Zmarł śp. ks. biskup Tadeusz Pieronek. Był postacią bardzo kontrowersyjną. Z jednej strony uczynił bardzo dużo dobrego jako jako profesor prawa kanonicznego i duszpasterz prawników, a następnie jako sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski i rektor Papieskiej Akademii Teologicznej. Odegrał też pozytywną rolę w sprawie zawarcia konkordatu Polski z Watykanem.
Z drugiej strony nic nie zrobił dla nowo utworzonej diecezji w Sosnowcu, do której w 1992 roku posłał go jako biskupa pomocniczego papież Jan Paweł II, a którą w 1998 roku ostatecznie porzucił, stając się na własne życzenie „biskupem bez ziemi”. Po przegranych wyborach na drugą kadencję sekretarza generalnego stał się zagorzałym krytykiem swoich współbraci-biskupów. Widać było, że ma żal do nich za te wybory. W tej krytyce był bardzo nieobiektywny. Równocześnie jego działanie były pełne sprzeczności. Zarzucał wielu biskupom brak ubóstwa, ale sam mieszkał w luksusowym apartamencie na Wawelu, utrzymywanym z kościelnych funduszy. Wzywał do opieki nad migrantami, ale w działalność charytatywną się nie angażował.
Krytykował także upolitycznienie Kościoła, ale sam zanurzył się w polityce po uszy, stając się dla „Gazety Wyborczej” i TVN oraz nieboszczki Unii Demokratycznej vel Unii Wolności (później Platformy Obywatelskiej) „dyżurnym autorytetem moralnym” w ustawicznych atakach na ugrupowania prawicowe. Wiele jego wypowiedzi było bardzo krzywdzących.
Należał też do Rady Fundacji Stefana Batorego, założonej przez spekulanta giełdowego Georga Sorosa, która wielokrotnie atakowała wartości chrześcijańskie. Wtrącał się także w wewnętrzne sprawy archidiecezji krakowskiej, licząc bardzo, co było tajemnicą poliszynela, na objęcie godności metropolity. Był przy tym przeciwnikiem lustracji w Kościele, jak i też zmiany ustawy o ochronie życia poczętego na korzyści obrony dzieci niepełnosprawnych.
W ostatnich latach życia był człowiekiem zgorzkniały, trochę oderwanym od rzeczywistości. Wciąż wierzył, że jest „kimś ważnym” w Kościele polskim. Jako ksiądz i prawnik bardzo się zrealizował, jako biskup, czyli pasterz powierzonej mu diecezji, raczej nie.
Dziś jest na Sadzie Bożym. Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne odpoczywanie!
PS. Jeden z bardzo wielu plakatów, które zawisły w Krakowie, a które promowały „KOD Mistrzów” w Tatrze Groteska, mający odbyć się z udziałem biskupa w dniu 8 stycznia 2019 r. Prawdziwa groteska. Memento mori!