Z Alba Julia pojechałem do kolejnych miast w Siedmiogrodzie. Wczoraj zwiedzałem wspaniały zamek w Rupea (pierwsze foto), a następnie Braszów, który w XIII w. jako Kronstadt założyli „nasi” Krzyżacy. Parę lat później wygonił ich stąd król węgierski Andrzej II, który od razu się na nich poznał. I stąd właśnie trafili oni do Polski. Miasto położone u stóp wspaniałych gór. Urodził się tutaj polski malarz Teodor Axentowicz Ormian, rektor ASP w Krakowie. Niestety nie znalazłem żadnej pamiątkowej tablicy.
Przed zwiedzeniem jednak miast udałem się na pobliski, wzniesiony na skale, zamek w Bran, w którym miał urzędować słynny Drakula. Jest to jednak tylko legenda, bo hospodar (książę) wołoski Wład Drakul (czyli Diabeł), zwany też Palownikiem (od nabijania ludzi na pal), który stał się pierwowzorem powieściowego i filmowego wampira, nigdy tutaj nie mieszkał. Niemniej jednak turystów tutaj przyjeżdża co niemiara. U stóp zamku Drakuli w jednej z kafejek przeczytałem e-mail o tym, jak Michnikowe „GieWu” znów atakuje wszystko co związane z polskim patriotyzmem. Miejsce sam na raz na taką lekturę. Komentuję to w poprzednim wpisie.
Sam Braszów przypomina swym położeniem Zakopane, ale jest o wiele, wiele większy. Rozległa starówka zachowała się w bardzo dobrym stanie. Najważniejszy zabytek to ogromny późnogotycki „Czarny Kościół”, zbudowany
1410 r., synagoga, brama św. Katarzyny oraz dziesiątki starych kamienic z epoki Habsburgów. Główna ulica zamieniona jest w deptak. Mnóstwo na niej ogródków piwnych i restauracji. Wieczorem byłem na festynie w jednej z pobliskich miejscowości. Dania regionalne z grilla.
Stąd jadę na szlak kościołów-fortec, zbudowanych też przez niemieckich osadników, oraz do Sybinu, stolicy owych osadników, zwanych tutaj Sasami.