Nasza parafia została zmuszona do tego, aby zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z powodu łamania naszych praw przez władze miasta Lwowa – powiedział KAI o. Stanisław Kawa OFM Conv., posługujący w kościele św. Antoniego we Lwowie. Parafia od lat walczy z Radą Miasta o zwrot nieruchomości przy ul. Łyczakowskiej 49 (obecnie 53), gdzie do 1946 znajdowały się plebania i klasztor ojców franciszkanów obsługujących tę parafię. W stosunkach państwowo-kościelnych na Ukrainie jest to pierwszy przypadek w życiu miejscowego Kościoła rzymskokatolickiego i drugi w ogóle, gdy wspólnota religijna (wcześniej prawosławni z obwodu tarnopolskiego) po wyczerpaniu krajowej drogi sądowej składają skargę w Trybunale w Strasburgu.
.
„Budynek parafialny jest obecnie własnością Lwowskiej Rady Miejskiej, który jest dysponentem tego obiektu, a pomieszczenie zajmuje Szkoła Muzyczna nr 4” – wyjaśnił o. Kawa. Zaznaczył, że po odwołaniu się katolików obrządku łacińskiego do Kijowskiego Gospodarczego Sądu Apelacyjnego sprawa była już wygrana i parafii przyznano prawo własności do budynku plebanii-klasztoru. Tymczasem Rada Miasta Lwowa wniosła o kasację wyroku do Najwyższego Sądu Gospodarczego Ukrainy i sprawę wygrała 24 czerwca 2014 roku. Zakonnik zwrócił uwagę, że w uzasadnieniu wyroku nie uwzględniono żadnych dowodów prawnych i historycznych, jakie parafia przedstawiła w sądzie, aby udowodnić swoją własność. 24 września 2014 złożono więc wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do Najwyższego Sądu Ukrainy, który jednak odmówił ponownego rozpatrzenia sprawy, twierdząc, że sąd tej instancji nie podważa wyroków, ale zajmuje się jedynie badaniem różnego orzekania sądu na szczeblu tej samej instancji w podobnych sprawach. „Taka zagmatwana argumentacja świadczy jedynie o złej woli w sądownictwie. Jeszcze raz podkreślam, że na trzecim etapie, czyli w trzeciej instancji, do sprawy włączyła się prokuratura, co jest też nieprawidłowością procesową, bo gdy sprawę rozpatruje sąd apelacyjny, to na tym poziomie nie może wkracza do sporu trzecia strona” – oświadczył o. Kawa.
.
Kolejnym argumentem prokuratury w czasie przesłuchań i posiedzeń sądowych było to, że ukraińskim dzieciom zabiera się szkołę. „To nie jest tak. Wierni rzymskokatoliccy we Lwowie też są obywatelami Ukrainy. Czy we Lwowie, który chlubi się wielokulturowością, nie ma już miejsca dla ludności polskiego pochodzenia, która zamieszkuje to miasto od setek lat? Czy Ukraińcy, którzy należą do Kościoła rzymskokatolickiego, nie mają praw?” – pyta zakonnik. Jego zdaniem taka argumentacja prokuratury jest jawną dyskryminacją mniejszości narodowych i religijnych. „Wydaje się to nieprawdopodobne, ale jeśli się uważnie prześledzi decyzje Rady Miasta, to niechęć władzy jest faktem. Dyskryminacja też następuje na tle obrządkowym. We Lwowie grekokatolikom o wiele chętniej przekazuje się różne posiadłości w mieście, natomiast cały czas mamy kłopot z naszymi nieruchomościami” – powiedział o. Stanisław Kawa.
Z kolei proboszcz parafii św. Antoniego o. Władysław Lizun OFM Conv przypomniał, że pod koniec XX w. władze Lwowa procesowały się już z parafią, która sprzeciwiała się budowie domu mieszkalnego w miejscu byłego cmentarza koło kościoła, gdzie obecnie jest skwer. W jego obronie wystąpiła zdecydowana większość mieszkańców dzielnicy, ludzie różnych narodowości i wyznań. Urząd miasta przegrał tę sprawę. „Teraz wszyscy czekamy na decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu” – powiedział o. Lizun.
kcz (KAI Lwów) / Lwów
Komentarz
Może premiera Kopaczowa upomni się o to, zwłaszcza, że jej zięć, Andriy Petranyuk jest Ukraińcem?
Przeczytaj także mój felieton z zeszłego roku, który dotyczy podobnego sporu, tym razem o kościół św. Marii Magdaleny we Lwowie