Komorowski wypadł z sań
Tym wszystkim członkom, a zwłaszcza działaczom Platformy Obywatelskiej, którzy ochoczo podchwycili tezę niektórych prominentnych przedstawicieli władz swojej partii, jakoby wyborcza klęska Bronisława Komorowskiego obciążała wyłącznie jego i pracujący dlań sztab trzeba przypomnieć starą historię o wyrzucaniu z sań na pożarcie wilkom kolejnych pasażerów w nadziei, że w końcu przestaną one je ścigać i przynajmniej część jadących nimi osób ocaleje.
Doskonale wiem, że w polityce nie ma miejsca na przyjaźnie i sentymenty, bo jest to twarda gra dla ludzi bezwzględnych, którzy potrafią z dnia na dzień odwrócić koalicje oraz zmienić poglądy, ale próba odcięcia się wciąż jeszcze rządzącej partii od Prezydenta RP z własnych szeregów jest nie tylko żenująca z moralnego punktu widzenia, ale także świadczy o kompletnym braku solidarności grupowej, co w perspektywie jesiennych wyborów parlamentarnych trzeba traktować jako coś znacznie gorszego od głupoty, a mianowicie jako poważny błąd, by użyć słów przypisywanych Maurycemu Talleyrandowi.
Jerzy Bukowski
Trotylem w prezydenta elekta
Powyborcza trauma zwolenników Bronisława Komorowskiego odbiera niektórym z nich rozum, a także instynkt samozachowawczy. Najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest wpis byłej dziennikarki telewizji Polsat i TVN Aleksandry Frejus-Lipowczan na Facebooku: „Może zrzucimy się na trotyl na nowego prezydenta?”.
Ciekawe, czy ktoś posunie się jeszcze dalej w praktykowaniu mowy nienawiści.
Jerzy Bukowski