Jeden z bardzo wpływowych amerykańskich centrów analitycznych Stratfor podjął próbę wyjaśnienia, komu i po co potrzebna jest eskalacja działań bojowych na Donbasie.
„W miarę tego, jak geopolityczne wiatry zmieniają swój kierunek, Kijów jest zmuszony do wykonywania coraz bardziej gwałtownych ruchów, aby przystosować się do nowej sytuacji. Po rozmowie telefonicznej Trampa z Putinem 28 stycznia 2017 r., podczas której USA i Rosja porozumiały się w kwestii rozpoczęcia dialogu o najbardziej ostrych problemach, Petro Poroszenko zaczął przypochlebiać się swoim europejskim sojusznikom i wybrał się w dyplomatyczne tournée po Europie. Jednak Europa, rozdzierana przez własne sprzeczności, na ogół nie dba o problemy Ukrainy.”
Ukraina stara się zatem znaleźć sposób na ożywienie antyrosyjskiej retoryki, i wydaje się, że znalazła – reaktywację konfliktu w Donbasie.
Analitycy są bardzo ostrożni w ocenie skuteczności tego instrumentu:
„Chociaż jest mało prawdopodobne, aby zastosowanie tego środka powstrzymało Trumpa przed zbliżeniem z Rosją, to jednak sytuację w Donbasie uczyni bardzo niestabilną”.
„Pierwsze posunięcia Trumpa świadczą o tym, że zamierza on spełniać wszystkie swoje obietnice przedwyborcze. Dzisiaj dokonywany jest przegląd stosunków USA z Rosją. Priorytetem Trumpa w tym kierunku jest redukcja zbrojeń strategicznych. I choć w rozmowie telefonicznej z Putinem kwestia sankcji nie została poruszona, i pomimo faktu, że Trump uważa tę kwestię za przedwczesną, to mimo wszystko nadal pozostaje ona przedmiotem dyskusji.
Takie stanowisko amerykańskiego prezydenta z kolei powoduje dezorientację i niezdecydowanie w obozie europejskim. Tym bardziej, że Trump podał w wątpliwość zasadność polityki NATO odnośnie państw przygranicznych: krajów bałtyckich, Ukrainy itd.”
„Dla Ukrainy jest to bardzo trudna sytuacja. Tak więc eskalowanie konfliktu w Donbasie może stać się sposobem pozwalającym przyciągnąć do siebie uwagę europejskich sojuszników i organizować ich przeciwko Rosji”.
W ten sposób Stratfor ocenia motywy polityki ukraińskiej.