Od wspaniałych uroczystości na Jasnej Górze i w Kalwarii Zebrzydowskiej oraz w wielu innych sanktuariach maryjnych minęło zaledwie kilka dni, a już środowiska nieprzyjazne chrześcijaństwu zaczęły „pochylać się z troską” nad Kościołem katolickim w Polsce.
Nie dziwi mnie to, że lewacy działają jak na lewaków przystało, ale to, że niektórzy duchowni katoliccy służą za narzędzie w tych działaniach. I to bardzo chętnie.
Główne skrzypce zagrał znów „apolityczny” biskup Tadeusz Pieronek, który, gdzie może i jak może, daje upust swoim frustracjom. Moim skromnym zdaniem, jeżeli chce bić się w piersi, to powinien we własne, a nie w cudze. Ma bowiem za co. Choćby za porzucenie na rzecz warszawsko-krakowskich salonów diecezji w Sosnowcu, do której posłał go w 1992 roku papież Jan Paweł II.
Do tych działań jak na komendę dołączyli też księżą Adam Boniecki i Paweł Gużyński. Pierwszy oczywiście w TVN, drugi w „Gazecie Wyborczej”, która od początku swego istnienia opluwa katolików, zwłaszcza tych, którzy bronią życia poczętego.
Że nie wspomnę o suspendowanym Wojciechu Lemańskim, który po raz kolejny przypomniał o sobie. Jego haniebne określenie, skierowane pod adresem, bądź co bądź, kobiety i matki innego księdza, jest chyba najlepszym przykładem na to, że opisywane działania nie wynikają bynajmniej z troski o dobro wspólne. Nawiasem mówiąc, Lemański, tak jak biskup Pieronek, też uchylił się od posługi duszpasterskiej we wspólnocie, do której posłali go jego przełożeni. Tą wspólnotą w jego wypadku był ośrodek dla chorych dzieci. Tylko czekać jak swoją „troskę” wyrazi też ks. Kazimierz Sowa oraz kilku, tych co zrzucili sutanny i habity.
Czy to nie przypomina ruch „księży-patriotów”, za pomocą którego w latach 50. i 60. ubiegłego wieku starano się rozbić Kościół od wewnątrz? Wtedy też posługiwano się „dyspozycyjnymi” duchownymi, którzy atakowali Prymasa Wyszyńskiego i Episkopat Polski, a którzy równocześnie ochoczo wspierali swymi przemówieniami lewicę. Jedni czynili to z naiwności, a drudzy dla konkretnych korzyści.
Oczywiście każdy obywatel, w tym też ksiądz ma prawo wypowiadać się w sprawach społecznych i politycznych. Potrzebna jest też bardzo dyskusja wewnątrz Kościoła, zwłaszcza na linii duchowni – świeccy. Jednak nie ręka w rękę z wrogami wartości chrześcijańskich i patriotycznych. I nie na pstryknięcie palców tego czy innego laickiego manipulatora. Szkoda, że niektórzy duchowni tego nie rozumieją.