Sprawę udzielania święceń kapłańskich „viri probati”, czyli żonatym „mężczyznom sprawdzonym”, poparłem w wywiadzie-rzece „Chodzi mi tylko o prawdę”. Uważam bowiem, że praktyka ta sprawdziła się w obrządkach wschodnich Kościoła katolickiego. Oczywiście w obrządkach tych funkcjonują także księża bezżennicy, a decyzje w tej kwestii kandydaci do kapłaństwa podejmuję przed przyjęciem święceń. Po święceniach żenić się już nie mogą. Z kolei biskupi wybierani są tylko spośród bezżennych.
Dodam też od siebie, że mój prapradziadek Izydor Łysiak, był żonatym księdzem greckokatolickim. Jako kapłan pełnił on swoje obowiązki tak samo gorliwie jak księża-celibatariusze z obrządku rzymskiego.
Niemcy: Grupa księży i świeckich chce żonatych kapłanów