Polacy na tym terenie przez siedem pokoleń marzyli i walczyli o odrodzenie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. 1 listopada 1918 r. przedstawiciele Polskiej Komisji Likwidacyjnej z Krakowa mieli przejąć władzę we Lwowie w imieniu odradzającej się ojczyzny. Nagle Polacy obudzili się w ukraińskim Lwowie, Tarnopolu czy Stanisławowie. Dla wielu z nich był to koszmarny sen. W wyniku przeciwdziałania polskiego i wielkiej ofiarności patriotycznej setek młodzieży oraz odsieczy wojsk polskich (również z Wielkopolski), wojska ukraińskie wycofały się ze Lwowa 22 listopada 1918 r. Ta niepotrzebna wojna trwała do 16 lipca 1919 r. kiedy to oddziały Ukraińskiej Halickiej Armii zostały wyparte za Zbrucz, na Ukrainę. W czasie tych dziewięciu miesięcy żołnierze UHA popełnili wiele zbrodni na żołnierzach i cywilach polskich. Palono i rozstrzeliwano polskie wsie. Zamordowani jeńcy polscy mieli wyłupione oczy, wydarte języki i obcięte uszy. Mordowano lekarzy i sanitariuszki, zakopywano żywcem, gwałcono zakonnice, profanowano kościoły. (Przyczyny ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Południowo Wschodnich RP w latach 1918-1919 i 1939 -1946 – prof. Czesław Partacz)
Czytając opisy zbrodni, słusznie przychodzi na myśl, że może te barbarzyńskie okrucieństwa nieco przesadnie przedstawiono, może kultura Gontów i Żeleźniaków obecnie w XX wieku uległa zmianie – pisała w 1926 r. Wanda Mazanowska, wiceprezydent Straży Mogił Polskich Bohaterów w II RP.
Niestety- nie! Dla zbadania okrucieństw ukraińskich delegowano komisję sejmową. Przesłuchano do 60 świadków i zeznania ich spisano protokolarnie i podano do publicznej wiadomości w broszurze zatytułowanej „Z krwawych dni Złoczowa 1919 r.“, z której czerpiemy materiał. Ekshumację i oględziny sądowo-lekarskie przeprowadzono w obecności misji aliantów 5 i 6 czerwca 1919 r. Zdjęcia fotograficzne ekshumowanych zwłok mieszczą się w aktach dochodzeń sądowych i złożone zostały komisji sejmowej dla badania okrucieństw ukraińskich. Oględziny sądowo- lekarskie uskutecznił Sąd okręgowy w Złoczowie wobec delegatów ówczesnego Namiestnictwa i wojskowości, wobec delegatów misji amerykańskiej: Smitha i porucznika Br. Hohendorfa, F. F. O. Donella, delegata misji angielskiej (Wanda Mazanowska).
Dlaczego apogeum ukraińskiego ludobójstwa miało miejsce na Wołyniu a nie w Małopolsce Wschodniej? –pytał Michał Wołłejko podczas debaty zorganizowanej przez Fundację im. J. Kurtyki 11 lipca 2019 r.
Po pierwsze wiele się wydarzyło już od 1 września 1939 roku. Na Wołyniu dochodzi do masowych ataków na osadników wojskowych, gajowych, leśniczych, policjantów, wycofujących się żołnierzy Wojska Polskiego ((27 września 1939 r. został zamordowany przez Ukraińców w Lipowcu hr Andrzej Potocki, żołnierz WP, którego ciało wykupił i pochował hr Leon Sapieha, ostatni właściciel Krasiczyna, brat Adama Sapiehy-BR), dwory, uchodźców uciekających przed Niemcami. Wiemy, że zginęło kilka tysięcy osób, nawet nie wiemy gdzie są ich groby. Drugie to likwidacja Polaków w czasie napaści „pierwszego sowieta” , od 17 września 1939 do 22 czerwca 1941 r. to cztery wywózki w głąb ZSRR , pobór do Armii Czerwonej, rozstrzeliwania więźniów w czasie wycofywania się, później okupacja niemiecka, działalność policji ukraińskiej – to spowodowało, że na Wołyniu liczba Polaków zmniejszyła się znacznie a ludność została przez okupanta sowieckiego, niemieckiego i ukraińskiego pozbawiona elementu przywódczego, zabrakło tych ludzi, którzy mogliby organizować opór. Nie ma struktur podziemnych ZWZ i AK, konspiratorów, zostali całkowicie wyniszczeni. O tym doskonale wiedzieli Ukraińcy. Po trzecie Wołyń to kraina lasów, bagien, doskonałe miejsce dla działania podstępnego, rozkaz przejścia policji ukraińskiej do lasu rozpoczyna masowe ludobójstwo w wielu wsiach jednocześnie – odpowiedział dr Leon Popek, który z panią Ewą Siemaszko i ks. Tadeuszem Isakowiczem Zaleskim został zaproszony do debaty.
OUN działała bardziej ofensywnie na chłopów na Wołyniu niż komuniści, którzy nie zaprowadzali terroru wobec ludności ukraińskiej a OUN prowadziła terror, komuniści działali propagandowo a OUN działali propagandowo i terrorystycznie. Propaganda nasiliła się bardzo po wkroczeniu Niemców w 1941 roku, organizowano struktury, agitowano, robiono zebrania – to był proces wieloletni, który zaczął się jeszcze w latach 30. W relacjach często spotykam się z takim stwierdzeniem, iż były już wtedy napomknięcia: „my was wyrżniemy”. Czyli podziemna działalność OUN była dobrze rozwinięta, zwłaszcza na Wołyniu, nasze władze chyba nie były zorientowane, byliśmy skoncentrowani na zwalczaniu wpływów komunistycznych, jaczejek, agentów sowieckich. Emisariusze na Wołyń napływali, nawet się tam działacze OUN osiedlali, kupowali gospodarstwa, jako nauczyciele przybywali w ostatnich 5 latach przed wojną. Grunt był szykowany. Wołyń to spory procent analfabetów, co ma wpływ na postrzeganie rzeczywistości. Czytałam niedawno dokumenty OUN, Polacy nawet nie zdawali sobie sprawy jak byli infiltrowani, wszystko co działo się w kręgach polskich było widoczne jak na talerzu dla Ukraińców. Oni nas rozpracowywali (również swoich rodaków). To stawiało nas na pozycji przegranej– dodała pani Ewa Siemaszko.
Wołyń jest to symbol, tak jak Katyń jest symbolem zbrodni, która działa się w różnych miejscach. W latach 30. doszło do działań przeciwko państwu polskiemu, ginęli i Polacy i sprawiedliwi Ukraińcy. W roku 1934 zginął gorący zwolennik ugody z Ukraińcami, Minister Spraw Wewnętrznych, Bronisław Pieracki. Właśnie po tym zabójstwie Józef Piłsudski utworzył Berezę Kartuską. 3 lata wcześniej został zastrzelony w Truskawcu Tadeusz Hołówko, również zwolennik ugody. Ginęli wtedy również ci Ukraińcy, którzy chcieli zgody z Polakami lub ci, którzy nie reprezentowali ideologii banderowskiej. Najbardziej znaną ofiarą był Iwan Pawlik, dyrektor gimnazjum ukraińskiego a zarazem szef Akcji Katolickiej we Lwowie. Zginął, gdyż swoimi poglądami nie odpowiadał ideologii nacjonalistów ukraińskich. A z chwilą wybuchu wojny doszło do wybuchu działań OUN przeciwko Wojsku Polskiemu, urzędnikom i zwykłym obywatelom. Mój śp. ojciec opisał w swoim pamiętniku noc z 18 na 19 września 1939 r. w osadzie w okolicach Buczacza, gdzie bojówki OUN UPA wymordowały całą osadę, ponad 40 osób, wszystkich, starców, kobiety, dzieci. Powiat Podhajce, Stryj – Ukraińcy jak w 1918 próbowali przejąć miasto. Czerwiec/lipiec 1941 w Małopolsce Wschodniej to również czas napadów bojówek OUN UPA na osady w momencie wycofywania się sowietów. Policja ukraińska wzięła wtedy też czynny udział w mordowaniu i wyrzynaniu Żydów, gett żydowskich. Nasiąknięci krwią Żydów, oswojeni z mordem łatwo przystąpili do mordowania Polaków– wyjaśniał ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski.
Nasi wspaniali Rodacy zdobywali i bronili dla nas niepodległości Polski przed trzema atakującymi nas od wieków narodami, niemieckim, sowieckim i ukraińskim. Ci sami Polacy z Ziem Wschodnich II RP ( jak choćby generał Stanisław Maczek) walczyli w 1918 roku w obronie Lwowa, odzyskiwali Stanisławów, Drohobycz z rąk ukraińskich w latach 1918-1919, walczyli z bolszewikami w 1920 roku a potem znowu w 1939 w obronie Lwowa, Stanisławowa, Grodna, Wilna, mordowani przez Niemców, Ukraińców, Rosjan, zsyłani w akcji eksterminacji polskiej inteligencji w 1940-1941 na nieludzką ziemię, gdy przeżyli i mieli szczęście wyjść z Andersem, zwyciężali pod Falaise czy Monte Cassino.
Dla nich napisał Feliks Konarski pieśń o randze hymnicznej:
…Przejdą lata i wieki przeminą ,
Pozostaną ślady dawnych dni
I wszystkie maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosły krwi!…
Ci co przeżyli bitwę pod Monte Cassino nie mieli dokąd wrócić, ich ojczysta ziemia spływała krwią rodzin okrutnie mordowanych przez Ukraińców spod znaku OUN UPA, dobytek zagrabiony, domy spalone, wstęp po karą śmierci wzbroniony.
W Kurierze Galicyjskim, niezależnym piśmie Polaków na Ukrainie czytam: 18 maja, w 75 rocznicę powstania pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino „ po raz pierwszy zabrzmiała ona we Lwowie po ukraińsku. Fakt ten uważam, delikatnie ujmując, za dowód niezwykłego cynizmu pomysłodawców. To w języku ukraińskim, nawet przy akompaniamencie muzyki ukraińskiej odbywało się ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
W tym samym numerze czytam: „Władza ukraińska w Stanisławowie trwała od 1 listopada 1918 do 25 maja 1919 roku. Jeżeli o zrywie listopadowym piśmiennictwo jest bogate, to o wydarzeniach majowych wiadomości jest niewiele. W literaturze historycznej mamy jedynie wzmianki o jakimś polskim powstaniu”.
Jeśli dla redaktora Kuriera Galicyjskiego walka o odzyskanie Lwowa przez Orlęta lwowskie, wojna polsko – ukraińska o odzyskanie ziem polskich zabranych nam na 123 lata zaborów to zryw listopadowy a odzyskanie Stanisławowa przez Generała S. Maczka to wydarzenia majowe to proponuję zmienić nazwę pisma na niezależne pismo nacjonalistów ukraińskich na Ukrainie i domagam się, by nie było ono finansowane w moich pieniędzy.
Na marginesie warto autorowi (Feliksowi Konarskiemu) złożyć hołd za wiersz, którym w latach 70. wszedł do historii szkolnictwa polonijnego i emigracyjnego: Polskie dziecko . Jest to sercem zapisana rozmowa poety, starego emigranta z 7-letnim dzieckiem polskim, chłopcem napotkanym w parku nowojorskim, które choć zachowało poczucie odrębności etnicznej, rozumie swoją ułomność – nie włada językiem ojczystym.(Emigracja walczących Wojciech Jerzy Podgórski)
…Przyszło mi na myśl dzieciństwo… te moje odległe lata…
Ta moja przeszłość cudowna, beztroska, bujna, skrzydlata…
I matki tkliwe spojrzenie, gdym po skończonej wieczerzy
Powtarzał z nią półgłosem słowa wieczornych pacierzy..
Dziękuję Ci, moja Matko, żeś mnie nauczyła tej mowy,
Która rosą się perli na wrzosowiskach o świcie…
Która wierzbami szumi… pachnie lasem sosnowym…
I stokroć jest piękniejsza niż moje tułacze życie…
Która słowiczymi trelem dźwięczy w majowe noce
Albo śpiewem skowronka ulatuje do nieba;
Która słońcem rozbłyska i gwiazdami migoce,
I ma w sobie smak miodu i razowego chleba…
Która skrzy się w klawiszach Szopenowskim mazurkiem
I hejnałem mariackim dni minione przyzywa,
A za groblą – za młynem – za zielonym pagórkiem
Pastuszkową fujarką smętne piosnki wygrywa…
Która mową Kościuszki była i Mickiewicza,
Z niej Dąbrowski się zrodził i Pułaski jenerał,
Co choć obce granice polską szablą wytyczał,
Lecz tą mową oddychał!… Dla tej mowy umierał!
Bożena Ratter