Wstępna refleksja
Zawsze ceniłem p. Wojciecha Smarzowskiego za film „Wołyń”, zwłaszcza za obiektywizm i uczciwość. Wspierałem też jak mogłem, uczestnicząc w aż dziewięciu premierach i panelach dyskusyjnych. Vide: wspólna fotografia z prapremiery w dniu 29 września we Wrocławiu.
Dziś jednak, gdy pan reżyser dla taniej komercji i sensacji przebiera się przebiera się w strój duchownego i profanuje stułę kapłańską, to ogarnia mnie smutek. Czyżby chęć zarobku i zdobycia nagrody FPFF w Gdyni (a może i nominacji do Oskara) była ważniejsza od honoru?
Nie będę nikogo zachęcać, aby poszedł do kina lub nie. Nie wezmę też udziału w żadnej akcji protestacyjnej czy promocyjnej. Jedynie jak zwykły obywatel i szeregowy duchowny pozwalam sobie zabrać głos po dwukrotnym obejrzeniu najnowszej produkcji. Tym bardziej, że dziesiątków lat wspieram jak tylko potrafię, piórem i czynem, oddolne działania mające na celu uzdrowienie i oczyszczenia Kościoła.
Kto chce, niech czyta i poda dalej. Kto nie, niech nie wchodzi na stronę.
Polecam swój felieton – Film „Kler”, czyli uzdrawianie Kościoła za pomocą siekiery.