Senator Jan Filip Libicki (uciekinier z PiS, dziś pod skrzydłami PO) był łaskaw „pochylić się z troską” nad moim kapłaństwem jak „prawdziwie katolicki” przedstawiciel obozu władzy, stawiając publicznie zarzuty:
„Od lat nurtuje mnie jedno pytanie. Czy i kiedy ów zasłużony kapłan zajmuje się tym, co należy do istoty jego powołania, czyli kapłaństwem? Kiedy spowiada, odprawia Msze święte, błogosławi śluby, albo prowadzi pogrzeby?”
Napisałem odpowiedź na pytania senatora , ale na jego blogu się one nie ukazały, choć spełniłem wszystkie wymagania. Na szczęście zamieścił je kto inny. Dodam, że czasie strajku w Sejmie pan senator, sam na wózku inwalidzkim, wobec rodziców dzieci niepełnosprawnych zachowywał się w sposób wyjątkowo arogancki.
Odpowiedź
Dzisiaj mszę św. z okazji Ofiarowania Pańskiego odprawiałem dla podopiecznych Fundacji im. Brata Alberta i Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” w Radwanowicach. Jutro przyjeżdża do mnie na rozmowę młoda para, których ślub mam błogosławić 29 sierpnia. W środę poprowadzę pogrzeb Ani, sieroty ze Schroniska dla Niepełnosprawnych, które współzakładałem w 1987 r. W czwartek będę wśród osób niepełnosprawnych intelektualnie w Zgierzu, którymi opiekuję się Fundacji im. Brata Alberta, której od ćwierć wieku jestem prezesem. Pojadę także na budującego się Domu Pomocy Społecznej Łodzi, który jest 30. z kolei placówką utworzoną przez tę Fundację itd. itd. Że nie wspomnę o posłudze duszpasterskiej wśród Ormian-katolików. Co do matek pikietujących w Sejmie, to odprawiałem mszę św. dla nich w kaplicy sejmowej. Tyle tylko, że pan Senator na te msze św. nie był łaskaw nie przychodzić, tak jak i na inne ważne wydarzenia organizowane dla niepełnosprawnych. Zresztą innych polityków na takich wydarzeniach jak na lekarstwo.