Szanowni Państwo!
Od kilku dni nie ustaje dyskusja w sprawie reportażu „Re: Polen vor der Zerreißprobe Eine Frau kämpft um ihr Land” wyprodukowanego przez niemiecką telewizję publiczną NDR z udziałem europosłanki Róży Thun. Uważamy, że ten materiał jest tendencyjny, jednostronny i zmanipulowany.
Wystosowaliśmy list w języku niemieckim do dyrektora NDR, który roześlemy także do innych niemieckich mediów.
Norddeutscher Rundfunk
Herrn Lutz Marmor
Anstalt des öffentlichen Rechts
Herrn Lutz Marmor
Rothenbaumchaussee 132
20149 Hamburg
Szanowny Panie,
W związku z publikacją reportażu „Re: Polen vor der Zerreißprobe Eine Frau kämpft um ihr Land” pragniemy zwrócić uwagę na poważne przekłamania i niedopowiedzenia, a w niektórych fragmentach wręcz oszczerstwa, jakie pojawiają się w materiale wyprodukowanym przez kierowaną przez Pana TV, a dostępnym na stronie internetowej TV Arte.
Materiał oprawiony komentarzem dziennikarskim przedstawia fałszywe i krzywdzące tezy na temat aktualnej sytuacji w Polsce, a przede wszystkim polskiego społeczeństwa, które popiera zachodzące w Polsce zmiany. Zmanipulowane są także informacje na temat sytuacji w jakiej po wyborach znalazła się opozycja.
Według tez zawartych w dokumencie zadowolenie z władzy jest wyrazem postępującej propagandy uprawianej przez media publiczne, a także „przekupstwem” w postaci funkcjonującego programu 500+, który polega na wypłacaniu rodzinom wielodzietnym dodatku finansowego. Tym samym blisko 40 procent polskiego społeczeństwa zostało przedstawione jako bezwolne jednostki, manipulowane przekazami medialnymi, ślepo podążające za wskazaniem lokalnego proboszcza.
Tymczasem poparcie dla przemian w Polsce i polskim społeczeństwie, które jest odczuwalne nie tylko wśród ludności zamieszkałej na wschodniej ścianie RP i stymulowanej pieniędzmi z programu 500+, jest rezultatem faktów, całkowicie pomijanych w reportażu, znanych natomiast doskonale w Polsce. Poniżej prezentujemy kilka z nich, bowiem to one mają wpływ na obecne zadowolenie społeczne:
• próby rozwiązania afer związanych z poprzednią ekipą rządową, która deklarowała bezwarunkowo proeuropejskie poglądy: hazardowa, reprywatyzacyjna, finansowa – dotycząca Amber Gold i defraudacji oszczędności tysięcy Polaków,
• praktyczna likwidacja wyłudzeń VAT – kwota odzyskanych dla budżetu pieniędzy jest porównywalna z kwotami pochodzącymi z funduszy Unii Europejskiej,
• likwidacja mafii paliwowej,
• zapobieżenie łamaniu wolności mediów – w czerwcu 2014 roku (wówczas w Polsce rządziła koalicja proeuropejska PO-PSL) do redakcji tygodnika „Wprost” wtargnęła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego z zamiarem konfiskaty laptopa z kompromitującymi ówczesny rząd stenogramami z zapisu rozmów,
• ograniczenie nieuprawnionych działań policji: koniec m.in. z prowokacjami policyjnymi z użyciem siły wobec uczestników Marszu Niepodległości, lub strzelaniem do protestujących robotników Jastrzębskiej Spółki Węglowej w 2015 r. kiedy to rządziła koalicja PO- PSL
Przykładów można by mnożyć wiele.
Wiemy, że materiał prezentuje punkt widzenia jednej osoby, pani Róży Thun, która ma bardzo jasno określony światopogląd polityczno-społeczny, do którego reprezentowania ma oczywiste prawo. Jest to święte prawo wolności wypowiedzi. Jednak materiały przygotowywane przez telewizję publiczną finansowaną z abonamentu, powinny wykazywać się starannością dziennikarską, której przy pracy nad dokumentem wyraźnie zabrakło. Opis jednostronny i tendencyjny służy jedynie propagandzie i manipulacjom.
Wbrew opinii przedstawionej w reportażu obecna opozycja cieszy się w ramach prawa dużą swobodą. Aby zabezpieczyć jej prawo do zgromadzeń publicznych, rząd ponosi duże koszty finansowe i organizacyjne. Członkowie ruchów opozycyjnych celowo dążą jednak do konfrontacji ze służbami porządkowymi, aby świat otrzymał przekaz o dyktaturze stosującej siłę wobec protestujących obywateli. Podczas protestów odbywających się pod Sejmem RP w grudniu 2016 roku kamery telewizyjne i postronni obserwatorzy zarejestrowali uczestnika zajść, jednego z protestujących, który celowo kładzie się na ulicy czyniąc z siebie ofiarę władzy.
Obrazowi pokojowo nastawionej opozycji, która w ten sposób przedstawiona jest w reportażu „Re: Polen vor der Zerreißprobe Eine Frau kämpft um ihr Land” zadaje kłam choćby obrzucenie jajkami limuzyny prezydenckiej. Co więcej, sprawcy incydentu relacjonują uśmiechniętemu posłowi opozycji, że „ofiar śmiertelnych jeszcze nie ma”.
W materiale NDR nie ma też informacji o niedawnych atakach opozycji na dziennikarzy mediów publicznych. Takie wydarzenia są w ostatnim czasie niemal na porządku dziennym.
1. 10.07.2017, Warszawa. Dziennikarz TVP Info Michał Rachoń, popychany jest przez uczestnika kontrmanifestacji smoleńskiej
2. 8.12.2017, Warszawa. Reporterka TVP została brutalnie zaatakowana przez opozycyjnego obywatela RP w trakcie wykonywania swojej pracy
3. 6.12.2017, Warszawa. Poseł PO Rafał Grupiński wyrywa mikrofon zadającemu mu pytanie dziennikarzowi TVP
5. 8.04.2017, Poznań. Pobicie ekipy TVP.
6. Kwiecień 2017, Warszawa. Dziennikarka TVP Magdalena Ogórek została zaatakowana podczas nabożeństwa w kościele
Szanowni Państwo, PiS zyskuje wysokie poparcie społeczne nie dlatego, że partię Jarosława Kaczyńskiego popiera biedny, prowincjonalnie religijny i zmanipulowany propagandą wyborca. Szkoda, że zachodnioeuropejski widz, dowiaduje się o bieżącej sytuacji w Polsce, patrząc tylko przez pryzmat opozycji. Zawarte w materiale przesłanie, deprecjonujące duże grupy polskiego społeczeństwa nie przyczynia się do zrozumienia Polski przez widzów. Państwa materiał dzieli nie tylko Polaków, ale i pogłębia podziały pomiędzy Polakami i Niemcami. Niemiecki widz otrzymuje zdeformowany, jednostronny, a przede wszystkim niepełny obraz sytuacji w Polsce.
Państwo jako telewizja publiczna, przyczyniają się do pogłębiania podziałów w Polsce. Film w kilku wersjach językowych wyemitowała promująca kulturę i sztukę TV Arte.
Gratulujemy sztuki propagandy na wysokim poziomie i bezprzykładnego dziennikarskiego obiektywizmu.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość na stronie internetowej i zostawić komentarz.
Oświadczenie Macieja Świrskiego po wygranym procesie przeciwko Newsweek.pl
W dniu 5 stycznia 2018 r., Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok nakazujący sprostowanie na rozprawie z mojego powództwa (jako ówczesnego prezesa Reduty Dobrego Imienia) przeciwko tygodnikowi Newsweek. Chodziło o artykuł pt. „Po wyzwoleniu nazistowskich obozów Polacy ponownie je otworzyli? „Mała zbrodnia” Marka Łuszczyny, opublikowany w dniu 17 stycznia 2017 r w wersji internetowej czasopisma, tj. na portalu newsweek.pl pod adresem: http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/-mala-zbrodnia-polskie-obozy-koncentracyjne-ksiazka-marka-luszczyny,artykuly,403834,1.html
W artykule tym użyto prowokacyjnie sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”. Co ciekawe, kilka dni wcześniej Sąd Okręgowy w Krakowie nakazał niemieckiej telewizji ZDF przeprosić za skrót polskie obozy koncentracyjne, co było szeroko komentowane w Polsce. Newsweek kilka dni po niekorzystnym dla Niemców wyroku, starał się pokazać, że jednak istniały „polskie obozy koncentracyjne”. Newsweek napisał więc tekst o książce mówiącej o komunistycznych obozach koncentracyjnych założonych po II wojnie światowej na terenie Polski przez Sowietów, twierdząc że są one dowodem na to, że jednak istniały „polskie obozy”. W odniesieniu do tych komunistycznych miejsc kaźni i męczeństwa, często znajdujących się na terenach obozów niemieckich, zarówno w cytowanej książce, jak i w samym tekście Newsweeka użyto wręcz terminu „polskie obozy koncentracyjne”.
.
Ponieważ sformułowanie to fałszuje prawdę historyczną okresu II wojny światowej i okresu okupacji sowieckiej i szkaluje dobre imię Polski, takie ujęcie było wyraźnie perfidną próbą wprowadzenia do legalnego obiegu zwrotu „polski obóz koncentracyjny”, jakby tylnymi drzwiami. Jeżeli sąd usankcjonowałby to sformułowanie, kwestia tego czy używa się go w odniesieniu do lat 1939-1945 czy też 1945-1989 byłaby sprawą wtórną i w praktyce bez większego znaczenia. Brak naszej reakcji lub przegrany proces uprawomocniłyby ten proceder językowy i jego konsekwencje dla narracji dziejów ostatniego wieku oraz wizerunku Polski. Jeśli wolno byłoby bezkarnie pisać o „polskich obozach koncentracyjnych”, nikt już nie odróżniałby sowieckich obozów komunistycznych od niemieckich obozów nazistowskich. Po prostu nagle jeden wyrok sądowy zatwierdziłby wyjątkowo szkodliwą dla Polski, choć oczywiście wygodną dla polityki historycznej Rosji i Niemiec fikcję „polskich obozów”. W konsekwencji używano by tej zbitki do niemieckich obozów koncentracyjnych i niemieckich fabryk śmierci założonych przez okupanta niemieckiego podczas II wojny światowej.
.
Maciej Świrski, 6.01.2018
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość na stronie internetowej i zostawić komentarz.
Pozdrawiamy,
Zespół Reduty Dobrego Imienia
Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom
Chmielna 11 lok 8
Warsaw 00-021
Poland