Przedstawia fakty i opinie autora nt. procesów zachodzących w tym środowisku, zawiera przemyślenia i rady hierarchy dotyczące nurtów religijnych, politycznych, światopoglądowych ścierających się w burzliwych latach emancypacji narodowej i odnajdywania się w nowych okolicznościach historycznych jego wiernych.
Twardo stojący na fundamencie prawd wiary i nauki Kościoła bp Chomyszyn miał zdecydowane przekonanie, iż katolicyzm jest jedynym punktem odniesienia i weryfikacji burzliwych i sprzecznych ze sobą prądów ideowych nurtujących umysły jego wiernych. Z lektury dokumentu wyłania się obraz Kościoła i społeczeństwa pobudowanego na konkretnych, precyzyjnych wytycznych pochodzących z wiernego odczytywania ducha Ewangelii dostosowanej do współczesnych warunków w nauczaniach papieża. Obraz ten jednak różnił się od koncepcji realizowanej przez abp. Szeptyckiego. Biskup nie krył zaniepokojenia w związku z forsowaną przez metropolitę reformą obrządkową. Nie wątpił, że zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego postępuje w dobrej wierze, ale motywacja jego wynika z inspiracji świeckiej. Razem z tym bp Chomyszyn miał głębokie przekonanie, iż on nie może biernie przyglądać się temu, co według niego, prowadzi do osłabienia Kościoła i sprzyja relatywizacji zasad życia narodowego. Kończy rozważania podsumowaniem, które nazwał „Moje usprawiedliwienie”, gdzie wyjaśnia, że nie zazdrość, czy też animozja w stosunku do metropolity spowodowały napisanie tej pracy, ale głęboka troska o losy Kościoła i narodu. Podaje taką motywację napisania tych rozważań:
„Miałem zamiar pracę o „Dwóch Królestwach” napisaną jeszcze przed drugą wojną światową zamknąć na Czwartej Części. Jednak, kiedy w czasie drugiej wojny światowej została nam narzucona reforma obrzędowa, szkodliwa i niebezpieczna dla nas, byłem zobowiązany napisać Piątą Część o Metropolicie Andreju Szeptyckim, którego działalność uważałem jako działalność pod wpływem świata nawet bez jego świadomości, a też jako dowód na to, że można być pod wpływem świata i wierzyć przy tym, że służy się Panu. Także zostałem przekonany, że działalność Metropolity doprowadzi ostatecznie jeżeli nie do ruiny naszego Kościoła, to w każdym razie wywoła chaos, zamieszanie i dezorientację. Dlatego nie mogłem milczeć i zdecydowałem się poddać analizie działalność Metropolity, żeby wskazać na źródło i okoliczności w których powstała reforma obrzędowa, żeby ludzie dobrej woli mogli się zorientować, żeby nie poruszali się w ciemnościach i żeby mogli zająć odpowiednie stanowisko świadome i jasne”.
Współczesne biskupowi dzieje narodu jawiły się w kategoriach „Dwóch Królestw” św. Augustyna – Królestwa Bożego i Królestwa Ziemskiego. Ład oparty na chrześcijaństwie, wzorcem którego był Kościół hierarchiczny znajdował się w nieustającej konfrontacji z porządkiem ziemskim, świeckim, naznaczony anarchią, brakiem powagi i nowościami światopoglądowymi negującymi odwieczny porządek Boży. Niestety działalność metropolity Szeptyckiego bł. Grzegorz rozpoznał po stronie „świata”.
Nacjonalizm, rusofilstwo, ateizm były to plagi trapiące życie narodowe. Uczucie krzywdy i upokorzenia po przegranej walce o własne państwo usprawiedliwiały w świadomości zagorzałych „budowniczych państwa” użycie wszystkich środków dla „dobra sprawy”. Tak sprzeczne i wydawałoby się wzajemnie wykluczające postawy światopoglądowe regularne rodziły się w chwilach wielkich wstrząsów i rewolucji wśród Ukraińców. Ład i porządek Boży były nie na czasie i wyglądały na mało skuteczny środek w tak wzniosłych chwilach. Ci którzy choć trochę orientują się w historii Ukrainy, wiedzą, że po tym zrodzonym w wirach rewolucji chaosie, któremu zazwyczaj towarzyszyły okrutne rozlewy krwi i demoralizacja następował upadek i wieloletni, a czasem rozłożony na wieki letarg. Czy obecna chwila dziejowa nie wpisuje się w tę zaklętą prawidłowość?
Dlatego tak jest potrzebne słowo proroka w czasach, kiedy wyuzdane emocje zagłuszyły rozum i głos sumienia. Tak potrzebne słowo niepopularne, obalające idole wykreowane przez pogubiony i zrozpaczony lud i nawracające do Boga! Słowo napominające, karcące czasem szokujące ale wypowiedziane z ojcowską miłością i szczerą troską o naród, do służenia któremu skierował swego sługę Pan. Słowo, które w ślad za starotestamentowym prorokiem Ozeaszem wzywałoby:
Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę.
Zabierzcie ze sobą słowa i nawróć się do Pana!
[…]
Bo drogi Pańskie są proste:
kroczą nimi sprawiedliwi,
lecz potykają się na nich grzesznicy (Oz 14, 2-3, 10).
Cudownie uratowany z ognia wznieconego przez bezbożników manuskrypt Błogosławionego Grzegorza z pewnością ukazuje się we właściwej chwili i sprzed dziesięcioleci będzie wołał do tych, których tak kochał za życia i którymi opiekuje się z nieba wielki prorok Ukrainy!
Prof. dr hab. Włodzimierz Osadczy
Tekst ukazał się w „Kurierze Galicyjskim” w nr 14-15 (258-259) 16-29 sierpnia 2016