Dwa felietony Jerzego Bukowskiego.
Z izby wytrzeźwień do prezydenckiego sztabu
Rzadko jestem zdumiony tym, co dzieje się w polskiej polityce, ale w ogromne zdziwienie wprowadził mnie Prezydent RP Bronisław Komorowski, powierzając stanowisko pełnomocnika finansowego swojej kampanii skarbnikowi Platformy Obywatelskiej Łukaszowi Pawełkowi.
Nie kwestionuję merytorycznych i organizacyjnych zdolności młodego polityka, ale warto przypomnieć, że cztery miesiące temu patrol stołecznej Straży Miejskiej znalazł go śpiącego i całkiem pijanego na trawniku w okolicy Ambasady USA przy Alejach Ujazdowskich, a następnie przewiózł delikwenta do izby wytrzeźwień przy ulicy Kolskiej.
Po tym haniebnym incydencie Pawełek miał zostać odwołany z odpowiedzialnej funkcji partyjnego skarbnika, ale wszystko jakoś się rozeszło i zajmuje je do dzisiaj.
Teraz będzie zajmował się finansami prezydenckiej kampanii starającego się o reelekcję Komorowskiego, co z pewnością bezlitośnie wykorzystają sztaby innych kandydatów.
Urzędująca głowa państwa sporo ryzykuje, wystawiając się na łatwe do przewidzenia zarzuty i dlatego jestem mocno zdziwiony. W takich sytuacjach dba się bowiem o jak najlepszy wizerunek tak kandydata, jak jego najbliższych współpracowników, co wyklucza powierzanie ważnych funkcji osobom ostatnio skompromitowanym. Można korzystać z ich wiedzy, ale dyskretnie, bez ostentacji, po cichu.
Bronisław Komorowski zachował się niestandardowo i ryzykownie.
Jerzy Bukowski
Prezydenci dla prezydenta
Zupełnie nie rozumiem przesłanek niedawnego spotkania Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego z prezydentami 29 miast, którzy w niezwykle uroczysty i bardzo przypominający czasy PRL sposób udzielili mu poparcia w ponownym ubieganiu się o najwyższy urząd w Polsce.
Każdy z zaproszonych do Katowic samorządowców reprezentuje wprawdzie swoją gminę, ale dysponuje w wyborach tylko jednym, własnym głosem. Po co był więc ten spęd? Czy gdyby do Komorowskiego przybyli szefowie związków sportowych oznaczałoby to, że zagłosują na niego wszyscy zawodnicy uprawiający reprezentowaną przez ich prezesów dyscyplinę?
Zastanawiam się też nad doborem uczestników śląskiego meetingu. Dlaczego nie było np. wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej Hanny Gronkiewicz-Waltz z Warszawy, stawił się natomiast związany raczej z lewicą Jacek Majchrowski z Krakowa? Czy miało to służyć zaakcentowaniu przez Komorowskiego, że jest kandydatem obywatelskim, a nie partyjnym? A może było to bardziej towarzyskie niż polityczne spotkanie? To po co w takim razie takie nagłośnienie medialne?
Sporo tych pytań i wątpliwości, ale też wydarzenie było dosyć niezwykłe i tajemnicze.
Jerzy Bukowski