Wywiad ks. Prymasa Wojciecha Polaka dla „Tygodnika Powszechnego” wywołał ogromną burzę. I chyba długo ona nie ucichnie. Dlaczego?
Są cztery tego powody.
Po pierwsze ks. Prymas, udzielając wywiadu kontrowersyjnemu pismu, niezależnie od swych intencji, zszokował tym księży i świeckich. Pismo to bowiem od 1991 roku nie ma już asystenta kościelnego, którego odwołał na mocy swych uprawnień ordynariusz krakowski, śp. ks. kard. Franciszek Macharski. Z tego względu nie ma ono też prawa używać w nazwie przymiotnika „katolicki”.
Po drugie, Ks. Prymas dał się łatwo wmanipulować w aferę, czego przykładem jest okładka. Teraz oczywiście redakcja TP „leje krokodyle łzy”, tłumacząc się w sposób nadzwyczaj pokrętny, że nie miała takich intencji. Baju-baju, tak jak w sprawie lansowania księdza-geja Charamsy.
Z kolei Prymasa próbuje usprawiedliwiać jego sekretarz. Niestety też w sposób mało przekonywujący, zarzucając księżom i wiernym, że wywiad „przeczytali bez zrozumienia”. No cóż, nie pierwszy to raz próbuje się winę zrzucić na „ciemny lud”.
Po trzecie, ks. Prymas ewidentnie myli uchodźców z migrantami. Pomoc dla tych pierwsze jest bezdyskusyjna. Osobiście nie słyszałem, aby w Gnieźnie, czy w innych miastach, odbywały się lub planowane były demonstracje „przeciw uchodźcom”. Nie wiem więc, skąd ks. Prymas zdobył tego typu informacje. Co do pomocy migrantom to każde społeczeństwo, także katolickie, ma prawo na ten temat wypowiadać się i przedstawiać swoje obawy. Zwłaszcza, że większość tych migrantów nie pochodzi z terenów objętych wojną. Co więcej, osoby te wobec przyjmujących ich krajów mają silną postawę roszczeniową. O ich przyjmowaniu powinni jednak decydować politycy i samorządowcy, a nie Kościół. I dlatego też, choć ks. Prymas w wywiadzie zaznacza swoją apolityczność, to w rzeczywistości wchodzi w kompetencje polityków. I to bardzo mocno.
Po czwarte, publiczne straszenie „moi księży” z karą suspensy za udział w imaginowanych demonstracjach nie jest zgodne, ani z prawem kanonicznym, które jasno określa zasady, komu i za co może być wymierzona ta kara, ani z „ojcowską troską” biskupa o powierzonych jego pieczy duszpasterzy. Trzeba z nim rozmawiać i wyjaśniać, a nie od razu środki karne.
Przy okazji, od lat ciągnie się sprawa ks. prałata Jerzego Z., który jako dyrektor „Caritas” w Płocku zdefraudował – uwaga! – 25 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Diecezja płocka, którą kieruje ks. biskup Piotr Libera (będący, tak tak jak ks. Prymas, byłym sekretarzem Episkopatu Polski), do tej pory nie zwróciła ani grosza. Co więcej, ks. Jerzy Z., pomimo wyroku skazującego, organizuje wspólnie z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego konferencje – znowu uwaga!” – w Watykanie.
W Kościele polskim jest wiele spraw do uporządkowania. Trzeba więc bardziej słuchać swoich księży i wiernych, nie chodząc przy tym w żadne układy z tymi, którzy jak „TP i „GW” wykorzystują Kościół do swoich celów.