Na temat tajnych rozmów ordynariusza Archidiecezja Wrocławska, a wcześniej administratora apostolskiego w Białymstoku, z funkcjonariuszami komunistycznej bezpieki. Istotny jest także fragment artykułu
„Wydaje się, że zgoda ks. Gulbinowicza na kontakty z SB wynikała z dwóch zasadniczych czynników: chęci bezkonfliktowego ułożenia relacji z władzami wojewódzkimi (jako przyszłego administratora diecezji)33 oraz istnienia podejrzeń wskazujących na prowadzenie przez ks. Gulbinowicza niemoralnego życia w okresie pracy w Białymstoku i Olsztynie34 (o których SB posiadała informacje ze źródeł agenturalnych35. O chęci podtrzymywania „pozytywnych” kontaktów z władzami bp Gulbinowicz kilkukrotnie wspominał w czasie kolejnych rozmów z ppłk. Józefem Majem.”
Przypis 34 „Chodziło o utrzymywanie kontaktów homoseksualnych z osobami pełnoletnimi w młodym wieku. Funkcjonariusze SB, jak wynika z zachowanej dokumentacji, nie podejmowali tego tematu, nie chcąc zrażać do sobie rozmówcy.”
I tu jest klucz do wielu zagadek. Pod określeniem „utrzymywanie kontaktów homoseksualnych z osobami pełnoletnimi w młodym wieku” należy bowiem rozumieć molestowanie kleryków i księży, a może także i osób świeckich, oraz współżycie z nimi. Mamy więc powtórkę ze sprawy abp. Juliusza Paetza, który był kontaktem operacyjnym SB o ps. „Fermo”. Nic więc dziwnego, że abp. Józef Kowalczyk, b. nuncjusz papieski, a później Prymas Polski i ordynariusz Archidiecezja Gnieźnieńska, oraz ks. kard. Stanisław Dziwisz Archidiecezja Krakowska, którzy z taką żarliwością blokowali lustrację i tuszowali afery o podłożu homoseksualnym. Widocznie jako osoby mający największy wpływ na nominacje biskupie w Polsce bali się ujawnienia tych spraw.
To także klucz do wyjaśnienia budzących zgorszenie zachowań bpa Edwarda Janiaka Diecezja kaliska i bpa Jana Tyrawy Diecezja bydgoska, wypromowanych przez kard. Gulbinowicza i jego następcę, abp. Mariana Gołębiewskiego, wcześniejszego biskupa Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska. We wszystkich tych diecezjach dochodziło nie tylko do molestowań młodych chłopców i mężczyzn, ale i to starannego „zamiatania pod dywan”.
Przeczytaj także opinię prof. Sławomira Cenckiewicza