Trzeba wreszcie powiedzieć prawdę, że posługa kapłańska ks. Kazimierza Sowy w archidiecezji krakowskiej to kompletna fikcja. Parafia św. Floriana w Krakowie, do której ów duchowny został skierowany jako pomoc duszpasterska, nadzwyczaj rzadko bowiem widuje owego duchownego. Łatwiej go spotkać na warszawskich salonach z politykami i celebrytami.
Powstaje więc pytanie, czemu dobre samopoczucie owego księdza, który miga się od obowiązków, ma być ważniejsze od dobra duchowego parafian?
Niezależnie od milczenia kurii krakowskiej sprawa ta bardzo negatywnie rzutuje na obraz całej archidiecezji, w której przecież setki kapłanów pełnią normalną posługę, bez żadnych „taryf ulgowych”? A może ta sprawa ma drugie dno i komuś jest na rękę, aby tę fikcję dalej utrzymywać?
Zdjęcie ukazujące misjonarski trud ks. Sowy.#POdlaWOŚP pic.twitter.com/L56Drex5IV
— Rafał Ostrowski (@konserwa100) December 27, 2017
Już po napisaniu tego tekstu pojawiła kolejna sprawa, tym razem w związku z „Gazetą Wyborcza”.
Redaktorka z GW Michnika „pochyliła się z troską” nad problemami księży mającymi zakaz wypowiadania się do mediów. Cały przebieg tej rozmowy to jedna wielka hipokryzja, bo GW wyła z radości, gdy zakaz taki otrzymali w poprzednich od ks. kard. Stanisława Dziwisza księża krakowscy np. ks. dr hab. Piotr Natanek i ja (za lustrację).
Hipokryzja polega również na tym, że pani redaktor świadomie nie zapytała, dlaczego ks. Wojciech Lemański uchylił się od posługi duszpasterskiej w szpitalu dla dzieci, a ks. Kazimierz Sowa miga się od posługi w parafii św. Floriana w Krakowie, brylując cały czas w Warszawie. I jaki to przykład dla młodych kapłanów i kandydatów do kapłaństwa, którym cały czas tłumaczy się, czym jest posłuszeństwo i równość wobec prawa kościelnego. Najwidoczniej, jak u Orwella, są nadal „równi i równiejsi”.
Ci pierwszy, którzy dwoją się i troją, zwłaszcza w czasie Adwenty i okresu Bożego Narodzenia. Ci drudzy, którzy pewni siły mediów lewackich, bimbają sobie ze swoich obowiązków.
Dokąd tak będzie?