Ma rację premier Mateusz Morawiecki, bo wydarzenia marcowe w 1968 roku były bunt społeczny (w głównej mierze studencki) przeciwko komunistycznemu cenurze. Antysemicka nagonka nastąpiła dopiero po tym buncie i była efektem porachunków wewnątrz komunistycznej PZPR. Jedna frakcja, czyli „puławianie” (nazwa od kamienic zasiedlonych przez dygnitarzy partyjnych przy ul. Puławskiej w Warszawie), starła się z drugą frakcją, czyli „natolińczykami” (od pałacyku rządowego w Natolinie). Tak pierwsza, jak i druga”, zapisały się negatywnie w historii Polski, atakując wspólnie środowiska patriotyczne, w tym Kościół katolicki. To były dwa oblicza tego samego zła.
Zz czystki antysemickie odpowiedzialny jest więc nie naród polski, bo nie miał on wtedy w kręgach władzy swoich demokratycznie wybranych przedstawicieli, ale reżym komunistyczny. Przyznały to w swoim publicznych wystąpienia niektóre osoby pochodzenia żydowskiego, jak np. Irena Lasota w TVP Historia i – o, dziwo!” Seweryn Blumsztajn w dzisiejszym wywiadzie. Postulat (na przykład b. europosła PiS Marka Migalskiego), aby Polacy przeprosili za te czystki jest fałszywe. To wszystko pokazuje jak bardzo nowelizacja ustawy o IPN była potrzebna.