„Miś” Kamiński (dawniej „usta” braci Kaczyńskich, dziś Ewy Kopacz) płacze za Radkiem Sikorskim (dawnym ministrem w rządzie PiS, a później w rządzie PO-PSL).
A ja nie. Za super ambitną polityczką USA, wielbicielką nacjonalistów ukraińskich, Anne Applebaum też nie.
Kamiński nie tak dawno zapowiedział, że przejdzie na dwór Petro Poroszenki. Niech idzie. Niech zabierze ze sobą tych dwoje przyjaciół. I wszystkich tych, którzy pod sztandarem PO nie mają już żadnych szans.
Może także Bronisława Komorowskiego? Nad Dnieprem istnieje już polityczna „legia cudzoziemska”. Przegrani i zgrani znad Wisły będą mieli w jej szeregach ponowną szansę.