W tym roku 24 kwietnia Ormianie na całym świecie, przede wszystkim w samej Armenii obchodzić będą 100. rocznicę tragicznych wydarzeń w Imperium Osmańskim – ludobójstwa zgotowanego im przez „postępowy” pod innymi względami rząd Młodoturków.
Ocenia się, że podczas tzw. Metz Yeghern – „Wielkiego Zła”, czyli zagłady Ormian, zginęło ok. 1,5 miliona ludzi. Powszechnie uznaje się ją za pierwsze ludobójstwo XX wieku, które szybko jednak zostało zapomniane. W 1939 Adolf Hitler, wydając rozkaz ataku na Polskę, powiedział na odprawie dla dowódców Wehrmachtu: „Zabijajcie bez litości kobiety, starców i dzieci; liczy się szybkość i okrucieństwo. Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?”.
Armenia była pierwszym krajem na świecie, który przyjął chrześcijaństwo jako religię państwową – stało się to w 301 r. Była też pierwszym krajem, który stoczył wojnę w obronie chrześcijaństwa – było to w 451, gdy Persowie chcieli narzucić Ormianom zoroastryzm. Przez całe wieki Armenia pozostawała wyspą chrześcijaństwa w morzu islamu i mimo wielu stuleci prześladowań dochowała wierności swojej religii. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich siedemnastu wieków Ormianie cieszyli się niepodległością tylko przez trzy stulecia, a ich kraj był nieustannie najeżdżany i okupowany przez różnych innowierców: Persów, Seldżuków, egipskich Mameluków, Mongołów, Arabów i Osmanów. W 1639 nastąpił rozbiór Armenii: jej zachodnią część zajęli Turcy, wschodnią zaś Persowie, którym w 1828 ziemie te zabrali Rosjanie.
Rzezi Ormian w 1915 nie dokonano jednak tylko z pobudek religijnych i nie uczyniła tego siła związana z islamem. Co prawda, pogromy na dużą skalę zaczęły się już w roku 1894 za panowania sułtana Abdülhamida II, zwanego „Krwawym”, ale miały one na celu nie tyle ostateczne wyniszczenie ludności ormiańskiej, ile raczej jej zastraszenie. Ormianie bowiem, podobnie jak inne podbite ludy w imperium osmańskim (np. Grecy, Bułgarzy czy Serbowie), przez cały wiek XIX dążyli do zrzucenia jarzma tureckiego. Na skutek sułtańskich pogromów liczba ludności ormiańskiej w Turcji spadła z 2,6 mln w 1882 do 2,1 mln w 1912.
Metody poskramiania niepokornych Ormian zmieniły się wraz z obaleniem w 1908 roku Abdülhamida i dojściem do władzy rewolucjonistów z Komitetu Jedności i Postępu, czyli tzw. Młodoturków. Propagowali oni idee oświeceniowe oraz dążyli do modernizacji i sekularyzacji państwa. Oni też wpadli na nowy pomysł „ostatecznego rozwiązania kwestii ormiańskiej”.
24 kwietnia 1915 roku rządzący Turcją triumwirat – Enwer Pasza, Talaat Pasza i Dżemal Pasza – wydał rozkaz rozpoczęcia masowych wysiedleń i mordowania Ormian. Tego dnia w Stambule aresztowano ponad 2300 przedstawicieli ormiańskiej elity intelektualnej, których wkrótce zgładzono. Minister spraw wewnętrznych Taalat-Pasza pisał: „Rząd zdecydował się na całkowitą eksterminację Ormian (…). Ci, którzy sprzeciwią się temu rozkazowi, nie mogą być urzędnikami państwowymi”.
W tymże dniu zapoczątkowano też tzw. akcję deportacyjną. Tak opisuje ją brytyjski historyk David Marshall Lang: „Niemowlęta zabierano do «sierocińców», które okazywały się jamami wykopanymi w ziemi: wrzucane tam dzieci żywcem grzebano pod stosem kamieni. Z kobiet i starców formowano karawany i zmuszano do pieszego kilkusetkilometrowego marszu w kierunku Aleppo i innych punktów zbiorczych na terenie Syrii. Po drodze napadały na nie bandy, którym władze pozwalały na mordowanie deportowanych i grabież ich dobytku. Deportowanym nie dawano ani pożywienia, ani wody, wielu rychło utraciło zmysły i zmarło z pragnienia. Po nocach eskortujący żandarmi zabawiali się, rozbierając do naga każdą przystojną dziewczynę, która im wpadła w oko, i zmuszając do udziału w rozmaitych erotycznych perwersjach. Kończyło się to zazwyczaj wypruwaniem kiszek i odcinaniem piersi ofiar; wiele tak okaleczonych zwłok, wrzuconych do Tygrysu i Eufratu, prąd wyrzucał na brzeg w dole rzeki”.
Największym cmentarzyskiem Ormian stała się pustynia Del el-Dzor, gdzie z głodu, pragnienia i epidemii chorób zmarło kilkaset tysięcy spędzonych tam pod przymusem osób. Wiele tysięcy Ormian, ratując życie, uciekło za granicę.
Plan Młodoturków powiódł się: o ile jeszcze w 1912 w imperium osmańskim mieszkało 2,1 mln Ormian, o tyle w 1922 było ich już tylko 150 tys. Jeszcze w sierpniu 1915 Taalat-Pasza oświadczył z dumą, że przez trzy miesiące rzezi udało się osiągnąć to, czego sułtan Abdülhamid nie mógł dokonać przez 30 lat: „kwestia ormiańska” przestała istnieć.
Mord na Ormianach dokonał się przy obojętnej postawie świata zachodniego. Jedynie nieliczni jego przedstawiciele, jak np. Anatol France, Fridtjof Nansen czy Arnold Toynbee głośno protestowali przeciw tureckiemu barbarzyństwu. Ową wstrzemięźliwość Zachodu Winston Churchill tłumaczył po latach następująco: „Ropa Mosulu okazała się droższa od krwi Ormian”.
Pomimo istnienia niepodważalnych dowodów historycznych rząd turecki do dnia dzisiejszego nie uznaje, że ludobójstwo miało miejsce. Utrzymuje, że Ormianie padli ofiarami działań I wojny światowej i zmarli w wyniku epidemii różnych chorób podczas ewakuacji związanej ze skracaniem frontu rosyjskiego.
Dążenia ormiańskiej diaspory w krajach zachodnich do tego, by uznać wydarzenia 1915 roku za ludobójstwo, napotykały często na opór kół rządowych. Zwłaszcza po II wojnie światowej starano się ten temat wyciszać, by nie drażnić Turcji, która stała się strategicznym partnerem w NATO, a na Bliskim Wschodzie z powodzeniem równoważyła wpływy sowieckie. Dlatego też rządy zachodnie przymykały oczy nie tylko na problem ormiański, lecz również na łamanie praw człowieka w samej Turcji, m.in. na pogromy Greków w 1955 roku, mordy polityczne na Cyprze po 1974 roku, fizyczne wyniszczanie Kurdów czy torturowanie więźniów politycznych, o czym wiele razy alarmowała Amnesty International.
Koniec „zimnej wojny” sprawił jednak, że znaczenie Turcji jako przeciwwagi dla Rosji nieco zmalało i niektórzy przestali przymykać oczy na dotychczasową politykę Ankary. W 1987 Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której stwierdził, że rzeź Ormian w 1915 była zorganizowanym ludobójstwem i uzależnił przyjęcie Turcji do EWG od uznania tego faktu. W odpowiedzi rząd w Ankarze nazwał rezolucję „rasistowską” i „przepełnioną nienawiścią do narodu tureckiego”.
Były prezydent tego kraju gen. Kenan Evren oświadczył: „Nie uznamy ludobójstwa, bo da to Armenii pretekst do roszczeń terytorialnych”. Inni politycy tureccy obawiają się z kolei żądań odszkodowań finansowych, takich jakie musieli wypłacać Żydom Niemcy. Sami Ormianie podkreślają natomiast, że zależy im głównie na uznaniu prawdy i oddaniu historycznej sprawiedliwości.
Kilka lat temu cały świat śledził proces wybitnego tureckiego pisarza Orhana Pamuka (laureata literackiej Nagrody Nobla w 2002), oskarżonego o „oczernianie Turcji”, gdy w jednym z wywiadów powiedział: „30 tys. Kurdów i milion Ormian zostało zabitych na tej ziemi i nikt poza mną nie ma odwagi o tym mówić”. W styczniu 2007 roku z rąk tureckiego nacjonalisty zginął Hrant Dink – turecki Ormianin, redaktor naczelny ormiańskiego czasopisma „Agos”, który również głośno domagał się prawdy o ludobójstwie. Na jego pogrzeb przyszły tysiące Turków, którzy nieśli hasła „Wszyscy jesteśmy Hrantami, wszyscy jesteśmy Ormianami”.
W 2001 eksterminację Ormian za ludobójstwo uznał parlament francuski, co znów wywołało ostry protest Turcji. Dotychczas parlamenty ponad 30 państw, w tym Austrii, Belgii, Grecji, Holandii, Kanady, Niemiec, Rosji, Szwecji, Szwajcarii, Włoch oraz 39 stanów USA ogłosiły uchwały uznające ludobójstwo Ormian. Również polski Sejm przyjął przez aklamację odpowiednią uchwałę w tej sprawie 19 kwietnia 2005 (w 90. rocznicę zagłady).
Ormianie mają nadzieję, że stanowisko Ankary zacznie się zmieniać wraz z postępem rozmów w sprawie przyjęcia Turcji do Unii Europejskiej. Jeszcze do roku 1993 władze tureckie oficjalnie utrzymywały, że na terenie ich państwa nie mieszka w ogóle ludność kurdyjska (Kurdów nazywano oficjalnie Turkami Górskimi), później jednak, pod naciskiem UE, zmieniły zdanie. Obecnie nie tylko uznają istnienie Kurdów, lecz również zezwalają im na wydawanie w ich języku własnej prasy i zakładanie własnych organizacji.
kg (KAI) / Warszawa