Powstał nowy portal Sprawdzimy.info – dla tych, którzy ponad wszystko cenią sobie prawdę.
Szanowni Państwo,
ilekroć podejmujemy się wielkich wyzwań, wiemy, że przeciwnicy zamiast odwołać się do badań i rzetelnych analiz rozpętują huraganowy atak kłamstw i manipulacji. Tego samego doświadczają wszystkie projekty i kampanie w obronie życia, rodziny i najważniejszych wartości. Dlatego postanowiliśmy rozszerzyć nasze działania o kolejny, niezbędny element.
Tylko w ostatnich miesiącach mogliśmy usłyszeć i przeczytać, że w naszym kraju powstają „strefy wolne od LGBT”, obrońcy życia żądają kar za poronienia, pełnomocniczka prof. Budzyńskiej zastrasza studentów, obrońców rodziny finansują Kreml lub Waszyngton, a eksperci Ordo Iuris chcą „legalizacji przemocy” i życzą śmierci homoseksualistom. Wystarczy przypomnieć sobie, jak skandalicznych manipulacji i świadomych kłamstw dopuszczali się krytycy Samorządowej Karty Praw Rodzin, naszych pogłębionych analiz międzynarodowych czy materiałów dotyczących polityki rodzinnej państwa. Nie inaczej traktowano projekty „Stop aborcji”, „Stop pedofilii” i „Zatrzymaj aborcję”, które wspieraliśmy pracą i analizami.
Jak pisałem w ubiegłym tygodniu, ważnym instrumentem walki z fałszem jest nasza działalność procesowa i analityczna. Niektóre media, jak BBC, naTemat.pl i Polityka.pl, już przeprosiły Ordo Iuris za swych dziennikarzy lub sprostowały opublikowane artykuły. Jednak wiele wypowiedzi mediów i celebrytów, w tym portalu wyborcza.pl, Radosława Sikorskiego czy Agnieszki Holland, czeka na orzeczenie sądu, a do tego czasu dokonane przez nich manipulacje wprowadzają w błąd kolejne osoby.
Jak bardzo aktualny to problem przekonujemy się na przykładzie sprawy Anny G., która zniesławiła prof. Bogdana Chazana zmyślając historię o złośliwym odmawianiu przez niego cesarskiego cięcia z powodów religijnych. Sprawa jest oczywista, ale postępowanie toczy się już od 3,5 roku i wciąż nie zapadł nawet wyrok w pierwszej instancji! Wyraźnie widać, że skuteczna obrona prawdy wymaga czegoś więcej niż sąd i prawo.
Trzysta lat temu Jonathan Swift ujął to w trafnym aforyzmie „Kłamstwo frunie, a prawda kuśtyka za nim”.
Jedno jest pewne, z fałszywymi ideologiami i zwykłym kłamstwem walczyć trzeba na trzech poziomach – pogłębioną i cierpliwą analizą, działaniem prawnym wymierzonym w świadomych kłamców, ale także szybką reakcją informacyjną, która przyspieszy krok prawdy i pomiesza szyki oszczerców.
O ile pogłębione analizy i opinie oraz skuteczne działania sądowe to najważniejsze obszary pracy prawników i ekspertów Ordo Iuris oraz źródło naszej wiarygodności, to od lat brakuje nam wystarczających działań informacyjnych w obronie prawdy w debacie publicznej.
Prawda potrzebuje w przestrzeni medialnej swoich zapalonych i oddanych obrońców, gotowych do pracy nad wiarygodnymi źródłami i błyskawicznego demaskowania kłamstw uderzających w obrońców wartości, dezinformujących społeczeństwo i utrudniających prowadzenie racjonalnej polityki. Dlatego postanowiliśmy, że oprócz rzetelnych analiz i skutecznych działań procesowych, do obrony prawdy powstać musi specjalne medium. Dzisiaj na naszych oczach stawia swe pierwsze kroki nowy portal Sprawdzimy.info, a Ordo Iuris jest sojusznikiem odważnych dziennikarzy tworzących tę nową społeczność.
Demaskatorska rola nowego portalu będzie nie do przecenienia. Stanie się sprawnym instrumentem rozbrajania szkodliwych ideologii wyjaśniających rzeczywistość za pomocą prymitywnych frazesów. Jestem przekonany, że operując faktami, pokazując wiarygodne źródła i konfrontując z nimi fałszywe wypowiedzi portal szybko zdobędzie renomę i wiarygodność potrzebne dla uzdrowienia polskiej debaty publicznej z choroby plemiennych walk i pogardy dla prawdy. Taki cel przyświeca prowadzącej portal Fundacji na rzecz Rzetelnej Debaty Publicznej, której powołaniu patronuje Ordo Iuris.
Działalność fundacji i serwisu wspierają radą znani publicyści – Paweł Lisicki, Edyta Hołdyńska, Cezary Krysztopa, Artur Stelmasiak. Bezpośrednio w tworzenie portalu i dobór informacji zaangażowali się dziennikarze Michał Bruszewski i Dominik Jabs. Artykuły portalu, ujawniające skalę manipulacji medialnej tworzy rosnący zespół wolontariuszy, złożony z zawziętych w poszukiwaniu prawdy ekspertów i internautów. Swój demaskatorski tekst oparty na rzetelnych materiałach źródłowych może nadesłać każdy, kto podaje prawdziwe informacje. Jednym słowem – zapraszamy każdego, kto pisze prawdę. Po prostu!
To ostatni element struktury walki o prawdę w polskiej debacie publicznej. Wierzę, że mając do dyspozycji ekspertów Ordo Iuris, prawnicze doświadczenie w ściganiu cynicznych kłamców oraz dedykowany ujawnianiu fałszywych informacji portal, będziemy mogli stanąć do walki o przywrócenie prawdzie należnego jej miejsca w naszej Ojczyźnie.
Książkowe przykłady dezinformacji
Naszym pierwszym wielkim zderzeniem z machiną kłamstw i manipulacji była dyskusja nad przyjęciem przez Polskę genderowej Konwencji stambulskiej. W dyskusji tej obrońców rodziny i małżeństwa, wbrew faktom przedstawiono jako zwolenników przemocy, a do wielu Polaków w ogóle nie dotarła wiedza na temat rzeczywistego charakteru Konwencji.
Na niespotykaną skalę zderzyliśmy się z przemysłem dezinformacji podczas prac nad projektem ustawy „Stop Aborcji”, który niemal dosłownie powtarzał podniesiony w 1989 r. przez Episkopat postulat pełnej ochrony prawnej ludzkiego życia. Mimo, że projekt chroniący życie był ogólnodostępny i liczył zaledwie kilkanaście linijek, bez skrupułów zarzucano mu wbrew wszelkiej wiedzy, że wprowadza kary za poronienie, likwiduje badania prenatalne czy tworzy śmiertelne zagrożenie dla kobiet w ciąży.
Przypominają mi się w tym kontekście słowa dra Tymoteusza Zycha, który w jednym z programów telewizyjnych powiedział wówczas, że gdyby choć część z przypisywanych projektowi insynuacji była prawdziwa, sam wziąłby udział w proteście przeciwko niemu.
Bez cienia przesady mogę stwierdzić, że skrajnie nieprawdziwy medialny obraz tego projektu śmiało mógłby służyć za książkowy przykład w podręcznikach omawiających strategię dezinformacji… Nasz późniejszy raport pokazał zresztą, że kampania przeciwników ochrony życia była wówczas hojnie dotowana przez zagraniczne proaborcyjne lobby.
To wówczas bezkarne kłamstwo stało się jednym z podstawowych narzędzi debaty publicznej. Standardem stało się przedstawianie karykaturalnych kłamstw na temat treści inicjatyw w obronie życia, rodziny czy dzieci, aby następnie krytykę odnosić już tylko do wypromowanego fałszywego wizerunku tych projektów.
Niedługo później ataki wymierzone w projekt „Zatrzymaj aborcję” chroniący życie dzieci, u których podejrzewa się niepełnosprawność lub chorobę odtwarzały bezmyślnie cały katalog wypróbowanych wcześniej kłamstw na temat „Stop aborcji”.
Gdy do Sejmu złożono trudny do skrytykowania projekt „Stop pedofilii” – uzupełniający zakazujące pedofilii przepisy karne o zakaz nakłaniania dzieci do podejmowania czynności seksualnych – kłamstwa najpierw utrwaliły obraz projektu jako zakazującego wszelkiej edukacji seksualnej, a później tę zmyśloną treść ustawy poddawano krytyce ekspertów. W efekcie, podobnie jak w przypadku wcześniejszych inicjatyw, krytycy całkowicie pominęli rzeczywisty sens projektu.
Groźne skutki fake newsów o samorządach
Niezwykle brzemienne w skutki były kłamstwa wytoczone przeciwko samorządom, które przyjęły Samorządową Kartę Praw Rodzin lub deklaracje sprzeciwiające się promocji ideologii LGBT. Aktywiści LGBT umieścili je w „Atlasie nienawiści” zarzucając im dyskryminacyjną i „homofobiczną” politykę.
Konsekwencje były bardzo poważne – skandaliczne słowa Roberta Biedronia na forum Parlamentu Europejskiego o rzekomym zakazie wstępu do restauracji czy hoteli osobom prowadzącym homoseksualny tryb życia, umieszczenie fałszywych znaków drogowych o „strefach wolnych od LGBT” pod znakami informującymi o wjeździe do prorodzinnych miejscowości, wezwania Guy’a Verhofstadta do Komisji Europejskiej, by podjęła działania przeciwko polskim władzom, czy wreszcie opisywany przeze mnie w ubiegłym tygodniu list dyrektorów wydziałów Komisji Europejskiej do marszałków polskich województw, w którym wbrew prawdzie i z naruszeniem swych kompetencji oskarżali samorządy o dyskryminację osób o skłonnościach homoseksualnych.
Fake news powieliła nawet Komisja Wolności Obywatelskich, Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości Parlamentu Europejskiego w projekcie sprawozdania dotyczącego stanu praworządności.
Cel tych powielanych tysiącami kłamstw jest jeden – ukryć przed opinią publiczną prawdę. Bowiem autorzy manipulacji zdają sobie zazwyczaj sprawę, że ogromna część społeczeństwa dostrzega wartość rodziny, małżeństwa i ludzkiego życia, a ich otwarte podważanie jest bardzo trudne.
Ataki personalne
Kłamstwem uderza się również w osoby, które odważnie stają po stronie wartości. W ten sposób atakowano Panią Prof. Ewę Budzyńską powielając kłamstwa na temat treści jej wykładów jedynie w celu ośmieszenia i cynicznego podważenia dorobku naukowego doświadczonego naukowca. I tak, Gazeta Wyborcza zarzucała jej, że nie odróżnia aborcji od antykoncepcji, cały naukowy biogram Pani Profesor spłycając do fałszywego sformułowania „ultrakonserwatystka bez cytowań”.
Szeregu kłamstw na swój temat nie uniknęła Zuzanna Wiewiórka, wolontariuszka pro-life, która uratowała dziecko przed aborcyjnym uśmierceniem i jego 17-letnią matkę przed traumą. Proaborcyjni aktywiści mścili się na niej, podając do publicznej wiadomości jej dane osobowe, miejsce zamieszkania oraz szczegóły na temat życia rodzinnego, a nawet nazywając ją „morderczynią kobiet” na podstawie spreparowanej historii o rzekomej śmierci spodziewającej się dziecka kobiety, do której miała przyczynić się Wiewiórka.
Również przeciwko ekspertom Instytutu regularnie uruchamiane są kampanie manipulacji. Wiceprezes Ordo Iuris dr Tymoteusz Zych został przedstawiony przez Dorotę Brejzę jako propagator wprowadzenia w prawie państwowym bezwzględnego „zakazu rozwodów” po tym, jak zaprezentował wzorowany na rozwiązaniach włoskich i norweskich pakiet ustaw chroniących rodziny przed rozpadem. Dyrektor naszego Centrum Prawa Międzynarodowego Karolina Pawłowska została publicznie oskarżona przez „Ośrodek Monitorowania Zachowań Ksenofobicznych i Rasistowskich” o popieranie zniewag pod adresem homoseksualistów w związku z tym, że sprzeciwiła się ograniczaniu wolności słowa i debaty publicznej. Z kolei mec. Magdalena Majkowska, która reprezentuje prof. Ewę Budzyńską, była przedstawiana jako osoba „represjonująca” studentów, chociaż w rzeczywistości pełniła rolę pełnomocnika pokrzywdzonego.
Wszystkie te oszczerstwa łączy jedno – autorzy kłamstw są przekonani o swej bezkarności i skuteczności fałszu w debacie publicznej. Podjęliśmy już oczywiście stosowne kroki prawne, ale na zakończenie procesów trzeba jeszcze długo poczekać. Dlatego tak niezbędne jest uzupełnienie tych działań o instrumenty merytorycznego i dynamicznego punktowania kłamstw.
Oparcie polityki informacyjnej na manipulacji i mieszaniu prawdy z kłamstwem ma często realizować interesy konkretnych politycznych mocodawców. Jeżeli nie powstanie skuteczny instrument szybkiego demaskowania kłamstw, ta polityka manipulacji może okazać się skuteczna również w czasie trwających wyborów prezydenckich. Wskazuje na to chociażby skala oddziaływania publikującego fake newsy facebookowego profilu „Sok z Buraka” prowadzonego przez Mariusza Kozak-Zagozdę zatrudnianego jeszcze w ubiegłym roku przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy, gdzie odpowiadał za działania promocyjne.
Potrzebujemy odnowy polskiego dziennikarstwa
Tylko w ciągu pierwszych tygodni funkcjonowania portalu interwencji wymagało kilkadziesiąt nieprawdziwych informacji. Wiele z nich to sprawy, którymi bezpośrednio zajmuje się zespół prawników Ordo Iuris – dlatego oni sami żywo włączyli się w inicjatywę, publikując na portalu swoje artykuły. Z pewnością redaktorzy Sprawdzimy.info będą również korzystać z wiedzy ekspertów Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris.
Początek działalności portalu zbiegł się w czasie z procedowaniem przez Sejm dwóch ważnych projektów obywatelskich – „Zatrzymaj aborcję” i „Stop pedofilii”. Skala medialnych kłamstw była porażająca – sprostowania wymagało właściwie wszystko, co napisały o nich media pokroju Gazety Wyborczej, Oko.press czy naTemat.pl – od autorstwa projektu, po jego cele, którymi wbrew powielanym manipulacjom nie było „zmuszenie kobiet do umierania” czy kary więzienia za edukację seksualną. „Gazeta Wyborcza” posunęła się nawet do stwierdzenia, że Kościół przez wieki popierał aborcyjne uśmiercanie dzieci nienarodzonych. Te kłamstwa zdemaskowała pogłębiona, dobrze umocowana w tekstach źródłowych analiza na nowym portalu.
Pilnego odkłamania wymagała również głośna w ostatnich tygodniach sprawa prof. Ewy Budzyńskiej. W przestrzeni medialnej aż roiło się od półprawd i manipulacji, które miały na celu skoncentrowanie zainteresowania opinii publicznej na rzekomym „znęcaniu się” nad przesłuchiwanymi studentami w związku z prowadzonym przez prokuraturę śledztwem, a tym samym odwróceniu uwagi od rzeczywistego problemu tego postępowania, czyli nieprawidłowości w postępowaniu dyscyplinarnym.
To właśnie portal wyjaśniał, że wyjaśniał, że studentom nic nie grozi, a kluczowa w całej sprawie jest kwestia ograniczania wolności akademickiej.
Wraz z pojawianiem się kolejnych skutków kłamstwa o rzekomych „strefach wolnych od LGBT” trzeba było prostować kolejne informacje. Weryfikacji wymagały m.in. tworzone w oparciu o fake newsy dokumenty Parlamentu Europejskiego, które zostały wydane w oparciu o tezę o rzekomej dyskryminacji osób prowadzących homoseksualny styl życia. Portal szeroko rozprawił się ze wszystkimi kłamstwami na ten temat, punkt po punkcie, w oparciu o źródła, podważając fałszerstwa obecne w debacie publicznej.
Nowe medium prostowało także medialne manipulacje na temat sióstr dominikanek, które ruszyły z pomocą pensjonariuszom domów opieki społecznej postawionych w bardzo trudnej sytuacji w związku z epidemią koronawirusa. Ta służba spotkała się z żywym zainteresowaniem ze strony „Gazety Wyborczej”, która zajęła się piętnowaniem rzekomych uchybień w ich pracy zarzucając wbrew faktom, że zakonnice służyły potrzebującym bez środków ochronnych.
Zaangażowani w budowę portalu dziennikarze z zapałem przystępowali także do demaskowania kłamstw i wyjaśniania prawdy w takich obszarach jak regulacje na czas epidemii koronawirusa, głosowanie korespondencyjne, czy nawet zadziwiający pomysł pełnomocników dziennikarza portalu Onet.pl, którzy mieli podnosić przed sądem, że winę za naruszenie dóbr osobistych ponosi… hologram ich klienta wyświetlany w studio.
Musimy walczyć o prawdę
To dopiero pierwsze tygodnie działania portalu Sprawdzimy.info. Jestem jednak przekonany, że zapał dziennikarzy i wolontariuszy zaangażowanych w pracę tego nowego medium już niedługo przyniesie wyraźne zmiany w polskiej debacie publicznej.
Atutem portalu jest jego otwarcie na każdego, kto chciałby poprosić o sprawdzenie wiarygodności wskazanej informacji albo mógłby przekazać materiał, który rzetelnie i wiarygodnie demaskuje fałsz w polskiej debacie publicznej. Można to zrobić pisząc na adres kontakt@sprawdzimy.info.
Dlatego serdecznie zachęcam Pana zarówno do współtworzenia portalu poprzez zgłaszanie wiadomości wymagających weryfikacji pod kątem ich prawdziwości, jak i do zasubskrybowania portalu i regularnej lektury pojawiających się artykułów. Będę również wdzięczny za przekazanie informacji o nowym portalu Pana Bliskim i Znajomym, by nie tylko mogli sprawdzić fakty, ale też by mogli przyczyniać się do promocji prawdy w polskiej debacie publicznej.