Mam na imię Krzysztof. Gdy miałem 15 lat i parę miesięcy wydarzyło się coś co nie powinno się nigdy wydarzyć. Pod koniec 1986 roku pewien ksiądz zawiózł mnie na spotkanie obiadowe z księżmi. Na tym spotkaniu był ks. Tadeusz U. , który mnie przygotowywał do Pierwszej Komunii Świętej, gdy miałem 9 lat. Ja go poznałem na tym spotkaniu i on, nie wiem jak, też mnie poznał i zaprosił, abym go odwiedził w parafii w P.
Ksiądz, z którym bylem na tym obiedzie, a bylem jedynym dzieckiem na tym spotkaniu, powiedział mi, że tego księdza U. nikt nie zapraszał, bo nikt go nie lubi.
Postanowiłem jednak odwiedzić tego księdza tam w P., bo przecież on mnie przygotowywał do I Komunii Świętej. Stąd jechałem odwiedzić kogoś dla mnie ważnego.
Po przyjeździe do P. autobusem trafiłem do miejsca zamieszkania ks. U., czyli dobudówki do boku starego kościoła, w tak zwanych starych P. Po wejściu do wnętrza był tam korytarz, a po lewej stronie duży pokój z jasnobrązowym regalem. W tym pokoju był pies, owczarek niemiecki. I były schody na górę, na wprost których była kuchnia. Po lewej stronie był pokój, do którego weszliśmy, a w nim była kanapa, stół, sztaluga malarska, na której był obraz Pana Jezusa , który ks . U. malował, bo był też malarzem. Na brodzie Jezusa na obrazie były inicjały TU, czyli ks. Tadeusz U.
Zaczęliśmy rozmawiać i ten ksiądz włączył film z kasety VHS na magnetowidzie. A ten film to był film o charakterze homoseksualnym. Pierwszy raz w życiu taki film widziałem. To był PRL, o takich filmach mało kto miał pojęcie. Wtedy ksiądz objął mnie w pół, siłą przerzucił brzuchem na kanapę i brutalnie wykorzystał, dwukrotnie !!!
Po wszystkim zakazał mi mówić komukolwiek o tym i już na dole, na korytarzu uderzył mnie w twarz. Gdy wyszliśmy z tego mieszkania kazał mi wsiąść do swego białego volkswagena jetty i miał ze mną gdzieś pojechać, ale wtedy ktoś do tego księdza podszedł. Ja widząc, że mnie on za ramię nie trzyma zdołałem uciec, choć nie wiem jak, bo bylem mocno obolały. Zdążyłem wsiąść do nadjeżdżającego autobusu jadącego w stronę Szczecina.
Wróciłem do domu, bylem sam, nikogo nie było. Płakałem całą noc….
I nikomu nic nie powiedziałem i żałuję tego, ale nikt by mi nie uwierzył. To było coś strasznego. Wiem, że wtedy o tym księdzu zrobiło się głośno. Rodzice ministrantów jeździli do biskupa S. Stefanka na rozmowy i pisali listy do kurii.
I nie było żadnej reakcji, a w roku 1991 ten ksiądz został przeniesiony do R., do Sanktuarium Maryjnego jako proboszcz i tam to samo czynił nie tylko z dziećmi, ale też z młodymi klerykami i młodymi księżmi. Jest świadek tych wydarzeń , który jest obecnie w X. na szczecińskim wybrzeżu.
Przez lata szczecińska kuria milczy jak zaklęta!
Pięć lat temu napisałem list elektroniczny do kurii szczecińskiej, do kanclerza kurii, ale dostałem taką odpowiedź, którą w nerwach skasowałem. Żałuje tego skasowania do dziś. Rok temu na spotkaniu, szkoleniu dla delegatów ds. ochrony dzieci i młodzieży, szczeciński delegat rozmawiał o mnie z ojcem dyrektorem Centrum Ochrony Dzieci w Krakowie. Wówczas, owszem, dostałem list od szczecińskiego delegata i ten list wysłałem do ojca jezuity.
Nic przez lata nie uczyniono dla osób wykorzystanych w tej diecezji!
Tak z P, i z ogniska brata Alberta w Szczecinie, jak i z R, oraz innych miejscowości. Abp. Dzięga ponad rok temu powołał komisję do zbadania tych wydarzeń, ale ta komisja z ofiarami prawie w ogóle się nie spotyka!
Traktuje się tu nas jak trędowatych, nie szuka się nas! Nie tylko w tej diecezji ale w całej Polsce! O co prosiłem delegata Konferencji Episkopatu Polski, aby zaczęto nas szukać! Oficjalnie! W każdej diecezji i w każdej parafii w Polsce.
Przestańcie się nas bać! Zacznijcie nas szukać!
Tak bardzo my, skrzywdzeni, potrzebujemy pomocy! Ponieważ jesteśmy sami! Tymczasem często słyszymy: „Po co po latach to mówisz?”, „Tyle lat milczałeś, to milcz dalej!”, „Czemu atakujesz Kościół?” A to nie tak! Podkreślił to zresztą Ksiądz Prymas, mówiąc, że osoba, która zgłasza krzywdę, jaka ją spotkała i o niej mówi, nie atakuje Kościoła. Wręcz przeciwnie, troszczy się o Kościół!
Ale wpierw trzeba nas odszukać, nie bać się nas jak trędowatych. Potrzebujemy Was, świeckich! Otoczcie nas swą opieką, swą obecnością, swą modlitwą, swym towarzyszeniem! Dzięki temu nie uciekniemy ponownie z wnętrza Kościoła, bo Wasza obecność i dobre słowo będzie nas trzymać.
Tak bardzo pragniemy abyśmy byli przez Was otuleni płaszczem modlitwy, płaszczem Miłości! Tak, MIŁOŚCI! Pytajcie się waszych księży proboszczów, waszych księży wikariuszy, czy takie osoby są w parafii, czy takie osoby są im znane. Miejcie odwagę stanąć przy nas i obok nas, abyśmy razem szli do przodu z głową podniesioną wysoko i abyśmy też dzięki Wam mieli odwagę o tym mówić, zgłaszać stosownym instytucjom.
Drodzy Księża, nie jest prawdą, że wszystkie osoby skrzywdzone Was nienawidzą. Owszem, u wielu zranionych wykorzystaniem tak jest, ale to często efekt tego, że wielu z Was nas lekceważy… Na szczęście są też dobrzy kapłani, którzy po cichu nas odszukują, pytają się o nas, rozmawiają z nami, nie zamykają przed nami drzwi…
Pan Jezus mówi, że PRAWDA NAS WYZWOLI! Idźcie za Jezusem, który Was powołał, uczynił rybakami na morzach dusz ludzkich i stańcie u naszego boku. Dajcie przykład miłości i bądźcie przy nas! Odszukacie nas! Szczególnie Wy, następcy Apostołów! Macie być z najmniejszymi, najbardziej skrzywdzonymi! Biskupstwo to nie władza! To służba!
Proszę aby w mej diecezji nas zaczęto szukać oficjalnie! Proszę, aby wszystkie osoby, które doświadczyły tego, co ja w tej diecezji, ujawniły się, przestały się bać, wstały z kolan i głowę podniosły wysoko. Proszę też tych księży, którzy mają ogromną wiedzę na temat tego, co miało miejsce, aby zaczęli mówić, aby w ten sposób przyczynili się do oczyszczenia Kościoła i tę prośbę kieruję do wszystkich księży w całej Polsce. Wiem, że tacy są, którzy mają wiedzę, zacznijcie mówić, nie lękajcie się. Akcja z plakatami fundacji św. Józefa też tu spaliła na panewce, tych plakatów nie było w gablotach. Zresztą podobnie było w całej Polsce….
Abp. Dzięga w lutym tego roku, w dniu modlitw za ofiary mówił w Katedrze o wszystkim, tylko nie wymienił, iż te wydarzenia miały miejsce w tej diecezji! A trzeba to wreszcie powiedzieć i oficjalnie przeprosić, bo bez tego nasze Kościoły będą coraz bardziej puste.
Dość ciszy! My jesteśmy miedzy Wami!
Krzysztof ze Szczecina.
(imię zmienione).