Wczoraj przedpołudniem z uznaniem przeczytałem wpis na twitterowym koncie WBH @WBH_2016. Skomentowałem go tak:
„Pomimo obietnic wyborczych #dobrazmiana wciąż 85% ofiar UPA nie ma swoich mogił i krzyży @prezydentpl @AndrzejDuda @KSzczerski @Rzecznik_MSZ”
Po chwili z tegoż oficjalnego konta WBH otrzymałem szokującą odpowiedź:
„Mamy je tam stawiać siłą? Ukraińcy też muszą przejść swoją drogę. Bez tego nic nie zdziałamy, a tylko zaszkodzimy wspólnej sprawie.”
oraz
„Proszę przejrzeć historię. Mają sporo postaci o lepszych wzorcach, nawet w samym OUN, które właśnie w sprawie pryncypiów dokonało rozłamu.”
Odpowiedziałem więc
„UA miała na to 25 l, ale je zmarnowała. To też winna elit III RP, który bały się prawdy o ludobójstwie i do dziś nie dbają o poch. ofiar UPA”
Dostałem kolejną odpowiedź z WBH
„To również wina nawiedzonych głosicieli jedynie słusznego punktu widzenia potrafiących każdemu obrzydzić każdą sprawę, ideę i sens.”
Z innego jeszcze wpisu dowiedziałem się, że jestem „w gorącej wodzie kąpany”.
Oczywiście autor tych wpisów, choć korzysta z państwowego konta, bał się ujawnić swojej tożsamości.
——————————
Cały ten dialog możecie państwo prześledzić na Twitterze na moim profilu.
Dziś wysyłam oficjalną skargę. Przecież Wojskowe Biuro Historyczne im. generała Kazimierza Sosnkowskiego to instytucja państwowa. Jak ktoś więc chce prowadzić prywatne polemiki lub dyskredytować osoby o innych poglądach, to niech to czyni ze swego prywatnego konta, a nie z państwowego, na dodatek wojskowego. Poza tym, zachodzi pytanie, czy owe polemiki są czynione w ramach godzin pracy? Kto zatrudnia takiego człowieka? Kto ma na nim kontrole? Czy to kolejny „Misiewicz”, który dostał posadę w myśl zasady – Nie matura, a chęć szczera zrobi z ciebie oficera?
A może to włamanie z zewnątrz?
Tak czy siak wymaga to oficjalnego wyjaśnienia. W końcu WBH utrzymywane z jest naszych podatków.