Ukraińskie ludobójstwo Polaków i obywateli polskich innej narodowości trwało w 1939 – 1947. Największa fala miała miejsce w 1943 r. na Wołyniu. O jej początku pisze Janusz Horoszkiewicz, Kustosz Pamięci Narodowej. Polecam jego artykuł wraz ze zdjęciami.
Pierwszy zbiorowy, banderowski mord na Wołyniu – początek ludobójstwa Polaków.
Nieznanym i przemilczanym początkiem ludobójstwa dokonanego przez banderowców na Polakach, był mord w Janówce koło Sarn. Na sześć dni przed głośnym wymordowaniem Parośli, banderowcy zaczęli ludobójcze dzieło właśnie w tej miejscowości.
Mimo, że śmierć towarzyszyła mieszkańcom, na co dzień, a pięć miesięcy wcześniej Niemcy, rękami ukraińskich policjantów z „szucmanszaftu” wymordowali tysiące Żydów w Sarnach, ten mord przygnębił i zaalarmował wszystkich.
Bandyci przyjechali 3 lutego rano do gospodarstwa Bronisława Teodorowicza, kazali zabić świnię, przez cały dzień jedli i pili. Popołudniu rozpoczęła się rzeź. Ofiary wprowadzali do nowego, jeszcze niewykończonego domu i na progu, wewnątrz rąbali Im głowy toporem, zabili 8 osób.
Rodzina liczyła 5 osób, jednak 3 kolejne, które przyszły kupić sól zostały też pojmane i zamordowane. Rozrąbano głowy żonie Bronisława, Leontynie z d. Brzozowska (47 l.), jej synowi Antoniemu (19 l.), córce Władysławie (23 l.) i jej mężowi Feliksowi Koperze. Bronisław Teodorowicz (47 l.) był rąbany, ale słabo, kiedy go znaleźli jeszcze żył. Prawdopodobnie morderca nie chciał go zabić, a upozorować śmierć. Kolejni zabici to Antoni Chorąży, Tadeusz Solarczyk i Ludwik Hnitecki z Radzieża, byli powieszeni (nabici) w komorze na hakach, na których przy świniobiciu wieszało się połówki świń.
Następnie banderowcy zrabowali konie i co się dało zabrać z domu, zapakowali zdobycz łupieżczą na kilka sań i odjechali w stronę Hordżca. Odjeżdżających bandytów widziała powracająca przed zmierzchem, od ciotki Antoniny z Folwarku, córka Bronisława Helena (ur.1928 – zm. 2020), która widząc okropność mordu doznała szoku. Jako jedyna z rodziny cudem została uratowana. Wracając wieczorem z Sarn gdzie byli w kościele na święcie Matki Boskiej Gromnicznej, za namową ciotki pojechała z nimi w goście i nie wróciła do domu.
Umierającego Bronisława na drugi dzień zawieziono do Sarn, gdzie w szpitalu wołał „Pawle, dlaczego mnie rąbiesz”, Ukrainiec Paweł Aliksijewicz Mazany był Ich parobkiem, innego Pawła, Bronisław nie znał.
Pogrzeb wszystkich odbył się w Sarnach, dziś nie ma śladu po katolickim cmentarzu, podobnie jak i po Żydowskim Kirkucie. Na cmentarzu jest obecnie boisko sportowe i targowisko. Nikt ze zgromadzonych na pogrzebie w Sarnach, nie znał powodu mordu. Podejrzewano rabunkowy motyw zbrodni. Ponieważ Feliks Kopera posiadał prawo skupu produktów rolnych i nabiałowych, a potem wymiany w Sarnach na sól, cukier, marmoladę, zapałki, naftę itp.
Za kilka dni sprawa się wyjaśniła, 7 lutego dokonano bliźniaczo podobnego mordu w Butejkach, również przy użyciu topora, 9 lutego wymordowali według identycznego scenariusza całą Paroślę, a 10 lutego w Hucie Stepańskiej był mord u Piotrowskich. W maju wymordowane zostały pobliskie Ugły.
Lawina ludobójstwa ruszyła, Polaków czekała zagłada.
Janusz Horoszkiewicz
Kustosz Pamięci Narodowej