Ambasador Jan Piekło (z nominacji ministra Witolda Waszczykowskiego): „Przyjęcie milionów Ukraińców nie jest dla Polski problemem. Zagrożeniem są polskie partie prawicowe”.
Warto przypomnieć, że Jan Piekło wcześniej też szokował, nazywając ludobójstwo ponad 150 tysięcy Polaków „incydentem” i wyrażając zrozumienie dla gloryfikacji UPA na Ukrainie.
W związku z tym rodzi się pytanie, czemu Ministerstwo Spraw Zagranicznych w sprawie wypowiedzi swego podwładnego milczy jak zaklęte? Czyżby mielibyśmy kolejny „układ” w stylu Maciarewicz – Misiewicz?
Inni politycy PiS, niezależnie od obowiązując ich „poprawności politycznej”, jak i nacisków obcych ambasad, muszą też wreszcie zająć jasne stanowisko. Czyżby spolegliwość wobec Ukrainy, kraju rządzonego niepodzielnie przez oligarchów, była ważniejsza od wyniku wyborów parlamentarnych w 2019 r., a wcześniej samorządowych? Przecież tak dalej lawirować się nie da.