My, czyli kto?
Jeżeli pracuje się w redakcji państwowego medium, które nie ukrywa sympatii i poparcia dla władzy, trzeba szczególnie uważać, aby nie przesadzić z lizusostwem. Nie każdemu się to jednak udaje i często dochodzi – także w prywatnych mediach – do tragikomicznych wypadków w postaci utopienia dziennikarskich standardów w wazelinie. Ostatnio przytrafiło się to Konradowi Grzesiowskiemu, który…