprezbiterów, którzy są zakonnikami, jest on żonaty, tak jak wielu innych duchownych. Bardzo miłe spotkanie. Opowiadałem też dużo o obrządku ormiańskokatolickim w Polsce (tak po rosyjsku, jak i po włosku), bo takie spotkanie to okazja to wymienienia wzajemnych informacji. Dużo też ciekawych rzeczy dowiedziałem się o Ormianach w Gruzji i Austrii.
Miałem też okazję zwiedzić klasztor i ogród, na terenie którego wzniesiono Chaczkar – krzyż ormiański, upamiętniający 100. rocznicę ludobójstwa Ormian,
oraz kaplicę z mozaiką Matki Bożej.
Ze względu na brak czasu (popołudniu czekało mnie spotkanie z polskimi księżmi) nie mogłem niestety zwiedzić ani ogromnej biblioteki, ani muzeum i wydawnictwa. Nadrobię to w jesieni, gdy w Austrii na kweście będę jeszcze raz.