Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz
Prof. dr hab. Leszek Jazownik
Analiza krytyczna Materiałów Edukacyjnych IPN (2013) pt. „Kto tego nie widział nigdy w to nie uwierzy”
Streszczenie „Analizy” opublikowanej w tomie 7 rocznika Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich, Kędzierzyn-Koźle, 20153.
W roku 2002 ukazały się „Teki edukacyjne” Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) pt. Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1945 opracowane przez prof. Grzegorza Motykę i innych autorów5, dotyczące ludobójstwa popełnionego na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oraz w części województwa lubelskiego i na Podlasiu. Teki te były ostro skrytykowane przez nieżyjącego już prof. Józefa Wysockiego (2008)15, ze względu na liczne przekłamania i tendencyjne przedstawienie różnych zdarzeń i sytuacji. Teki były rozesłane przez IPN prawdopodobnie do wszystkich szkół średnich w Polsce i dlatego ich znaczenie (szkodliwe) dla edukacji młodzieży jest ogromne.
W roku 2013 ukazało się nowe opracowanie IPN-u pt: Kto tego nie widział nigdy w to nie uwierzy. Zbrodnia Wołyńska – historia i pamięć. Materiały edukacyjne13. Krytyczną analizę tej pozycji autorzy L.S. Jankiewicz i L. Jazownik i przedstawili w roczniku Ludobójstwo3 Tutaj podajemy streszczenie tej analizy.
Naszym zdaniem tekst ”Materiałów edukacyjnych” Kto tego nie widział nigdy w to nie uwierzy jest bez porównania lepszy niż treść Tek edukacyjnych. Niemniej uważamy za konieczne, ze względu na ważność tego opracowania przedstawić pewne nasze zastrzeżenia co do jego treści.
- Niesłuszny wydaje nam się sam tytuł Zbrodnia Wołyńska.
Po pierwsze, pod słowem „Zbrodnia”, banderowcy i ludzie w Polsce, którzy próbują ich wybielać starają się ukryć ewidentne ludobójstwo. W tych samych „Materiałach” (str.18) autor Rafał Pękala nie bał się użyć słowa „ludobójstwo” – jest to jedyne słowo jakie prawidłowo odzwierciedla ten bezmiar zbrodni3.
Po drugie, zawarte w tym tytule zawężanie geograficzne terenu ludobójstwa do Wołynia jest niezasadne: w Małopolsce Wschodniej, czyli na terenie województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego było więcej mordów niż na Wołyniu 1,11,10, Stąd termin „Ludobójstwo wołyńsko-małopolskie” byłby o wiele bardziej trafny. Nie przekonuje nas tłumaczenie dr A. Zawistowskiego, że Wołyń jest tutaj symbolem tak jak Katyń jest symbolem dla mordów dokonanych przez Sowietów w wielu miejscach w ZSRR. W przypadku Wołynia i Małopolski Wschodniej chodzi głównie o dwie dzielnice, więc dlaczego nie wymieniać obu razem?
- Autorzy zaangażowani w przygotowanie „Materiałów” posługują się dość dowolnie datami, a tego nie wolno czynić, zwłaszcza gdy mamy uczyć młodzież. We Wprowadzeniu dr A. Zawistowski stwierdza, że „ludobójcza czystka” miała miejsce nie tylko w r. 1943 ale także w latach 1944-1945 a przecież wiadomo, że zaczęła się już w r. 1939, np. w Brzeżańskim, a skończyła się dopiero z operacją Wisła w r. 1947. Podobną grubą nieścisłość popełnia 11 stron dalej Agnieszka Jaczyńska proponując zapisać uczniom „ Wołyń i Galicja Wschodnia w pożodze – „antypolska akcja” OUN-UPA 1943-1944, a nawet, nie wiemy dlaczego, prof. Grzegorz Motyka na str. 63 wiersz 3 od góry pisze, że „tzw. <akcja antypolska> trwała do roku 1945” a przecież to co się działo na Lubelszczyźnie i w Rzeszowskim było dalszym ciągiem zbrodni popełnianych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
- W części pierwszej opracowania p.t. Rys historyczny autor Andrzej Sowa przejrzyście i rzeczowo przedstawił stosunki polsko-ukraińskie w latach 1918-1945. Zwracamy tylko uwagę na parę nieścisłości w tym wartościowym tekście.
3.1. Warto by podkreślić, że w r. 1918 ustępujące władze austriackie sprzyjały Ukraińcom, i im właśnie oddawały magazyny broni i wojskowego wyposażenia. Warto by też podkreślić, że przewaga ludności polskiej była we Lwowie ogromna7: 110 tys. Polaków, 60 tys. Żydów i tylko 35 tys. Ukraińców, stąd ogromna determinacja Polaków, żeby bronić miasta.
3.2. Autor Andrzej Sowa nie w pełni słusznie twierdzi, że poszczególne narody II Rzeczypospolitej żyły w separacji od siebie. Jest to na pewno prawdziwe w stosunku do Żydów, ale Polacy i Rusini (Ukraińcy), jak wynika z niezliczonych, zachowanych wspomnień z tamtych czasów żyli na ogół w zgodzie (przynajmniej na wsiach i w małych miasteczkach) i często nawet w przyjaźni, o czym świadczy poważna liczba mieszanych małżeństw. Dopiero propaganda nienawiści upowszechniona przez OUN w końcu lat trzydziestych spowodowała w niektórych miejscowościach zmianę we wzajemnych stosunkach.
3.3. Przeceniona została przez Autora rola Korpusu Ochrony Pogranicza – działał on w rejonach przygranicznych.
3.4. Autor podkreśla rolę Związku Strzeleckiego dla młodzieży polskiej ale szkoda, że nie podkreślił, że również Ukraińcy mieli liczne swoje organizacje działające jawnie, np. Łuh.
3.5. Wspominając, że gdy wprowadzono szkoły utrakwistyczne (dwujęzyczne) spadła liczba szkół z ukraińskim językiem nauczania winno się dodać, że w tych dwujęzycznych szkołach dzieci polskie miały jako obowiązkowy przedmiot – język ukraiński tam gdzie Ukraińców było dużo.
3.6. Autor słusznie podkreśla, że komunistów ukraińskich wiele łączyło z nacjonalistami (terror, nienawiść do demokracji, totalitaryzm, głęboka nienawiść do wspólnego wroga to jest do Państwa Polskiego). Bez uwydatnienia ścisłych powiązań ugrupowań ultralewicowych i nacjonalistycznych nie sposób pojąć powojennych i owocujących do dziś koligacji komunistów wywodzących się z KPP i KPSU a także ich spadkobierców z KOR-u czy Gazety Wyborczej z ukraińskimi nacjonalistami. Także żydowski ruch roszczeniowy przemilcza zbrodnie OUN-UPA i szerokim łukiem omija Ukrainę.
3.7. Autor pisze, że OUN szukała pomocy w Niemczech, na Litwie i w Czechosłowacji, a nawet początkowo w ZSRR. Koniecznie powinno się dodać, że OUN „płaciła” za tę pomoc w ten sposób, że prowadziła w Polsce na dużą skalę akcję szpiegowską i terrorystyczną.
3.8. Autor powinien wspomnieć o strasznej sytuacji Polaków, którzy po 1920 r. zostali na sowieckiej Ukrainie. Między wrześniem 1937 r. a wrześniem 1938 r. rozstrzelano na rozkaz Nikołaja Jeżowa 112 tys. Polaków (!)
3.9. Autor wspomina, że w 1939 r. w wojnie z Niemcami około 100 000 Ukraińców walczyło w oddziałach polskich i czyniło to lojalnie oraz z oddaniem. Dobrze jednak, że Autor nie ignoruje licznych przykładów akcji dywersyjnych, które bojówki OUN prowadziły m.in. w rejonie Brzeżan i innych miejscowości w Małopolsce Wschodniej mordując podstępnie żołnierzy polskich, policjantów i uciekinierów z województw zachodnich.
3.10. Autor nie wspomina o wrogiej wobec ludności polskiej działalności nacjonalistów ukraińskich w czasie okupacji sowieckiej. Bardzo często przywdziewali oni czasowo maskę komunistów i denuncjowali aktywistów polskich, co skutkowało rozstrzeliwaniem tych ostatnich przez władze radzieckie lub zsyłaniem na Sybir albo do Kazachstanu.
3.11. W wyniku czterech deportacji Sowieci wywieźli według A. Sowy 168.000 obywateli polskich (w tym 70% Polaków) z terenu USRR na Wschód ZSRR. Tymczasem, jak stwierdza Andrzej Nowak, według najniższych danych, jakie zawierają statystyki NKWD liczba obywateli Polski deportowanych w latach 1939-1941 wynosi 309 do 327 tys. ludzi, zaś polskie szacunki mówią o liczbie pół miliona do miliona osób.
3.12. Autor zbyt łagodnie ocenia współpracę z Niemcami Kościoła greckokatolickiego pod przewodnictwem metropolity A. Szeptyckiego. Entuzjastyczny list Szeptyckiego witający wojska niemieckie we Lwowie był pierwszym na ziemiach Polski publicznym aktem kolaboracji z Hitlerem a w tym samym czasie tuż obok siedziby metropolity Niemcy mordowali profesorów lwowskich uczelni i kilka tysięcy lwowskich Żydów. Bliski współpracownik metropolity Szeptyckiego Iwan Hrynioch wchodził w skład kierownictwa OUN i był kapelanem zbrodniczego batalionu „Nachtigall”. Księża greckokatoliccy często święcili narzędzia zbrodni dla upowców. Z drugiej strony księża greckokatoliccy, którzy ośmielali się krytykować UPA lub pomagać prześladowanym Polakom byli przez UPA mordowani na równi z Polakami. Warto by wspomnieć o około 200 duchownych rzymsko-katolickich zamordowanych przez UPA lub przy ich współudziale, m.in. o księdzu Ludwiku Wrodarczyku przyjacielu Polaków i Ukraińców, kandydacie na ołtarze.
3.13. Autor pomija opis „krwawych dni Lwowa”, gdy żołnierze Nachtigall wspólnie z naprędce zmontowaną milicją ukraińską i rozjuszonym tłumem zakatowali kilka tysięcy Żydów i około 100 młodych Polaków.
3.14. Autor pomija udział policji ukraińskiej w ludobójstwie Żydów (poza krótką wzmianką na str. 14, wiersz 1-2 od góry. Ludobójstwo to było dokonane na ogromną skalę. Według szacunku Kęsika4 i Prusa8 zostało zamordowanych około 700 tys. Żydów a według obliczeń Jankiewicza2 było ich nawet 800-850 tys. Wprawdzie rozstrzeliwań dokonywali przeważnie Niemcy ale rolą policji ukraińskiej było pilnowanie, aby nikt nie uciekł, doprowadzenie Żydów na miejsce kaźni i potem przeszukiwanie gett i okolicznych lasów za ukrywającymi się Żydami i ich mordowanie lub dostarczanie Niemcom.
3.15. Dane na temat strat ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej zaczerpnięte z pracy Sienkiewicza i Hryciuka12 (20-25 tys.) są ogromnie zaniżone i nie mogą być brane poważnie pod uwagę. Obliczenia Jankiewicza1 wskazują, że polskich ofiar udokumentowanych było w Małopolsce Wschodniej 51 do 56 tysięcy, a ofiar znanych z nazwiska 22-24 tysiące. Dane szacunkowe polskich ofiar wynoszą dla Małopolski Wschodniej, według E. Siemaszko11 70.800, według Jankiewicza1 około 80.300 ludzi oraz w ocenie Siekierki i współpracowników10 107.000 osób.
Jeśli chodzi o ogólną liczbę ofiar Autor podaje że Polaków zginęło 60-100 tysięcy, tymczasem Jankiewicz1 podaje liczbę ofiar udokumentowanych na ponad 100 tys., a liczbę ofiar znanych z nazwiska na ponad 50.000. Jeśli chodzi o dane szacunkowe to Siemaszko podaje 133.80011, Jankiewicz1 nieco ponad 158.000, a Siekierka10 185.000 osób.
3.16. Jeśli chodzi o kilkanaście tysięcy ukraińskich ofiar to sporą ich część stanowili ludzie zabici przez swych pobratymców. UPA karała śmiercią nie tylko za pomoc udzielaną Polakom ale również za odmowę wstąpienia do UPA, a nawet za najlżejszą krytykę ich (upowców) postępowania. Najohydniejszą zbrodnią było wymaganie, aby w małżeństwach mieszanych mąż Ukrainiec zabił żonę Polkę i jej córki, syn Ukrainiec żeby zabił matkę Polkę i swoje siostry, itp. Nie wiemy czy w historii jest więcej przykładów tak skrajnego bestialstwa10.
3.17. Autor operuje pojęciem „konflikt polsko-ukraiński”. Zaznaczamy, że gdyby ktoś próbował nazwać Holokaust czy zagładę Żydów konfliktem żydowsko-niemieckim zostałby uznany za ograniczonego umysłowo. Ludobójstwo to nie jest żaden konflikt. Środowiskom banderowskim zależy na utrwaleniu w literaturze tego całkowicie fałszywego pojęcia „konflikt polsko-ukraiński”, gdyż sugeruje ono, że OUN-UPA była reprezentantem całego narodu ukraińskiego, a to przecież nieprawda.
3.18. Autor A. Sowa pisząc o polskich akcjach odwetowych stwierdza, że z uwagi na to, że w akcjach tych ginęły kobiety i dzieci należy uznać je za ludobójcze (przypis 20 na s. 15). Jest to teza dyskusyjna. Przypadki, w których ginęły ukraińskie kobiety i dzieci niewątpliwie zdarzały się przy takiej ogromnej skali zdarzeń, zwłaszcza, że upowcy kryli się po wsiach narażając tym samym swoich cywilów na straty, przykładem może być Sahryń – baza wypadowa i koszary banderowskie zlikwidowane przez polską partyzantkę. W Pawłokomie rozstrzelano mężczyzn, oszczędzono kobiety i dzieci. W Wierzchowinach i Piskorowicach polska partyzantka NSZ popełniła oczywistą zbrodnię (inne przypadki odwetów opisuje też Motyka)6. Były to przypadki raczej wyjątkowe. Musimy zaznaczyć, że Armia Krajowa zabraniała zabijać kobiety i dzieci i bezbronnych mężczyzn, a także rabować i palić dobytek Ukraińców. Odstępstwa od tego były rzadkie i na ogół surowo karane, aż do kary śmierci włącznie (patrz przykład Przebraża – zastrzelono żołnierza bandytę, który rabował chłopów ukraińskich i nie okazał poprawy). W świetle konwencji ONZ z 9.12.1948 r. za ludobójczy uznaje się czyn dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych etnicznych rasowych lub religijnych. Polskie działania odwetowe nie miały takiego charakteru.
3.19. Autor twierdzi, że stosunek liczby ofiar po stronie polskiej do ofiar po stronie ukraińskiej wynosi 10:1. Jest oczywiste jednak, że ofiarami mogą być tylko osoby napadnięte – takich po stronie ukraińskiej było bardzo mało.
- W części „Scenariusze lekcji” przedstawiono cztery projekty zajęć. Przedstawiono je w stylu przepisów kucharskich: „podziel uczniów na 6 grup”, „przedstaw uczniom cele zajęć” itd. Dziś odchodzi się od prezentowania projektów zajęć w języku dyrektyw „krok po kroku” a w to miejsce przedstawia się propozycje ciekawych tematów do dyskusji, podsuwa się wariantywne sposoby opracowania zagadnień, wskazuje się możliwości odwoływania się do różnego rodzaju kontekstów. W analizowanej książce najbliżej tego rodzaju ujęć jest projekt zajęć opracowany przez Rafała Pękałę.
Na pierwszej lekcji opracowanej przez Agnieszkę Jaczyńską z IPN w Lublinie wysunięty został temat: Wołyń i Galicja Wschodnia w pożodze – antypolska akcja OUN-UPA 1943-1944. Drugi człon tego tytułu budzi poważne zastrzeżenia. Wprawdzie autorka wspomina, że termin „antypolska akcja” został zapożyczony z dokumentów OUN-UPA, ale pisze dalej, że jest używany przez część historyków polskich jako synonim określenia „Zbrodnia Wołyńska”. To wyjaśnianie jest absurdalne. Każdy kto ma styczność z edukacją wie, że temat lekcji odgrywa w procesie dydaktycznym rolę szczególną. Uczniowie traktują go jako swoisty drogowskaz. Wybór tematu jest wysoce niestosowny. Autorka systematycznie posługuje się terminem „antypolska akcja”. Jaki może być inny cel takiego przedsięwzięcia niż wdrukowywanie w umysły uczniów banderowskiego eufemizmu, zaszczepienie go w polskiej literaturze oraz instruowanie nauczyciela, aby nie posługiwał się terminem „ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA”. Neobanderowcom bardzo zależy na upowszechnieniu terminu „antypolska akcja” gdyż termin ten sugeruje „akcyjność” a nie metodycznie realizowany plan zbrodni. Nadto zaś kształtuje on wyobrażenie, że ofiarami zbrodni OUN-UPA byli wyłącznie Polacy, tymczasem ginęli także Żydzi, Ormianie, Romowie, Czesi, a także Ukraińcy, którzy odmówili udziału w zbrodni. Rzecz jasna trudno byłoby przekonać kogokolwiek, że banderowcy musieli wyrzynać Ormian czy Romów, ponieważ „okupowali” oni Ukrainę i stali na przeszkodzie uzyskaniu przez nią niezawisłości.
Wadą projektu lekcji autorstwa Agnieszki Jaczyńskiej jest nadmierne sugerowanie się ustaleniami ukraińskich historyków. Autorka utrzymuje, że w całej „akcji” (!) było 80-100 tys. polskich ofiar podczas gdy w opinii Ewy Siemaszko11 ofiar było 130.800, a Jankiewicz1 i Siekierka i in10 podają jeszcze wyższe liczby.
Jaczyńska przecenia inicjatywy metropolity Andrzeja Szeptyckiego co do krytyki postępowania UPA. W liście pasterskim „Nie zabijaj” (Ne ubyj) nie było mowy o Polakach, Żydach itd., tak że banderowcy tłumaczyli sobie jego słowa w ten sposób, że nie wolno zabijać brata Ukraińca, ale nie odnosili tego do innych. Na skargi arcybiskupa Bolesława Twardowskiego domagającego się potępienia działań UPA metropolita Szeptycki odpowiedział złośliwościami i przerzucaniem winy na Polaków14,16.
- Drugą lekcję Rafał Pękała nie obawiał się zatytułować Ludobójstwo na ludności polskiej Kresów Wschodnich w relacji świadków – chwała mu za ukłon w kierunku prawdy. Autor ten przedstawił szereg interesujących propozycji pracy z materiałami wspomnieniowymi.
- Wartościowy materiał przedstawiła Katarzyna Cegieła w temacie Sprawiedliwi Ukraińcy. Jak sądzi wielu Kresowian dobre stosunki z Ukraińcami należy budować nie na przemilczaniu zbrodni a na pamięci o sprawiedliwych Ukraińcach, którzy ratowali Polaków.
- Zupełnie niepotrzebnie została materiałowo przeładowana lekcja czwarta w opracowaniu Olgi Tumińskiej „Kambodża, Rwanda, Holokaust, Wołyń. W efekcie, użyte środki dydaktyczne przesłoniły cel.
W sposób niezbyt zrozumiały brzmi zaprojektowany przez Olgę Tumińską temat pracy domowej: Zaproponuj uczniom, by w dostępnych źródłach znaleźli informacje na temat tego, czy Polska występowała z uchwałą w sprawie uznania wydarzeń na Wołyniu za ludobójstwo. Zarówno uczeń jak i nauczyciel będą mieli spore kłopoty z udzieleniem odpowiedzi na tak sformułowane pytanie. Owszem Polska występowała z projektem tego rodzaju uchwały ale został on storpedowany głównie przez Ministra Radosława Sikorskiego wspieranego przez Platformę Obywatelską i Ruch Palikota. Wydaje się, że uczniowie powinni drążyć ten temat, ale nie w domu lecz na lekcji pod kierunkiem nauczyciela. Można by poddać pod refleksję np. takie punkty jak:
– dlaczego IPN nie zdołał pociągnąć do odpowiedzialności karnej żadnego banderowca, spośród licznych ujawniających się na Ukrainie?
– Jaką postawę przyjmują władze Państwa Polskiego wobec odwoływania się Ukrainy do tradycji faszystowskich i nazistowskiej symboliki? Rozwinięcie tego tematu – patrz Jankiewicz i Jazownik3.
Trzecia część analizowanego materiału obejmuje: Materiały pomocnicze do scenariuszy zajęć. Pierwszy rodzaj tych materiałów stanowią „Opracowania i relacje świadków” autorstwa Grzegorza Motyki. Autor ten słusznie stwierdza, że Niemcy nie uznali stworzonego samozwańczo przez banderowców „rządu” osadzając wielu jego członków (w tym samego Stepana Banderę) w obozach koncentracyjnych, a organizacja zeszła do konspiracji. Nie wspomina jednak, że Bandera był w Sachsenhausen na specjalnych, łagodnych warunkach i pod koniec wojny został uwolniony, natomiast OUN była wprawdzie w konspiracji ale jej wywiad współpracował z Niemcami i poza drobnymi incydentami OUN-UPA nie walczyła z Niemcami. Poza tym wielu członków OUN walczyło w szeregach SS Galizien u boku Niemców do końca wojny.
Grzegorz Motyka pisze, że w OUN-UPA postanowiono walczyć jednocześnie z Niemcami, Sowietami i Polakami – jest to neobanderowska propaganda. O Niemcach już mówiliśmy, „walki” z Polakami polegały przeważnie na wyrzynaniu bezbronnej ludności. Walka to nie jest rzeź bezbronnych kobiet i dzieci. Walki z Sowietami unikali ze względu na ich przewagę, ale walczyli z Istriebitielnymi Batalionami złożonymi przeważnie z nieletnich Polaków z byłych samoobron, pod sowiecką komendą.
Opowieści świadków i dokumenty są dość dobrze dobrane i dają wyobrażenie o zbrodniczości działań ukraińskich nacjonalistów.
Kolejną partię Materiałów stanowią dokumenty dotyczące ludobójstwa w Kambodży, Rwandzie oraz w czasie Holokaustu. Zastanawia, po co takie materiały tu zamieszczono. Czy po to, aby pokazać, iż także inni maczali ręce w niewinnej krwi? Czy można mierzyć tą samą miarą poczynania ludzi z krajów chrześcijańskich, co Azjatów lub świeżo ochrzczonych Afrykanów? Szczęście, że zamieszczono fragmenty Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Jej tekst daje podstawę do snucia rozważań na temat kwalifikacji prawnej działań członków OUN-UPA. Szkoda, że nie przytoczono jeszcze prawdziwego tekstu Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty, który musiał znać na pamięć każdy członek OUN-UPA. Tekst ten w Tekach z 2002 r. został podany w niezbyt wiernym tłumaczeniu. Koniecznie trzeba przypomnieć prawidłowe tłumaczenie tego tekstu.
Znaczne wątpliwości budzi Materiał pomocniczy Nr.46 autorstwa Olgi Tumińskiej. Autorka wprowadziła tekst anonimowy (!) p.t. Zbrodnia na Wołyniu powielający wiele kłamstw, półprawd i niedopowiedzeń, którymi od wielu lat karmi się polskie społeczeństwo a w szczególności polską młodzież. Takie działanie uważamy za skandaliczne! Autorka pisze: „Czystki przeprowadzone przez OUN […] były wykonywane na rozkaz Dmitra Klaczkiwśkiego (pseud. Kłym Sawur), który samodzielnie podjął decyzję o całkowitej eksterminacji Polaków”(s. 48). Jest to kłamstwo wzięte z wybielającej OUN-UPA propagandy neobanderowskiej. Na innych terenach, np. w Małopolsce Wschodniej, gdzie rozkazy Kłym Sawura nie sięgały polityka OUN dotycząca eksterminacji ludności polskiej była taka sama jak na Wołyniu10. Decyzja o całkowitej eksterminacji Polaków musiała powstać wyżej i była konsekwentnie realizowana przez całą OUN i UPA od najwyższych do najniższych ogniw.
Dalej Autorka pisze, że akcja (operacja) „Wisła” miała na celu „ rozbicie istniejących jeszcze oddziałów OUN i UPA oraz przesiedlenie wybranych grup narodowościowych- Ukraińców, Łemków, Bojków i Dolinian na tereny Ziem Odzyskanych” Druga część tej wypowiedzi jest całkowicie fałszywa i wzięta z propagandy neobanderowskiej. Przesiedlenie wybranych grup narodowościowych było bowiem nie celem tej operacji, ale środkiem umożliwiającym dokończenie pacyfikacji band ukraińskich nacjonalistów przez pozbawienie ich schronienia oraz zaplecza militarno-gospodarczego.
Niedopowiedzeniem obciążone jest stwierdzenie autorki, że pretekstem do rozpoczęcia operacji „Wisła” była śmierć generała Karola Świerczewskiego. A przecież ważny jest tu nie pretekst, lecz powód. Powodem tym była działalność banderowców, która miała na celu oderwanie od Polski 19.000 km2 wschodniego pasa terytorium Polski. Środkiem zaś do tego celu były masowe mordy bezbronnej ludności, nie tylko zresztą polskiej. Poza tym w walkach z banderowskimi rebeliantami zginęło ok. 2 tysięcy polskich żołnierzy. Czy mieliśmy nadal narażać naszych młodych ludzi na niepotrzebną śmierć?
W świetle wydanego w 2009 r. orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie, deportacja ludności ukraińskiej w r. 1947 miała charakter prewencyjny a nie represyjny. Również Europejski Trybunał Praw Człowieka postanowieniem z 9. lutego 2012 r. oddalił jako niedopuszczalną skargę środowisk ukraińskich przeciwko Państwu Polskiemu w sprawie Akcji Wisła, podkreślając, że jego decyzja jest ostateczna i nie podlega zaskarżeniu.
Niedopowiedzeniem obciążone jest również stwierdzenie, że „Osoby podejrzane o współpracę z nacjonalistami kierowano do obozu pracy w Jaworznie. W Jaworznie były więzione osoby, którym udowodniono współpracę z UPA, nierzadko złapane z bronią w ręku. Warunki w tym obozie były bardzo ciężkie ale więziono tam nie tylko Ukraińców ale także kilkanaście tysięcy patriotycznej młodzieży polskiej.
Materiały ikonograficzne. Autorka kompletująca te materiały nadzwyczaj dbała, o równowagę w ilustrowaniu strat ludności polskiej i ukraińskiej. Pokazując zniszczenia powstałe w czasie akcji odwetowej AK na Sahryń nie wspomniała, że miejscowość ta była koszarami i bazą wypadową UPA na okoliczne wsie.
Materiały dodatkowe. Artykuł Agnieszki Pisuli pt. Rzeź wołyńska Ekspertyza psychologiczna dotycząca kwestii prezentacji tematu młodzieży i dzieciom. Kluczową sprawą dla Autorki jest: „Jak zadbać o bezpieczeństwo odbiorcy, aby go zbytnio nie straumatyzować?”. Autorka słusznie dowodzi, że bezpiecznym dla uczniów okresem wprowadzania problematyki „rzezi wołyńskiej” jest 16 rok życia. Dopiero wówczas bowiem osiągają oni odpowiedni poziom rozwoju umiejętności poznawczych, zdolności do abstrakcyjnego myślenia i tworzenia związków przyczynowo-skutkowych, a także – niezbędną dojrzałość emocjonalną.
Podstawa programowa w zakresie nauczania języka polskiego została tak ukształtowana, że mamy nadreprezentację piśmiennictwa żydowskiego, np. opowiadania Idy Frank lub Hanny Krall i inne pozycje, uczniowie oglądają także filmy ukazujące Holokaust, np. W ciemności Agnieszki Holland.
Mimo ogromnego nasycenia treści edukacyjnych problematyką zagłady Żydów oraz nierzadkiej drastyczności w jej ujmowaniu, ani Ministerstwo Edukacji Narodowej ani IPN dotychczas absolutnie nie przejmowały się tym, czy aby problematyka ta nie okaże się nazbyt nudna, nużąca lub nadmiernie traumatyzująca młodzież. Dzisiaj, gdy bardzo bezstronny i oddający prawdę film „Wołyń” wszedł na ekrany, koniecznie trzeba go starszej młodzieży pokazać i w ramach lekcji omówić.
Niektóre pomysły Agnieszki Pisuli brzmią dość zabawnie. Sugeruje ona, aby uczynić ekspozycje bardziej zrozumiałe dla młodzieży (nie tylko stale podniosłe i pompatyczne) należało by skorzystać nawet z teledysku, hip-hopu, młodzieżowego slangu. (str.58). Propozycja interesująca, ale lepiej poczekać aż IPN opracuje przykłady lekcji z użyciem tych środków odnośnie Holokaustu.
W dalszej części „materiałów dodatkowych” wartościowym materiałem są opracowane przez Piotra Zająca Ustalenia śledztwa oddziałowej Komisji ścigania Zbrodni przeciwko narodowi polskiemu IPN w Lublinie… uzasadniające kwalifikację zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jako ludobójstwo. Ponieważ tekst ten jest bardzo profesjonalny zadaniem nauczyciela będzie umiejętne pokierowanie jego lekturą.
Końcową część Materiałów dodatkowych stanowią Fragmenty debaty „Wołyń 1943: jak o tym uczyć”. Jak uczyć o strasznych faktach unikając wzbudzania nienawiści do narodu ukraińskiego. Szczególnie rzeczowo brzmią postulaty Ewy Siemaszko wskazujące, co uczeń powinien przede wszystkim wiedzieć na temat Zbrodni Wołyńsko-Małopolskiej.
Zbigniew Gluza i prezes Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma wymienili poglądy na temat seminariów Polska-Ukraina trudne pytania. Spadkobiercy OUN-UPA, KPP i KPZU narzucili społeczeństwu polskiemu narrację, że w imię pojednania polsko-ukraińskiego należy wypracować wspólną wizję historii. Zadanie to jest niemożliwe do wykonania dopóki strona ukraińska nie uzna OUN i UPA za organizacje skrajnie szowinistyczne odpowiedzialne za akty ludobójstwa popełnione ze szczególnym okrucieństwem. W przeciwnym przypadku propozycje wspólnych seminariów i uzgadniania historii mają charakter niemoralny. Taki sam charakter mają pouczenia (np. ze strony Gazety Wyborczej), że każdy naród ma prawo do własnej historii, a w konsekwencji Stepan Bandera choć dla jednych jest zbrodniarzem, dla innych bohaterem i patriotą. Wyobraźmy sobie, że jakiś urzędnik państwowy wygłasza podobne twierdzenia odnośnie Hitlera -wywołałoby to skandal międzynarodowy.
Autor Grzegorz Motyka napomyka o kilkunastu tysiącach ofiar polskich odwetów i upomina się o podawanie informacji o nich w podręcznikach. Ofiary takie zwłaszcza na Lubelszczyźnie były, ale pamiętajmy też, że OUN-UPA mordowała swoich pobratymców za odmowę wstąpienia do UPA lub za pomoc udzieloną Polakom. Mordowani byli także w wielkiej liczbie urzędnicy, lekarze, nauczyciele przysyłani z Wielkiej Ukrainy przez Sowietów, po zajęciu Wołynia i Małopolski Wschodniej. Ich liczbę ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy. Grzegorz Motyka uporczywie trzyma się liczby 100 000 ofiar po polskiej stronie tymczasem było ich jak już wspomniano znacznie więcej.
Ewa Siemaszko słusznie podkreśla, że w nauczaniu trzeba oddzielić organizację, która mordowała od reszty społeczeństwa ukraińskiego i przypominać, że byli Ukraińcy i to nie w małej liczbie, którzy z narażeniem życia swojego i swoich rodzin ratowali Polaków.
W całym opracowaniu IPN zbyt często pojawiają się odwołania do znanych z banderofilstwa autorów ukraińskich oraz autorów podających się za Polaków, brakuje natomiast powoływania się na opracowania Wiktora Poliszczuka, Witalija Masłowśkiego, Bogumiła Grotta, Adolfa Kondrackiego, Edwarda Prusa, wielu prac Lucyny Kulińskiej. Jest to poważny niedostatek, bibliografia w tekstach o charakterze edukacyjnym musi być starannie dobierana.
Mapy. Należałoby uzupełnić mapy o obszary zasiedlone przez Polaków na wschód od ówczesnej granicy polsko-sowieckiej, gdzie pozostało półtora miliona Polaków.
Uwagi ogólne. Rozpowszechnienie Materiałów edukacyjnych wydanych przez IPN w r. 2013, naszym zdaniem, nie przyniesie szkody uczniom pod warunkiem, że do publikacji dołączy się obszerną notatkę przedstawiającą nieścisłości i sformułowania dyskusyjne, które zakradły się do tekstu.
Dla młodzieży szczególnie interesującą może się okazać książka Edwarda Prusa9 Legenda Kresów. Szare Szeregi w walce z UPA, Wrocław 2003.
Bibliografia
- Jankiewicz L.S. 2012. Straty ludności polskiej na Kresach południowo-Wschodnich II. Rzeczypospolitej w wyniku ludobójstwa popełnionego przez nacjonalistów ukraińskich W. Listowski W. (red.). Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich. Wyd. Stowarzyszenie Kresowian, Kędzierzyn-Koźle. tom 4: 144-149.
- Jankiewicz L.S. 2014. Próba ustalenia strat ludności żydowskiej w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu w latach 1941-1944 i udział nacjonalistów ukraińskich w eksterminacji Żydów. Ibid tom 6: 27-43.
- Jankiewicz L.S., Jazownik L. 2015. Analiza krytyczna Materiałów Edukacyjnych pt. „Kto tego nie widział, nigdy w to nie uwierzy”. Zbrodnia Wołyńska – historia i pamięć (Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2013). Ibid tom 7: 110-135.
- Kęsik J. 2002. Ogólny bilans strat ludności w wyniku polsko-ukraińskiego konfliktu narodowościowego w latach II wojny światowej. W: Polska – Ukraina: trudne pytania tom 9: 34-42. Ośrodek KARTA, Warszawa.
- Motyka G. (red.). 2002. Teki edukacyjne. Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939-1945” Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa.
- Motyka G. 2011. Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła” Konflikt polsko-ukraiński. Wydawnictwo literackie, Kraków.
- Orłowicz M. 1914. Ilustrowany Przewodnik po Galicji, Bukowinie, Spiżu, Orawie i Śląsku Cieszyńskim. Wyd. K. Kwieciński, Lwów.
- Prus E. 2001. Holokaust po banderowsku. Wydanie 2 rozszerzone. Wydawn. Nortom. Wrocław.
- Prus E. 2003. Legenda Kresów. Szare Szeregi w walce z UPA, Nortom. Wrocław
- Siekierka S, Komański H, Różański E. 2007. Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939-1946. Wydawn. „atla2” Wrocław.
- Siemaszko E. 2010. Bilans zbrodni. Biuletyn IPN. 7-8 (116-117) s. 77-94.
- Sienkiewicz W, Hryciuk G. 2008. Wysiedlenia, Wypędzenia i ucieczki 1039-1959, Atlas ziem Polski. Wyd. Demart, Warszawa.
- Tumińska O. (koord.), Niedzielko R. (red.) 2013. Kto tego nie widział, nigdy w to nie uwierzy… Zbrodnia wołyńska historia i pamięć. Materiały edukacyjne. Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa.
- Wołczański J., ks. 2005. Eksterminacja narodu polskiego i Kościoła Rzymsko-Katolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej. Materiały źródłowe Cz.I. (spons. przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie). Kraków.
- Wysocki J. 2003. Uwagi do „Teki edukacyjne IPN. Stosunki polsko-ukraińskie 1939-
1945” http://www.kresykedzierzynkozle.home.pl/page32.php.
- Zięba A.A. 2013. Szeptycki w Europie Hitlera W: Paź B. (red.). Prawda historyczna a prawda polityczna w badaniach naukowych. Księgarnia Akademicka, Kraków, s. 405-430.
.