Przemówienie Victora Orbana w dniu Święta Niepodległości Węgier. W tekście są akcenty polskie
Budapeszt, 15 marca 2016 r.
„Bądź pozdrowiona węgierska wolność, w dniu twych urodzin!”
Panie i Panowie! Rodacy! Węgrzy na całym świecie!
Z uszytą przez żonę kokardą na swoim sercu, z tomikiem poezji w kieszeni, z myślami o strasznych wrażeniach z rewolucji w głowie witał Sándor Petőfi 15 marca w swoim dzienniku. „Bądź pozdrowiona węgierska wolność, w dniu twych urodzin!” Dziś po 168 latach z radością i wiosennym optymizmem, z wielkimi nadziejami i podniesioną duszą świętujemy w całym Basenie Karpat. Od Beregszász po Szabadkę, od Rimaszombat po Kézdivásárhely. Każdy Węgier, z jednym sercem, jedną duszą, jedną wolą.
Węgierskie serca radują się również tym, że jak w decydujących bitwach powstania węgierskiego, obecnie też jest z nami legion polski. Witam rozentuzjazmowanych potomków generała Bema. Witamy przedstawicieli wielkiego narodu polskiego. Jak zawsze podczas wspólnej tysiącletniej historii, tak teraz też jesteśmy z Wami w walce, którą prowadzicie za wolność i niepodległość Waszej ojczyzny! Razem z Wami zawiadamiamy Brukselę: więcej szacunku dla Polaków, więcej szacunku dla Polski! Bóg Was tu przyprowadził! xxx polsko-węgierskiej wspólnoty losów, jest to, że 60 lat temu nasza druga chwalebna rewolucja w ’56 urodziła się pomiędzy pomnikiem Bema a placem Kossutha. Powstała z wielką siłą chwalebnych przodków i na wieczór wyrwała wielkiego generalissimus Sowietów.
Szanowni Państwo! Szanowni Świętujący!
Węgier występuje w obronie swojej prawdy, kiedy trzeba. Jak musi, nawet walczy. Nie szuka bez powodu problemów. Wie, że lepiej zachować spokój, niż wyciągać szable. Dlatego, rzadko bierzemy się za rewolucję. Podczas 170 lat dwa razy tak postąpiliśmy. Mieliśmy powody. Czuliśmy, że nie wytrzymamy dalej. Europa zachowała nasze rewolucje z 1848 i 1956 wśród chwały świata.
Chwała bohaterom! Szacunek dla odważnych! Historycy zapisali rewolucję z 1918-19, ale nie na stronach chwalebnych, lecz w leksykonie o bolszewickim zamieszaniu z którego wybuchła rewolucja anty-węgierska dla celów i interesów obcych. My Węgrzy mamy dwie tradycje rewolucyjne. Jedna prowadzi od 1848, przez 1956 i zmiany ustroju do nowej Konstytucji i obecnego porządku konstytucyjnego. Druga wywodzi się od jakobinów, przez 1919 do komunizmu powojennego. Dzisiejszy porządek urządzili spadkobiercy rewolucji z 1848 i 1956.
Ta tradycja kieruje dzisiejszym światem polityki, gospodarką i życiem intelektualnym narodu. Równość przed prawem, odpowiedzialne ministerstwa, bank narodowy, wspólny podział obciążenia, wolność, odpowiedzialność, szacunek ludzkiej godności, zjednoczenie narodu. Bądźmy za to wdzięczni, że tak się stało. Soli Deo gloria!
Szanowni Państwo!
Nawet wyniosłość święta nie pozwala nam zapomnieć, że tradycja 1919 nadal żyje z nami, na szczęście już tylko osłabiona, ale jeszcze tu się snuje. Jeżeli nie dostanie wsparcia z zagranicy, to uschnie w węgierskiej ziemi, która nie przyjmuje internacjonalizmu. Tak jest dobrze.
Szanowni Państwo!
Porządny, wychowujący dzieci i pracujący obywatel raczej nie zostaje rewolucjonistą. Osoba myśląca i pewna siebie wie, że z zamieszania rzadko wynikają dobre rzeczy. Osoba pogodna i pragnąca rozwoju wie, że nie można na raz robić dwa kroki, bo się potknie o własne nogi. Jednak właśnie tacy mieszczanie z Pesztu zostali zwolennikami rewolucji i maszerowali w pierwszych rzędach, tuż za młodymi studentami.
To oni dali większość rewolucji i walk wolnościowych, za honor Węgrów zapłaciliśmy ich krwią. Każda rewolucja jest taka, jak ci, którzy ją robią. Naszą rewolucję robili porządni mieszczanie, oficerowie, prawnicy, pisarze, lekarze, inżynierowie, rzemieślnicy, chłopi i robotnicy o narodowych uczuciach.
Nie ma śladu nieudanych wizji nieudanych filozofów czy intelektualistów. Rewolucjoniści z 1848 z kamieni po zburzonym absolutyzmie nie chcieli zbudować świątyni nowej tyranii. Pieśni węgierskiej rewolucji nie pisano na ostrze gilotyny ani na struny szubienicy. Nasze pieśni nie śpiewa tłum linczujący, przemieniony w kata, poematy nie są poświęcone zemście ani krwi. Pełnym godności momentem rewolucji z 1848, kiedy znów rozkwitały rany węgierskiego narodu. Żądano uzyskanie i odzyskanie praw konstytucyjnych, zabranych narodowi.
Szanowni Państwo!
A wy co robicie? – pyta się Sándor Petőfi w ostatnim liście do Jánosa Aranya trzy tygodnie przed swoją śmiercią. Pyta się też nas. A wy co robicie? Co robicie z dziedzictwem? Czy Węgrzy są godni swego wielkiego imienia? Czy znacie prawo dawnych Węgrów, że to co czynicie, musicie mierzyć nie tylko miarą pożyteczności, lecz też miarą absolutu, ponieważ te czyny muszą zająć swoje miejsce w wieczności.
Szanowni Świętujący!
Dziedzictwo jest, Węgrzy żyją, Buda stoi. Jesteśmy kim byliśmy, będziemy kim jesteśmy. Znają nas, jesteśmy szanowani przez mądre narody. Zachowujemy dawne prawa. Czy odniesiemy sukces, czy powstanie niezależna, poszanowana na świecie ojczyzna, o którą walczyli w 1848, jeszcze nie wiemy. Wiemy, że gwiazdy Europy są chwiejne, więc czekają nas próby. Obecne czasy zadają nam pytanie, czy mamy być niewolnikami, czy wolni? Los Węgrów jest powiązany z narodami Europy, dziś żaden naród nie może być wolny, jeżeli Europa nie jest wolna. Europa jest bezsilna, jest jak więdnący kwiat zjadany przez tajne robactwo. 168 lat po wiośnie ludów, nasza wspólna ojczyzna, Europa, nie jest wolna.
Szanowni Świętujący!
Europa nie jest wolna, wolność zaczyna się wypowiedzeniem prawdy. Dziś w Europie zakazane jest powiedzieć prawdę. Kaganiec jest kagańcem, nawet z jedwabiu. Jest zakazane powiedzieć, że dziś nie przybywają uchodźcy, lecz Europie zagraża wędrówka ludów. Jest zakazane powiedzieć, że dziesięciomilionowe tłumy czekają w gotowości, żeby ruszyć w naszym kierunku. Jest zakazane powiedzieć, że migracja przynosi przestępstwo i terror do naszych krajów.
Jest zakazane powiedzieć, że tłumy innej cywilizacji są zagrożeniem dla naszego stylu życia, kultury, zwyczajów, tradycji chrześcijańskich. Jest zakazane powiedzieć, że ci co wcześniej przybyli zamiast integracji zbudowali własny świat, z własnymi prawami, ideami, które rozwierają tysiącletnie ramy Europy. Jest zakazane powiedzieć, że to nie łańcuch przypadkowych i nieumyślnych konsekwencji, lecz zaplanowana akcja, tłum ludzi prowadzonych na nas.
Jest zakazane powiedzieć, że w Brukseli dziś pracują nad tym, żeby jak najszybciej przywieźli i zasiedlili u nas obcych. Jest zakazane powiedzieć, że celem zasiedlenia jest przerysowanie wzorów religijnych i kulturalnych Europy i przebudowanie etnicznych podstaw, usuwając ostatnie bariery internacjonalizmu, czyli państwa narodowe. Jest zakazane powiedzieć, że Bruksela zabiera kawałki naszej narodowej suwerenności, że w Brukseli pracują nad planem Stanów Zjednoczonych Europy, do czego nikt, nigdy ich nie uprawnił. Dzisiejszy przeciwnicy wolności są inni niż dawni władcy, czy władcy systemu sowieckiego. Innymi metodami zmuszają do poddania się. Dziś nie zamykają w więzieniach, nie zabierają do łagrów, nie okupują czołgami państwa przywiązane do własnej wolności. Dziś wystarczą ataki prasy światowej, stygmatyzacja, straszenie i szantaż. Czy raczej wystarczyło.
Do tej pory.
Narody Europy obudziły się, uporządkowują się i niedługo wstaną. Narody Europy zrozumiały, że chodzi o ich przyszłość. Nie tylko dobrobyt i wygodne życie, praca, ale nasze bezpieczeństwo i pokój jest zagrożony. Śpiące w dobrobycie narody Europy wreszcie zrozumiały, że zagrożone są zasady, na których Europa została zbudowana.
Europa to chrześcijaństwo, wspólne życie wolnych i niezależnych narodów, równouprawnienie kobiet i mężczyzn, wyścig fair, solidarność, honor, pokora, sprawiedliwość i miłosierdzie. To niebezpieczeństwo nie atakuje nas jak wojny i katastrofy nagle. Wędrówka ludów to cicha woda, która wytrwale rwie brzegi. Pokazuje się, jako sprawa humanitarna, lecz jej prawdziwa natura, to zajęcie przestrzeni. To co dla nich jest zajęciem przestrzeni, dla nas jest utratą przestrzeni.
Wojownicy praw człowieka czują potrzebę, aby nas pouczać i oskarżać. Ponoć jesteśmy wykluczający i wrodzy. Prawda jest taka, że nasza historia, to historia przyjmowań i łączenia kultur. Kto zgłaszał się jako nowy członek rodziny, sojusznik, czy przybysz uciekający aby przeżyć, tego wpuściliśmy i znalazł u nas nową ojczyznę. Kto przybył, aby zmienić nasz kraj, uformować nasz naród na własną modłę, kto przybył z agresją i wbrew naszej woli, zawsze spotkał sprzeciw.