Jeszcze nie umilkły echa skandalu z pogrzebem na Powązkach Wojskowych „krwawego kata Trójmiasta”, czyli wicepremiera PRL Stanisława Kociołka, a już „Rzeczpospolita” ujawniła kolejny.
Generał Edward Łańcucki, który w grudniu 1970 roku dowodził 16. Dywizją Pancerną i wydał rozkaz otwarcia ognia do robotników pod bramą Stoczni Gdańskiej, wręczał w Oławie na Dolnym Śląsku oficerom w służbie czynnej (w tym generałowi dowodzącemu brygadą z Wrocławia) medale „Za Zasługi dla Związku Kombatantów RP”.
„Gen. Łańcucki był przedstawiany jako weteran II wojny, jednak to nie jest cała prawda. Jest też oskarżony o sprawstwo kierownicze masakry z Grudnia ’70 na Wybrzeżu, gdy według oficjalnych danych zginęło ok. 45 osób, a ponad 1160 zostało rannych. Zdaniem świadków pod bramą Stoczni Gdańskiej wydał komendę oddania strzału. Wcześniej miał zrugać i zagrozić rozstrzelaniem podwładnemu, który zbyt cicho powtórzył rozkaz żołnierzom. Dlatego w latach 90. Łańcucki został oskarżony w procesie Grudnia ’70. Wyrok skazujący dla dwóch dowódców wojsk pacyfikujących protesty zapadł w 2013 r. Łańcucki, jak wielu innych oskarżonych, uniknął wyroku z uwagi na stan zdrowia” – czytamy w „Rz”.
Oskarżający w procesie Grudnia ’70 prokurator Bogdan Szegda powiedział gazecie, że „gdyby oskarżeni wyłączeni z procesu zasiadali na ławie, należy domniemywać, że podzieliliby los skazanych”.
Okazuje się, że gen. Łańcucki – podobnie jak wielu innych zbrodniarzy komunistycznych – mimo deklarowanego w sądzie i potwierdzanego przez lekarzy złego stanu zdrowia – często pojawia się publicznie i bierze udział w różnych uroczystościach. „Rz” przypomniała, że w lipcu był gościem kongresu Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych.
Dlaczego Związek wydelegował go do wręczenia medali?
„- Dlaczego ma z nami nie współpracować? Współpracuje od wielu lat, dopóki będzie żył, będzie współpracował” – powiedziała gazecie pracownica ZKRPiBWP odmawiając pomocy w skontaktowaniu się z gen. Łańcuckim.
Do pytania o moralny wydźwięk sprawy wręczania odznaczeń przez osoby niegodne nie ustosunkowało się też Ministerstwo Obrony Narodowej.
„- W świetle obowiązujących przepisów żołnierz zawodowy nie ma obowiązku uzyskania zgody przełożonego na przyjęcie medalu <Za Zasługi dla Związku Kombatantów RP>” – taką odpowiedź usłyszał dziennikarz „Rz” w resorcie.
Ta sprawa oburzyła również prezesa dbającej o pamięć o ofiarach PRL Fundacji „Łączka” Tadeusza Płużańskiego.
„- To uwłaczające dla ofiar Grudnia. Miejsce takich osób jest w więzieniu, a nie na uroczystościach. W Polsce brakuje polityki historycznej, bo państwo honoruje sprawców masakry na Wybrzeżu.
Udziałowi gen. Edwarda Łańcuckiego w uroczystościach kombatanckich i patriotycznych sprzeciwia się także Instytut Pamięci Narodowej.
„Zdaniem IPN nie tylko sprawcy komunistycznych zbrodni, ale także prominentni przedstawiciele komunistycznego reżimu nie powinni być honorowani przez wolną Rzeczpospolitą” – czytamy w cytowanym przez „Rzeczpospolitą” oświadczeniu IPN.
A ja pytam: w jakiej Polsce my żyjemy?
Jerzy Bukowski